- Przejechaliśmy w sumie 2800 kilometrów z okładem. Momentami było ciężko, ale nie żałujemy ani chwili spędzonej w drodze - mówią motocykliści z Gościeradza.
<!** Image 2 align=left alt="Image 3230" >Podróżnicy są członkami Ludowego Klubu Turystycznego „Wyczół” z Gościeradza. - Byliśmy jedynymi polskimi uczestnikami Międzynarodowego Zlotu Federacji Motocyklowej FIM, więc stanowiliśmy właściwie reprezentację naszego kraju - wyjaśnia Michał Chorzępa, prezes klubu „Wyczół”. - Droga momentami była ciężka, na Litwie złapał nas wielki deszcz. Mimo ochronnych ubrań przy dużej szybkości, woda wciśnie się wszędzie - przyznaje Bartosz Zwolanowski, jeden z uczestników ekspedycji. Na Litwie i Łotwie, przez które jechali do Estonii, na podróżników czekało kilka niespodzianek. - Zdziwiło nas, jak tania jest benzyna, litr kosztuje około trzech złotych. Z kolei spanie w namiocie jednej osoby miało kosztować na kempingu ponad sto złotych - dziwi się Bartosz Zwolanowski.
W estońskiej imprezie wzięło udział ponad dwa tysiące miłośników motocykli z całego świata. Były wszystkie typy maszyn - od kultowych harleyów davidsonów po sportowe „ścigacze” z szybkościomierzami wyskalowanymi powyżej 300 kilometrów na godzinę. Zaraz po przybyciu do Tartu Polacy rozstawiali swój biwak, a na maszty wciągnęli flagi: polską, z herbem Bydgoszczy i jeszcze jedną, z logo „Expressu”. - Na tej ostatniej zebraliśmy autografy ponad 200 uczestników imprezy z całego świata. Tak przyozdobiona flaga trafi z powrotem do redakcji - zapowiada Michał Chorzępa. Międzynarodowy zlot motocyklowy FIM odbywa się co roku w innym kraju.
Każda kolejna edycja przyciąga coraz więcej uczestników. Jak się okazuje, nawet motocykliści lubią czasem zejść z siodełka. Piękne polskie lato przekonało reprezentantów naszego regionu do wydłużenia całej ekspedycji.
