Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żona płonęła, wyroku nie ma. Zeznania chcą złożyć matka i siostra Marcina Ch.

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
Marcin Ch. z Samociążka, oskarżony o zabicie żony ze szczególnym okrucieństwem, wciąż siedzi w areszcie
Marcin Ch. z Samociążka, oskarżony o zabicie żony ze szczególnym okrucieństwem, wciąż siedzi w areszcie Filip Kowalkowski
Niespodziewany zwrot w sprawie Marcina Ch., oskarżonego o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem swojej żony w ub. roku w Koronowie. Nagle okazało się, że w procesie chcą zeznawać dwie najbliższe krewne - matka i siostra. Sąd więc nie wydał wyroku.

Na wczoraj na godzinę 12 bydgoski Sąd Okręgowy wyznaczył termin publikacji wyroku w sprawie Marcina Ch. To głośna sprawa. W ub. roku w marcu oskarżony miał w kotłowni swojego domu w Samociążku pod Koronowem oblać rozpuszczalnikiem własną żonę i ją podpalić. Kobieta z poparzeniami II, III i IV stopnia - także układu oddechowego - zmarła w szpitalu w Gryficach nieco ponad tydzień później.

Marcina Ch. policyjny konwój - jak zwykle skutego - doprowadził na salę rozpraw ponad dwadzieścia minut po wyznaczonej godzinie. Sędzia Marek Kryś tłumaczył potem podczas rozprawy, że przez ten czas sąd starał się skontaktować z obrońcą oskarżonego, mecenas Anną Wiśniewską-Schulz. Adwokat na publikacji wyroku być nie musiała, więc pojechała na wakacje. Miało to swoje konsekwencje - wyroku nie ogłoszono.

Chcą zeznawać?

Sędzia Marek Kryś, przewodniczący składu sędziowskiego, poinformował wczoraj, że do sądu 18 lipca, czyli w poniedziałek, wpłynęło pismo od Bożeny i Agnieszki Ch. - matki i córki oskarżonego o zabójstwo. - Obie panie zdają się sygnalizować tym oświadczeniem, że chcą zeznawać na okoliczność kontaktów oskarżonego z pokrzywdzoną - stwierdził sędzia Kryś. - Obie krewne, matka i siostra, podczas przewodu sądowego skorzystały z prawa do odmowy składania zeznań. Przewód został już zamknięty, więc na tym etapie, o ile rzeczywiście wyrażają taką wolę, zeznań nie można przyjąć. Dlatego sąd wznawia przewód w celu odebrania od obu pań oświadczeń co do możliwości złożenia przez nie zeznań.

Adwokat na urlopie

Bożena i Agnieszka Ch. były wczoraj w sądzie. Nie wiadomo, czy rzeczywiście chciały zeznawać. Jeśli nawet tak, to i tak zeznawać nie mogły z powodu nieobecności obrończyni Marcina Ch. - Obrońca, prawidłowo powiadomiony o publikacji wyroku, nie miał obowiązku być dziś na sali; sąd ustalił, że przebywa na urlopie.

Przesłuchanie matki i siostry Marcina Ch., oraz datę publikacji wyroku sąd ustalił na 11 sierpnia.

Mowy od nowa

- Obie najbliższe osoby miały możliwość złożenia zeznań, ale z niej nie skorzystały... To zwrot czysto procesowy - skomentował po wyjściu z sali prokurator Adam Lis, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ. - Sąd nie miał innego wyjścia, jak wznowić przewód, po to, żeby od obu pań odebrać oświadczenia. Ostatecznie to sąd zdecyduje, czy zeznania krewnych będą miały wpływ na wyrok.

To zwrot czysto procesowy. Ostatecznie to sąd zdecyduje, czy zeznania krewnych będą miały wpływ na wyrok. - prokurator Adam Lis

Także 11 sierpnia i prokuratura, i obrońca będą musieli znów wygłosić - być może zmodyfikowane np. o żądania wysokości kary - mowy końcowe.

Nawet nie gasił

Przypomnijmy, że w wygłoszonych w ubiegłym tygodniu mowach prokuratura domagała się dla Marcina Ch. 25 lat pozbawienia wolności. Matka ofiary - 30-letniej Natalii Ch. - oraz jej brat, będący oskarżycielami posiłkowymi - chcą dożywocia. - Zdaniem prokuratury i oskarżycieli posiłkowych, Natalia Ch. była osobą uległą, bezkonfliktową i poddaną mężowi. Mieli dwoje dzieci, ale w domu niezbyt dobrze im się układało. Bywało, że kobieta zabierała dzieci i wyprowadzała się nawet na kilka tygodni do matki. Prokuratura przywoływała także argumenty w postaci dokumentów składanych przez Natalię Ch. w koronowskim ośrodku pomocy społecznej, z których wynikało, że kobieta chce wystąpić o rozwód, wyprowadzić się od męża i wystąpić o alimenty. Pozwu rozwodowego jednak nigdy nie złożyła. Oskarżenie zwracało uwagę, że Marcin Ch. po tragedii w kotłowni zażył metaamfetaminę, chodził po domu i siedział na schodach, nie próbując gasić biegającej i błagającej o pomoc żony.

Nieszczęśliwy wypadek

Obrończyni Marcina Ch. domaga się jego uniewinnienia, podkreślając, że zajście w kotłowni było nieszczęśliwym wypadkiem, a nie zaplanowanym morderstwem.

Opisując stosunki wewnątrzmałżeńskie mecenas Anna Wiśniewska-Schulz przytaczała treści wiadomości SMS, które ofiara wysyłała do męża jeszcze w styczniu i lutym ub. roku. Wynikało z nich, że wciąż go kocha.

Sam Marcin Ch. nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że to żona przyniosła do kotłowni 5-litrowy baniak z rozpuszczalnikiem i chciała go nim oblać. Doszło do szarpaniny, a fala ognia, która objęła jego żonę, nie wiadomo, skąd przyszła.

Sąd uznał sprawę za złożoną, dlatego o tydzień przesunął publikację wyroku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!