Od kilku dni wiele mówiło się o tzw. "Bestii ze Wschodu", która w drugiej połowie stycznia miała nawiedzić Europę, w tym Polskę. Do naszego kraju miały napłynąć arktyczne masy powietrza. Przepowiadano temperaturę na poziomie -30 stopni Celsjusza. Czy rzeczywiście tak będzie?
Przypomnijmy, według prognoz popularnego serwisu mkweather.com w styczniu 2021 roku w Europie należy się spodziewać mrozów i opadów śniegu. Temperatura może być rekordowo niska. Z prognoz wynikało, że w Rosji i Skandynawii temperatura może spaść do nawet -50 stopni, w Polsce i na obszarze Karpat poniżej -30 stopni Celsjusza.
Marek Kuczera, meteorolog i fizyk atmosfery na Uniwersytecie Karola w Pradze, przewidywał, że ekstremalnie zimne powietrze bardzo szybko przemieści się z Rosji nad USA, Kanadę i Europę, Jego zdaniem miał to być jeden z najsilniejszych podmuchów mrozu na półkuli północnej po 2000 roku.
Angielskie media zdążyły nawet nadać przydomek tym przewidywaniom pogodowym. Zostały nazwane "Beast from the East", czyli właśnie "Bestia ze Wschodu".
Jak jednak będzie naprawdę? Według najnowszych prognoz, temperatura faktycznie spadnie, ale nie tak ekstremalnie. W naszym regionie po 15 stycznia za dnia przewiduje się od -2 do -4 stopni, a w nocy od -4 do -8 stopni. Przez większość dni niebo będzie zachmurzone, a gdzieniegdzie popada słaby śnieg.
- Jest nadzieja, poparta prognozami na kolejne dni, że śniegu jeszcze przybędzie i w dużej części kraju poleży co najmniej do końca ferii (17 stycznia przyp. red.). Opady mają pojawiać się w trzech transzach. Pierwsza już za nami. Kolejna także, bo pojawiła się na początku tygodnia. Ostatnia dotrze na koniec ferii, ale w tym przypadku opady śniegu zamienią się w deszcz - mówił nam bydgoski synoptyk dr inż. Bogdan Bąk.
Komunikat w sprawie "Bestii ze Wschodu" wydał także Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Czytamy w nim, iż według dzisiejszych prognoz i analiz synoptyków, IMGW nie przewiduje spadków temperatury powietrza do -30°C, czy -40°C.
