I poniósł się po mieście pomruk - niezadowolenia. Z tego, że motocykle warczą. Że śmierdzą, że zagradzają drogę do ścieżek spacerowych. Że kto śmiał to zrobić mieszkańcom - na dwóch i czterech łapach...
Pomrukującym odszczekuje się druga grupa bydgoszczan. Stęsknionych innej rozrywki niż gumowe dinozaury. Spragnionych innych ludzi, efektownych sprzętów, pasji. Cudzoziemców ciekawych.#Ruchu na bydgoskich ulicach. Końca marudzenia, że to niby wielkie miasto, a rzadko kiedy dzieje się coś spektakularnego... Nie martwcie się wszyscy. To tylko kilka dni. Oni sobie zaraz pojadą (zostaną tylko nasi domorośli szybcy i wściekli!). Będzie po staremu. Byłoby gorzej, gdyby powiedzieli innym, że im tu się spodobało?
Przeczytaj komentowany artykuł
A poza tym nic na działkach się nie dzieje...

Przyjechali, zaryczeli, zrobili wrażenie...
Przejeżdżali i się zakochali. W Myślęcinku. Że to może być miejsce idealne dla nich. Piękne. Spokojne?... No właśnie. I oto najechała Myślęcinek z całego świata wielka gromada miłośników najbardziej klasycznych, kultowych motocykli. I zaryczały te ich szalone maszyny głośniej niż dwa tygrysy z myślęcińskiego zoologa.