Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie z igłą na pagonach

Renata Napierkowska
Nie wyszywa kwiatów na obrusach, jest specjalistką w haftowaniu gwiazdek i belek na mundurach. Raz wyszywała dystynkcje generalskie i to dla samego Wojciecha Jaruzelskiego.

Nie wyszywa kwiatów na obrusach, jest specjalistką w haftowaniu gwiazdek i belek na mundurach. Raz wyszywała dystynkcje generalskie i to dla samego Wojciecha Jaruzelskiego. <!** Image 2 align=none alt="Image 219707" sub="Teresa Lipczyńska nie zamierza jeszcze odkładać w kąt igły i nici. Wyszywanie dystynkcji na mundurach, jak sama przyznaje, to jej prawdziwa pasja / Fot.: Renata Napierkowska">

Jak to się stało, że zajęła się Pani haftowaniem dystynkcji na mundurach?

Zadecydował przypadek. Z wykształcenia jestem handlowcem, bo kończyłam szkołę administracyjno-handlową i przez całe życie zawodowe byłam zatrudniona w handlu. Najpierw pracowałam w sklepie spożywczym w jednostce wojskowej, a później w mięsnym na ulicy Armii Krajowej, który też był sklepem dla mundurowych. Zawsze jednak lubiłam robótki ręczne - ozdabianie, haftowanie czy dzierganie na drutach. Gdy pracowałam w sklepie na terenie jednostki, Wojskowa Centrala Handlowa w Bydgoszczy zorganizowała kurs haftowania dystynkcji. Zgłosiłam się na to szkolenie, a były to lata 60., i od tej pory zajmuję się haftowaniem na mundurach.

Żołnierz nosi mundur kilka lat, więc chyba trudno byłoby się z takiej pracy utrzymać? Dużo miała Pani takich zamówień?

Gdy skończyłam kurs, to w Inowrocławiu byłam jedyna osobą, która zajmowała się haftem na mundurach. Obszywałam pagony naszych żołnierzy z obydwu jednostek wojskowych - lotniczej i komunikacyjnej, dla ówczesnej milicji, a później policji, dla służby więziennej, leśników, górników, brałam też różne prace zlecone. Pracy było bardzo dużo, zwłaszcza przed uroczystościami państwowymi, bo wtedy wiele osób otrzymywało awanse i trzeba było zmienić oznakowania na mundurach. Najwięcej awansów było 1 maja, 22 lipca, z okazji święta Wojska Polskiego i wtedy tej pracy było co niemiara. Nieraz siedziałam po nocach i szyłam, żeby zdążyć na czas. Z tego dodatkowego zajęcia miałam więcej pieniędzy niż z mojej pensji. W czasach, kiedy renta wynosiła 180 złotych, ja potrafiłam zarobić przez miesiąc 1200 złotych.

Czy teraz też trafiają się takie zamówienia?

Sporadyczne, bo i awansów jest mało i zwykle żołnierze dostają je od wielkiego święta. Ostatni raz miałam duże zamówienie trzy lata temu, gdy dowódca jednostki lotniczej zrobił przegląd umundurowania. Okazało się, że wielu żołnierzy awansowało, a ma jeszcze stare dystynkcje, bo zapomnieli je zmienić na przykład na płaszczach. Przez tydzień szyłam we dnie i po nocach, żeby zdążyć, a w całym mieszkaniu na wszystkich możliwych miejscach wisiały wojskowe mundury i płaszcze. Na kanapie był ich cały stos. W ciągu tygodnia zarobiłam wówczas 1700 złotych. Za jedna gwiazdkę kasowałam wówczas pięć złotych. Dziś już z moich usług nie korzystają wszystkie służby mundurowe. Poza wojskiem haftuję jeszcze dystynkcje dla strażaków i służby więziennej.

Jak długo trwa haftowanie takiej gwiazdki czy belki?

Jak się ma tyle lat doświadczenia i wprawy, to wyszycie jednej gwiazdki zajmuje mi dziesięć minut. Chociaż ostatnio nad obszyciem jednego munduru siedziałam dwie godziny. Mam jednak już 81 lat, więc pewnie dlatego zajęło mi to tyle czasu.

Wśród wojskowych znana jest Pani z tego, że wyszywała dystynkcje na mundurze Wojciecha Jaruzelskiego. Jak to się stało, że generał z Warszawy korzystał z Pani usług?

To było w latach 80. Wraz z koleżanką z Bydgoszczy zostałyśmy wydelegowane do Warszawy, by pomóc w obszywaniu mundurów. W tamtym czasie było bardzo dużo awansów i miejscowe hafciarki nie mogły nadążyć z wyszywaniem dystynkcji dla wojskowych. Płaszcz dla generała Wojciecha Jaruzelskiego trafił do mnie przypadkowo. Na dodatek, były to jedyne generalskie dystynkcje, jakie wyszyłam, bo w Inowrocławiu do niedawna w ogóle nie mieliśmy generała. Później już nie jeździłam do stolicy, by wykonywać tego rodzaju prace.<!** reklama>

Czy wcześniej miała pani jakiś związek z wojskiem czy służbami mundurowymi?

Mój pierwszy mąż był oficerem. Poznaliśmy się u koleżanki. On pochodził z Inowrocławia, ale służył wówczas w jednostce w Warszawie, ja pochodziłam z Łomży. Dzięki niemu później zamieszkałam w Inowrocławiu. Panowie w mundurach zawsze mi się podobali, bo mundur każdemu mężczyźnie dodaje szyku. Całe życie byłam związana, czy to rodzinnie, czy przez pracę z wojskiem ze służbami mundurowymi. Mam też trójkę dorosłych dzieci, ale żadne z nich nie chodzi w mundurze. Niestety, chociaż w Inowrocławiu mamy garnizon, w skład którego wchodzi kilka różnych jednostek, to rzadko można na ulicy zobaczyć żołnierza w umundurowaniu. Teraz wojskowi przychodzą do pracy w cywilnym ubraniu, na czas pobytu w jednostce zakładają mundury i do domu też wracają po cywilnemu.

Nadal Pani chce zajmować się haftowaniem dystynkcji na mundurach?

Oczywiście, nie zamierzam jeszcze odłożyć w kąt nici i igieł. To jest moja pasja. Jak dostanę jakieś zlecenie, nawet duże, to z pewnością dam radę i wyszyję dystynkcje na czas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!