Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej przedstawiło pierwsze założenia drugiego etapu reformy emerytalnej. Analitycy są sceptyczni.
<!** Image 2 align=right alt="Image 76587" sub="Czy emeryturę pochłoną koszty ZUS-u? / Fot. agencja Theta">Z założeń wynika, że środki nagromadzone w otwartych funduszach emerytalnych zostaną przekazane do ZUS-u, który w przyszłości będzie nam wypłacał świadczenia.
Strach przed bessą
Według zapowiedzi, mają zostać zmienione także przepisy dotyczące działalności inwestycyjnej otwartych funduszy. Wszystko po to, aby zapobiec znacznym spadkom ich wartości w przypadku bessy na giełdzie.
Analitycy rynku z Polskiego Portalu Finansowego Bankier.pl oceniają, że zmiany te mogą oznaczać jedno: ciężkie życie przyszłych emerytów. Zdaniem Oskara Kowalewskiego z Instytutu Gospodarki Światowej Szkoły Głównej Handlowej, błędem proponowanych reform jest pomysł przekazania środków z OFE do ZUS-u. - Oznacza to odejście od pierwotnych założeń reformy emerytalnej, w której to prywatne zakłady emerytalne miały zarządzać aktywami i wypłacać emerytury - twierdzi Oskar Kowalewski, który uważa, że sektor prywatny jest lepiej przygotowany do obsługi OFE niż ZUS. - Ponadto można oczekiwać, że w związku z dość dużym zbiurokratyzowaniem ZUS-u koszty związane z wypłatą środków mogą być wyższe niż w prywatnych zakładach emerytalnych, co obciąży przyszłe emerytury – specjalista dodaje, że ZUS nie posiada rozbudowanej kadry ani systemu informatycznego, który zagwarantowałby bezkolizyjną wypłatę emerytur.
<!** reklama>Zdaniem eksperta, przekazanie środków OFE państwowemu ubezpieczycielowi może budzić obawy uczestników funduszy, że w pewnym momencie mogą one zostać przekazana na sfinansowanie pilnych potrzeb budżetu.
U prywatnego przejrzyściej
- W tym przypadku większą wiarygodność budzą jednak prywatne zakłady emerytalne, których działania są przejrzyste i podlegają kontroli Komisji Nadzoru Finansowego. Dotychczas nie miała ona żadnych zastrzeżeń, co do bezpieczeństwa środków zgromadzonych w OFE, a więc też trudno uzasadnić, dlaczego miałaby mieć zastrzeżenia, co do zakładów emerytalnych – uważa Oskar Kowalewski.
- Można mieć tylko nadzieję, że zmiany te nie przyczynią się w długim czasie do powstanie sytuacji, jaką mamy obecnie w służbie zdrowia. Wynika ona z zaniechania oraz zmiany kierunku reformy, która została zapoczątkowana w 1999 roku. Obie reformy były swego czasu dużym sukcesem politycznym i gospodarczym, natomiast do niedawna za sukces uważano już tylko reformę systemu emerytalnego, ale czy tak będzie, dowiemy się pewnie niedługo – podsumowuje adiunkt z Instytutu Gospodarki światowej Szkoły Wyższej Handlowej.