[break]
- Coś dużo dziś policjantów w sądzie - mruknął ochroniarz przy wejściu do Sądu Rejonowego przy Nowym Rynku w Bydgoszczy, gdy wpuszczał ekipę „Expressu Bydgoskiego”.
Sąd pełen policjantów
Obecność policjantów była uzasadniona - odbyła się kolejna rozprawa przeciwko funkcjonariuszom Krzysztofowi T. i Marcinowi Z., a w charakterze świadków wezwano wczoraj sześć osób, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, również policjantów. Nieoficjalnie, bo sprawa toczy się z wyłączeniem jawności. Dlaczego? Z uwagi na tajemnicę służbową. Oskarżeni są bowiem policjantami w służbie czynnej.
Na krótką rozmowę zgodził się tylko Emil P., oskarżyciel prywatny, który w sądzie stawił się w towarzystwie adwokata Sławomira Szymańskiego, występującego w imieniu mec. Janusza Mazura. - Sprawa jest na etapie przesłuchiwania świadków. Zaczęła się od nowa, bo niedawno został złożony prywatny akt oskarżenia - stwierdził Emil P. - Kiedy proces będzie zbliżał się do końca, chętnie przedstawimy nasze stanowisko - dodał mec. Szymański. Policjanci nie zgodzili się na rozmowę.
PRZECZYTAJ:Kto naprawdę ufa policji
Sprawa miała swój początek 18 października 2012 roku. Tego dnia na obwodnicy Bydgoszczy, w rejonie miejscowości Wypaleniska, nieumundurowani funkcjonariusze kryminalni Krzysztof T. i Marcin Z. próbowali zatrzymać rzekomo uprowadzone auto. Kierujący volkswagenem zatrzymał samochód, jednak stwierdził, że nie jest pewien, czy ma do czynienia z policjantami czy z bandytami i zaczął uciekać.
Ucieczka w niewiedzy
W momencie ruszania otwarte drzwi samochodu uderzyły jednego z funkcjonariuszy. Zaczął się pościg. Za uciekającym volkswagenem policjanci oddali około dziesięciu strzałów. Kule trafiły w auto. Kierowca ponownie się zatrzymał i zadzwonił pod numer alarmowy policji. Dopiero wtedy upewnił się, że jednak nie gonią go bandyci. Policjanci potraktowali kierowcę jak przestępcę, rzucili na ziemię, skuli kajdankami i zawieźli do komisariatu.
Okazało się, że auto prowadził 26-letni Emil P., zawodowy żołnierz spod Włocławka, weteran misji w Afganistanie. Nie potwierdzono, jakoby miał cokolwiek wspólnego z poszukiwanym przez policję złodziejem samochodów, na którego policjanci przygotowali zasadzkę na obwodnicy. Mieli informację, że krótko wcześniej w okolicy został skradziony podobny volkswagen.
Proces toczący się w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy to efekt prywatnego aktu oskarżenia, jaki złożył Emil P. Jego obrońca mec. Janusz Mazur stwierdził, że mężczyzna uznał, że ma do czynienia z bandytami podszywającymi się pod policjantów.
Oskarża ich prywatnie
W efekcie strzelaniny w Wypaleniskach prowadzono dwa postępowania prokuratorskie, ponieważ obie strony poczuły się poszkodowane. Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy zajmowała się wątkiem czynnej napaści na funkcjonariusza, czego, zdaniem policji, dopuścił się Emil P. Śledztwo zostało jednak umorzone.
W podobny sposób zakończyło się postępowanie przeciwko policjantom, przekazane do Prokuratury Okręgowej w Toruniu, aby uniknąć zarzutów o stronniczość.
- Śledztwo zostało umorzone z powodu braku znamion cech przestępstwa - mówi prokurator Artur Krauze, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Po tej decyzji śledczych Emil P. zdecydował się na oskarżenie prywatne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wszyscy patrzyli na wyeksponowane krągłości Romanowskiej na ściance. Stylista ocenia
- Uważajcie na Sablewską za kółkiem! Kiedyś doprowadzi do wypadku! Ekspert wyjaśnia
- Iwona z "Sanatorium" straciła dziecko i męża. To wyznanie złamało nam serca
- Wspólny występ Roksany Węgiel i Kevina Mgleja w cieniu tragedii. Znamy szczegóły