Związkowcy są gotowi zablokować tory

Związkowcy z Przewozów Regionalnych domagają się od wojewody Rafała Bruskiego powołania komisji.

Ma ona wreszcie zająć się problemem zawieszanych połączeń, naciskiem ze strony PKP i zamieszaniem po przejęciu przez Urząd Marszałkowski udziałów w PR. Inaczej może dojść do strajku. - Wczoraj złożyliśmy pismo do wojewody o powołanie komisji z udziałem wszelkich stron. Chcemy, aby wreszcie rozwiązano nasze problemy, aby też pasażerowie przestali się obawiać kolejnych zmian w rozkładach - twierdzi Waldemar Bogatkowski, przewodniczący Komisji Międzyzakładowej Infrastruktury i Transportu NSZZ „Solidarność” w Bydgoszczy.

<!** reklama>Jego zdaniem obecna sytuacja na kolei jest „kuriozalna”. - Jedna spółka, czyli PKP, domaga się tego, co sama jest winna drugiej. Stąd też zastanawiamy się nad strajkiem generalnym w całym kraju, bo problem dotyka nie tylko naszego województwa - tłumaczy. Gdy zamykaliśmy wydanie, kolejarze rozmawiali o referendum. Do 7 czerwca miałyby wypowiedzieć się wszystkie załogi PR. Dopiero wtedy rozpocząłby się strajk. Zdaniem Bogatkowskiego chaos pogłębił się po przejęciu spółki Przewozy Regionalne przez samorządy. Stąd związkowcy chcą, aby do rozmów zasiedli też przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego. Czy wojewoda powoła komisję dialogu?

- Jeszcze tego pisma nie widziałem. Jeśli wpłynęło, zostanie rozpatrzone. Nie uchylamy się od swojego obowiązku, bo po to tutaj jesteśmy. Rozmowy wojewódzkiej komisji przynoszą dobry skutek - uważa Piotr Kurek, rzecznik kujawsko-pomorskiego wojewody.