Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adrenalina płynie zamiast krwi

Radosław Rzeszotek
Speedballem, wspinaczką skałkową, ściganiem się sportowymi autami nie pasjonują się tylko małolaci. Coraz częściej są to także rozrywki dorosłych.

Speedballem, wspinaczką skałkową, ściganiem się sportowymi autami nie pasjonują się tylko małolaci. Coraz częściej są to także rozrywki dorosłych.

<!** Image 3 align=right alt="Image 50128" sub="Przemek Koperski i Łukasz Karwaszewski na polu paintballowym zmieniają się niemal w prawdziwych i nieustraszonych żołnierzy. Naprawdę chodzi im jednak tylko o sporą dawkę adrenaliny">Mają dość nudnego życia. Siedzenia w biurze, pod krawatem, na zebraniach albo w domu przed telewizorem. Chcą czuć, że żyją. Pytani dlaczego to robią, odpowiadają podobnie: chodzi o adrenalinę.

Sztuka szybkiej decyzji

Przemek Koperski na co dzień jest wyjątkowo spokojnym i uczynnym człowiekiem. Pochłania książki, zalicza egzaminy na studiach, wyprowadza psa na spacer, ale na polu paintballowym zamienia się w wojownika. Wrzeszczy, poci się i mierzy z markera do przeciwników, jakby byli jego najgorszymi wrogami.

- Speedball to odmiana paintballa, która wymaga od gracza wyjątkowych umiejętności, doskonałej komunikacji i pracy w zespole oraz błyskawicznego podejmowania decyzji - mówi Przemek Koperski z Torunia, student ostatniego roku stosunków międzynarodowych. - Jedna rozgrywka może trwać kilka minut, a czasami cały mecz kończy się po kilkunastu sekundach. Można to sprowadzić do tego, że trzeba wyeliminować wszystkich przeciwników, ale tak naprawdę chodzi o coś zupełnie innego. Tu, na polu, czuję, że żyję. Adrenalina dosłownie mnie rozsadza. A kiedy jest po grze, odczuwam nieprawdopodobne odprężenie.

<!** reklama left>Przemek Koperski jest kapitanem „Goodfellas”, drużyny speedballowej, która zadebiutowała w kwietniu 2006 roku, a dziś może już pochwalić się sukcesami na ogólnopolskich turniejach. Zawodnicy tej drużyny zajmują się różnymi rzeczami. Jeden prowadzi własną firmę, drugi jest fotoreporterem, reszta studiuje, a najmłodszy ma dopiero 15 lat i opinię wyjątkowo szybkiego, zwinnego zawodnika.

- Nasze zamiłowanie do speedballa trudno określić mianem hobby - dodaje Łukasz Waszak z drużyny „Goodfellas”, który ma dopiero piętnaście lat. - Gdyby dało się żyć z pasji... To byłby raj!

Szybka jazda

Inny rodzaj silnych doznań preferują Arek i Dawid z bydgoskich Wyżyn. Cały wolny czas spędzają w blaszanym garażu, w którym stoi zaparkowany seledynowy opel. Do tylnego bagażnika przyspawali mu spojler, pod progami zawiesili halogenowe lampy podświetlające podwozie.

- Kto nie wie, co znaczy ostro wystartować i rozpędzić się na krótkim odcinku do dwustu na godzinę, ten nie wie, co to życie - uśmiecha się Arek, który nie chce ujawniać swojego nazwiska w obawie przed kontrolą policji. - Czy myślę wtedy o ryzyku? Absolutnie nie. Wtedy trzeba skupić się na samochodzie. Mam nawet wrażenie, że ja i moje auto to jedność. To bardzo silna więź.

Arek i Dawid pracują w punkcie wymiany oleju silnikowego. Nie zarabiają kroci, ale prawie wszystko, co zarobią, inwestują w seledynowego opla. Ich marzeniem jest założenie w nim instalacji z podtlenkiem azotu, dzięki któremu samochód będzie poruszał się jak pocisk.

- Po co człowiekowi maszyny? Po co sztuczna rywalizacja? - uśmiecha się Marcin Krystyniak, student filologii angielskiej na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. - Ja zaczynałem od biegania, bo to mnie wyzwalało. Potem zrozumiałem, że bieganie to rodzaj narkotyzowania się, bo podczas biegu wydziela się endorfina. Ale tego było mi za mało. Zawsze chciałem pokonywać przeszkody. Dlatego zostałem parkurowcem.

Marcin zaczynał od niewysokich przeszkód. Dziś biega głównie po dachach. Kilka razy noga utkwiła mu w dziurze, parę razy zawisł niebezpiecznie na gzymsie. Ale to go nie zraziło. Z opresji zawsze wyciągała go adrenalina.

- Moi synowie żyją swoimi pasjami - mówi Agata Moskal z Torunia. - Jeden się wspina, a drugi uprawia pływanie z pojedynczą płetwą. Wiele razy mówią mi, że byli w trudnej sytuacji i nawet bali się, czy wszystko się dobrze skończy. Jako matka oczywiście się o nich boję, ale wiem też, że to, co ma się stać, to się stanie. Przeżywam wraz z nimi ich fascynacje. I najbardziej cieszy mnie to, że nie robią tego za wszelką cenę, nie dorabiają do tego ideologii. Im chodzi o to, żeby zdrowo i dobrze żyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!