Te zdjęcia - jest ich w sumie udostępnianych ponad 30 - porażają rozmiarem okrucieństwa. Szczegółowy opis tego, co się działo w podbydgoskiej hodowli rasowych psów i kotów, znajdą Państwo na stronie obok.
Bunkier udręki w Dobrczu
Są tam, obok odbierających dech detali działalności, wątpliwości natury formalnej, informacje o tym, jak takie sytuacje możliwe są w środowisku z definicji zwierzętolubnym. Dyskusja na ten temat przetacza się, oczywiście, również przez internet.
Moją uwagę zwrócił jej jeden aspekt, równie w mojej opinii ważny dla zrozumienia(?) tego procederu. Kupujący. Jak to bowiem możliwe, by przyjechać po szczeniaka i się nie zorientować, jak taki zwierzak wygląda?
Jak bezrefleksyjnym trzeba być, by nie zwrócić uwagi na otoczenie, by nie pytać? Jak można było dawać zarobić po 1,5 tysiąca złotych ludziom, którzy przygotowywali taki „towar”?... Ile winy jest po stronie nieroztropnych klientów, którzy nie widzieli, nie słyszeli, nie mówili?...
Coraz większy więc szacunek mam dla wyznawców idei: nie kupuj, adoptuj. Oni zawsze myślą.