Znany opolski deweloper Darius D. w końcu trafił za kratki

Czytaj dalej
Fot. archiwum prywatne
Mirela Mazurkiewicz

Znany opolski deweloper Darius D. w końcu trafił za kratki

Mirela Mazurkiewicz

Darius D. przez wiele miesięcy wodził za nos wymiar sprawiedliwości i uchylał się przed odsiadką. W końcu został doprowadzony do zakładu karnego. Prokuratura postawiła mu też kolejny zarzut.

- Darius D. usłyszał zarzut niestosowania się do zakazu pełnienia funkcji kierowniczych i nadzorczych w organach spółek prawa handlowego – mówi Stanisław Bar z Prokuratury Okręgowej w Opolu.

Darius D. ma obywatelstwo niemieckie, ale biznes prowadził w Polsce. Głośna była sprawa interesów, jakie w 2008 roku robił z wojskiem. Próba sprzedaży budynku przy ul. Partyzanckiej w Opolu zakończyła się spektakularną klapą, bo wojsko wycofało się z zakupu mieszkań i domagało się zapłaty miliona złotych odszkodowania.

D. był też prezesem spółki, która zajmowała się recyklingiem odpadów. W latach 2008-2009 głównymi udziałowcami w spółce byli obywatele Izraela. W Polsce bywali rzadko, dlatego w praktyce deweloper rządził jednoosobowo. Pod koniec 2008 roku partnerzy zaczęli podejrzewać, że Darius D. ich oszukuje. Deweloper, spodziewając się odwołania, utrudniał wspólnikom kontrolę dokumentów i zadłużył spółkę, choć jej kondycja była dobra.

Finalnie w pierwszym kwartale 2009 roku zapadła uchwała o odwołaniu D. z funkcji prezesa. Niemal w tym samym czasie, w marcu 2009 roku, pracownica jednej ze spółek, a prywatnie żona Dariusa D. zawarła w imieniu spółki (ale bez jej wiedzy) umowę depozytu z biznesmenem. Zgodnie z nią deweloper wziął na przechowanie ponad 1,5 miliona złotych, którymi miał się „zaopiekować” do końca 2009 roku, ale uchylał się przed oddaniem całej sumy.

Sprawa miała finał w sądzie cywilnym. W listopadzie 2010 roku zapadł wyrok: deweloper ma oddać spółce ponad 1,5 miliona złotych wraz z odsetkami. Ruszyło też postępowanie karne. Jesienią 2013 roku D. został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Sąd uznał, że deweloper, będąc prezesem spółki, nadużył uprawnień. Co więcej, Darius D. wypłacił z kasy spółki 820 tys. złotych na maszynę, za którą ostatecznie nie zapłacił, przywłaszczając sobie pieniądze. Sąd przyjął też, że deweloper ukradł w sumie 50 tys. złotych z faktur, choć pieniądze powinny trafić do spółki, której szefował. Kilka miesięcy później sąd apelacyjny orzekł, że były prezes musi dodatkowo naprawić szkodę, czyli zwrócić spółce w sumie 870 tys. złotych.

Od tego momentu zaczyna się zabawa Dariusa D. w kotka i myszkę z wymiarem sprawiedliwości.

Pozostało jeszcze 46% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Mirela Mazurkiewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.