https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bali się nawet wyjść na ulicę

Kamila Czechowska
Druga wojna światowa dla Szubina rozpoczęła się wraz z pojawieniem się wozów z uciekinierami z sąsiednich powiatów graniczących z Niemcami.

Druga wojna światowa dla Szubina rozpoczęła się wraz z pojawieniem się wozów z uciekinierami z sąsiednich powiatów graniczących z Niemcami.

<!** Image 2 align=right alt="Image 130872" sub="Altburgund - tak brzmiała niemiecka nazwa Szubina. Pierwszą ofiarą II wojny światowej był tu Mateusz Kalka. Fot. Archiwum Muzeum Ziemi Szubińskiej">Do Szubina wojska wroga wkroczyły we wtorek, 5 września. Ustanowiono wówczas władze w miasteczku i władze powiatowe. Komendantem wojennym został mjr Würt von Würthenau, tymczasowym starostą powiatu szubińskiego Walter Reichel, który przed wojną był przewodniczącym miejscowego Jugendeutsche Partei. Wcześniej był kupcem i w okresie XX-lecia międzywojennego posiadał w Szubinie sklep żelazny. Później zastąpił go Karl Hermann Zülch. W 1941 r. był on inicjatorem założenia obozu w Kcyni, gdzie osobiście brał udział w torturowaniu więźniów. Funkcję burmistrza powierzono Aleksowi Degnerowi, który przed wojną prowadził sklep z rowerami. Był członkiem SA, a podczas wojny należał też do Sądu Doraźnego, znanego z wydawania licznych wyroków śmierci na Polakach.

<!** reklama>Szubin został wcielony do rejencji inowrocławskiej Okręgu Kraj Warty, będącej częścią III Rzeszy. Od pierwszych dni nowa władza okupacyjna rozpoczęła zakrojoną na szeroka skalę akcję eksterminacyjną. Członkowie szubińskiego Selbstschutz, paramilitarnej organizacji złożonej z miejscowych Niemców, rozpoczęli akcję odwetową na Polakach. Selbstschutz miał swą siedzibę w ośrodku zdrowia w Szubinie i ściśle współpracował z Gestapo.

<!** Image 3 align=right alt="Image 130872" sub="W miejscu jego rozstrzelania mieszkańcy umieścili tablicę pamiątkową Fot. Archiwum Muzeum Ziemi Szubińskiej">Dysponowano listami osób aktywnych przed wojną. Szczególnie bezlitośnie traktowano członków organizacji skupiających weteranów powstania wielkopolskiego, urzędników, rezerwistów, inteligencję i duchowieństwo. Aresztowania przeprowadzano nie tylko na bazie własnych materiałów, ale także donosów. Pojmanych kierowano do więzienia lub obozu urządzonego w zakładzie poprawczym. Niemcy przeprowadzali także rozstrzeliwania w miejscu zatrzymania, bez wyroku sądu.

- Po powrocie z ucieczki trzeba było zameldować się w urzędzie, gdzie działały już władze niemieckie. Po drodze byliśmy zatrzymywania, a wóz na którym jechaliśmy był przeszukiwaniu, zapewne w celu zdobycia jakiś kosztowności. Znaliśmy ludzi, którzy nas rewidowali, ponieważ mama była akuszerką i dobrze znała ten teren. W Szubinie, po powrocie, niepokój budziło już samo wyjście na ulicę, bo mógł akurat przechodzić jakiś szubiński Niemiec, który za nami nie przepadał i to stanowiło podstawę do aresztowania. Ciała Tomasza Dzikowskiego i Stanisława Adamczaka, leżące przez kilka dni przed budynkiem starostwa, budziły ogromny strach - wspominała Zdzisława Cholewińska z Szubina.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski