Przez pomyłkę banku lub ministerstwa rodzice zamordowanej Kasi nie dostali zasądzonych im pieniędzy. Przedstawiciele PKO BP w Warszawie zapewniają, że ta sprawa to dla nich priorytet, ale...
Bank nadal nie może ustalić, czy odpowiada za pomyłkę, ani też zdecydować, czy i jak zamierza ją naprawić. - Czujemy się wykpieni - mówią rodzice zamordowanej przez Adriana W. Kasi. Za pieniądze z nawiązki zamierzali odnowić wspólny grób córki i tragicznie zmarłego dwa lata po niej syna Krzysztofa.
Historię Danuty i Stanisława Zeganów opisaliśmy w piątkowym wydaniu „Expressu” w artykule pt. „Za śmierć Kasi nie zapłacono”. Adrian W., skazany za dożywocie za zgwałcenie i zamordowanie osiemnastoletniej Kasi, dostał 20 tys. zł odszkodowania. Przyznał mu je Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu za przewlekłość postępowania w innej sprawie karnej. Wykonawcą przelewu było MSZ. Pieniądze przelało w dwóch częściach. Połowę na konto komornika (pokryto m.in. należność wobec adwokata), drugą - na rachunek ojca mordercy, opisując je jako konto Adriana W. Po kilku dniach od dokonania przelewu do ministerstwa dotarła informacja o konieczności zabezpieczenia również wspomnianych 5 tys. zł dla państwa Zeganów. Ale było już za późno. W II Oddziale PKP BP w Toruniu przelew z NBP w Warszawie przyjęto i pieniądze wypłacono Zdzisławowi W.
Zdaniem Mirosława Jasika, pełnomocnika rodziny Zeganów, i adwokata Marka Przybysza, banki popełniły błąd. - Powinny były sprawdzić zgodność rachunku bankowego z personaliami właściciela - mówią, wzywając instytucje do solidarnego naprawienia szkody. Jasik dodaje, że NBP byłby skłonny odpuścić, ponieważ mające w nim konto MSZ dokonywało przelewu elektronicznie. Nie może jednak przystać na to, że czyste w tej sprawie jest PKO BP. - Trudno też zrozumieć pośpiech ministerstwa. Przez adwokata było uprzedzane, że niebawem otrzyma wyrok z klauzulą wykonalności, zabezpieczający interes państwa Zeganów - dodaje.<!** reklama>
Zaraz po naszej publikacji temat podjęła redakcja programu „Prosto z Polski” TVN24. W programie zapowiedziano, że PKO BP w trybie pilnym bada sprawę i niebawem się wypowie. - Na chwilę obecną mogę jedynie powiedzieć, że sprawę badamy. Zależy nam na jak najszybszym jej wyjaśnieniu. Pod koniec sierpnia br. zwróciliśmy się do pełnomocnika poszkodowanej rodziny o dodatkowe informacje. Jeśli w tej sprawie został przez bank popełniony błąd, zostanie on niezwłocznie naprawiony - zapewniła w poniedziałek, 25 października, Elżbieta Anders, dyrektor Departamentu Komunikacji Korporacyjnej PKO Bank Polski w Warszawie. Po trzech dniach nic się nie zmieniło. - Pracownicy banku pilnie badają tę sprawę - przekazała nam wczoraj Edyta Turkiewicz z tego samego departamentu.
Mirosław Jasik wyjaśnia natomiast, o jakie dodatkowe informacje poprosił go latem bank. „Przekazana przez Państwa dokumentacja wyraźnie wskazuje, że MSZ przekazało odpowiednią sumę na konto wskazane przez komornika sądowego Adama Zarembę, który prowadził egzekucję z wniosku państwa Zegan. Z kwoty przekazanej przez MSZ Pańscy Klienci powinni zostać zaspokojeni. Do czasu otrzymania od Państwa wyjaśnień, dlaczego tak się nie stało, nie jest możliwe zadośćuczynienie Waszemu wezwaniu do zapłaty” - napisał w sierpniu bydgoski oddział Centrum Rozliczeniowego Banku PKO BP. - To ja, pełnomocnik rodziny, mam wejść w system bankowy i sprawdzić, co się stało?! - pyta Jasik.