Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Góral, trener KKP: - My nie robimy długów, jak inni

Marek Fabiszewski
Marek Fabiszewski
Tomasz Czachorowski
KKP Bydgoszcz jest jedynym I-ligowcem, który znalazł się w gronie ośmiu ćwierćfinalistów Pucharu Polski kobiet. Po sensacyjnym wyeliminowaniu ekstraligowej Olimpii Szczecin (2:2, karne 5:4 w sześciu seriach) jest radość na Słowiańskiej, ale jest też chwila refleksji.

Do meczu 1/8 finału Pucharu Polski bydgoskie piłkarki przystąpiły po 2,5-tygodniowej przerwie od zakończenia ligowych zmagań. Ale to nie przeszkodziło, żeby bydgoszczanki, cały czas trenując, były w odpowiedniej dyspozycji.

W środowy wieczór na ul. Słowiańskiej kibice obejrzeli dużo walki, a emocje nie skończyły się na 90 minutach. Do przerwy dwa razy do siatki rywalek trafiła Anna Lewandowska (14 i 16 minuta), po 90 minutach było 2:2. Zanim szczecinianki zdobyły kontaktowego gola (Roksana Ratajczyk, 55) w słupek trafiła Natalia Makowska, a drugiego gola KKP stracił w 70 minucie (samobój Moniki Kaźmierczak).
- Podeszliśmy do tego meczu normalnie - zdradza trener Adam Góral. - Wiedzieliśmy w jakim terminie będziemy grać. W ostatnim ligowym meczu w stolicy z Raszynem jechaliśmy już na końcówce sił, bo przecież mamy ograniczoną kadrę. Przed Olimpią rozmawiałem z dziewczynami, że nie spinamy się, bo to nie jest mecz o mistrzostwo świata. Chcieliśmy go po prostu wygrać, jak każdy inny. Trochę mieliśmy trudności, bo te rozgrywki pucharowe są tak śmiesznie skonstruowane, że dziewczyny po dwóch kartkach pauzują. Jak Olimpia grała pierwszy mecz, to my już któreś spotkanie i dlatego wypadła nam ważna zawodniczka kapitan Agata Stępień.

Przygotować się do meczu nie grając przez dwa tygodnie żadnej gierki i to przeciwko zespołowi, który w ostatnim meczu ligowym zremisował na boisku mistrza Polski, Górnika Łęczna (2:2) nie jest łatwo. Jak zmobilizować do tego ostatniego wysiłku dziewczyny?

- Przed samym meczem powiedziałem dziewczynom, że nie czuję się jako trener, który ma słabszy zespół. Założyliśmy sobie, że spróbujemy złapać wysoki pressing, zrobimy jakąś przewagę - wyjaśnia szkoleniowiec ekipy ze Słowiańskiej. - Do przerwy prowadziliśmy 2:0, choć po 25 minutach mogliśmy wyżej. W drugiej połowie skomplikowaliśmy sobie sytuację, straciliśmy dwa gole. A rzuty karne, wiadomo, loteria. Mamy w nich dużo szczęścia, bo nasza bramkarka, Patrycja Urbańska, obroniła już kilka karnych, udaje jej się zawsze coś złapać.

- Niestety, my nie mamy takiej możliwości pomocy z miasta jak inni. Jeżeli jest się w stanie pomóc komuś, kto robi długi, dać mu milion złotych, to można parę tysięcy dołożyć piłkarkom, które też grają na jakimś poziomie, prezentują się pozytywnie, nie chodzą co chwilę i nie proszą. My nie wydajemy więcej, niż mamy - trener KKP Bydgoszcz, Adam Góral.

W poprzedniej rundzie KKP też awansował po rzutach karnych - 1:1 po 90 minutach i 4:3 ze Stomilankami Olsztyn.

- Cieszymy się z awansu, choć nie ukrywam, że to jest kolejny kłopot - dodaje Adam Góral i wyjaśnia: - Mecze ćwierćfinałowe zaplanowano na 16 i 17 lutego, a my zaczynamy ligę 15 marca. Nie ma takiej możliwości, żeby mecz odbył się później, bo niestety tylko my jesteśmy zespołem z I ligi, a ekstraliga zaczyna już 23 lutego. Różnica trzech tygodni, u nich kolejki już będą biegły. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Ja im mówię, że Puchar Polski, to jest przygoda dla nich, to nagroda za to, co robią w lidze. Mam nadzieję, że uda nam się to wszystko poskładać i ewentualnie, jeżeli by się udało kogoś pozyskać, to powalczymy do samego końca i w lidze, i w pucharze.

Jesień 2018 jest bardzo udana dla zespołu KKP Bydgoszcz: 1. miejsce na półmetku rozgrywek I ligi i ćwierćfinał Pucharu Polski.

- Mogę powiedzieć, że dziewczyny wykonały ponad 100 procent, tego co sobie zakładaliśmy - wyjaśnia trener Góral. -Wiedzieliśmy, że nie mamy słabego zespołu, że możemy parę punktów uzbierać grając dobrze. Ale mamy tak naprawdę 13-14 zawodniczek, z tego 3-4 bardzo młode piłkarki. Na przykład Weronika Andrzejewska wykorzystała ostatniego karnego z Olimpią. Jednak największym objawieniem dla mnie, żeby tylko jej się w głowie nie poprzewracało (śmiech), jest Wiktoria Węglarz (siostra Damiana, byłego bramkarza Zawiszy - przyp. Fa). Ma 15 lat i gra na stoperze, w perspektywie 2-3 lat o tej zawodniczce może być bardzo głośno.

W piątek odbyło się ostatnie spotkanie w tym roku, ostatni trening na Słowiańskiej. Dziewczyny dostały indywidualne rozpiski, do zajęć wrócą 8 stycznia. Czy przed rundą wiosenną zespół wyjedzie na jakiś obóz?

- Wszystko zależy od tego jak będzie wyglądał budżet - tłumaczy na koniec szkoleniowiec KKP. - Na razie nic nie planujemy. Niestety, my nie mamy takiej możliwości pomocy z miasta jak inni. Jeżeli jest się w stanie pomóc komuś, kto robi długi, dać mu milion złotych, to można parę tysięcy dołożyć piłkarkom, które też grają na jakimś poziomie, prezentują się pozytywnie, nie chodzą co chwilę i nie proszą. My nie wydajemy więcej, niż mamy, a cały czas ten klub się jakoś kula. Warto to docenić.

POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!