Do tragedii doszło około godziny pierwszej w nocy z 14 na 15 października 2015 roku.
Zobacz galerię: Po tragedii do której doszło podczas otrzęsin na UTP
W trakcie odbywającej się na terenie Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego dyskoteki, inaugurującej rok akademicki, wybuchło zamieszanie. W wąskim nadziemnym łączniku i na schodach ludzie zaczęli się na siebie przewracać z powodu braku miejsca. Było ciasno i duszno.
PRZECZYTAJ:Tragedia na UTP: Czwarta osoba usłyszała zarzuty prokuratora
Z dołu pchali się w kierunku łącznika kolejni uczestnicy imprezy. W sumie przewinęło się ich około 1200. Nad bezpieczeństwem tak dużej liczby bawiących się studentów czuwało zaledwie czternastu ochroniarzy.
- Było ich zdecydowanie za mało - mówi prokurator Piotr Dunal z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ.
Jak relacjonowali nam na gorąco uczestnicy tamtych dramatycznych zdarzeń, skroplona para spływała po ścianach. Okien nie można było otworzyć. Ludzie przewracali się na siebie. Ci, którzy znaleźli się w dolnej warstwie spiętrzonych ciał, mdleli. Na skutek zaduszenia zmarli 19-letni Paweł G., 20-letnia Natalia G. i 24-letnia Paulina T.
- Na pewno nieprawdziwe jest twierdzenie, że panika przyczyniła się do tragedii na UTP. Moim zdaniem, popełniono tam błędy organizacyjne. Było i przeludnienie, i tak zwane wąskie gardło w postaci nieszczęsnego łącznika, a także niekompetencja ochrony - mówił na naszych łamach blisko rok temu, krótko po feralnych wydarzeniach, Bartosz Grduszak, ekspert do spraw organizacji i bezpieczeństwa imprez masowych.
Jak się okazuje, jego opinię w pełni potwierdziło prokuratorskie śledztwo, które jesienią powinno zakończyć się aktem oskarżenia przeciwko czterem osobom.
Z opinii biegłego wynika, że błędy popełnili nie tylko organizatorzy „Start Party”, czyli samorząd studentów oraz uczelnia, ale także spółka ochroniarska, którą wynajęto do zabezpieczenia dyskoteki.
Według ustaleń prokuratury ochrona nie zapoznała się przed imprezą z terenem, źle rozmieściła swoich pracowników, nie zapewniła im dobrej łączności z organizatorem i służbą medyczną. W końcu źle zareagowała na ścisk i zamęt, który powstał w łączniku.