Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"žMelwood" - twierdza Liverpoolu

Marcin Feddek, Polsat Sport Korespondencja z Anglii
W 1950 roku klub piłkarski FC Liverpool zakupił tereny znajdujące się w zachodniej części miasta beatlesów.

W 1950 roku klub piłkarski FC Liverpool zakupił tereny znajdujące się w zachodniej części miasta beatlesów.

<!** Image 2 align=right alt="Image 49000" sub="Do treningu w ośrodku Melwood przygotowują się między innymi (od lewej): Mohamed Sissoko, John Arne Riise, Harry Kewell i Dirk Kuyt">Ziemia była własnością szkoły im. Św. Franciszka Xavioursa i znajdowały się na niej boiska szkolne. Dwóch księży uczących w tej placówce, ojciec Melling i ojciec Woodlock, dbało o futbolowe wykształcenie swoich podopiecznych. Od ich nazwisk powstała nazwa „Melwood Training Ground” - jednego z najnowocześniejszych ośrodków treningowych w Europie. Ośrodka, w którym trenują i szlifują formę piłkarze Rafy Beniteza.

Dzięki zaproszeniu Jerzego Dudka wspólnie Dariuszem Krupą oraz trenerem IV-ligowego bydgoskiego Zawiszy Zbigniewem Wojtowiczem mieliśmy okazję obejrzeć zamknięty trening The Reds!

Dudek’s friends

Cały kompleks otoczony jest wysokim betonowym murem, nad którym rozciąga się gruby kolczasty drut. Z zewnątrz nie ma żadnej możliwości, aby obejrzeć choćby fragment treningu. Jedynego wjazdu na teren ośrodka strzeże masywny ochroniarz. Na szczęście Dudek uprzedził go o naszym przyjeździe i z wejściem nie było żadnego problemu. W recepcji także nie musieliśmy się specjalnie przedstawiać. Zdanie „ We’re Jerry Dudek’s friends” działa jak zaklęcie. Wszyscy napotkani pracownicy Melwood od razu są do nas przyjaźnie nastawieni. W dodatku okazało się, że tego dnia byliśmy jedynymi gośćmi. Treningi są bowiem zamknięte dla prasy. Pani z recepcji prowadzi nas na pierwsze piętro do sali, w której piłkarze Liverpoolu spędzają czas przed treningiem. To równocześnie jadalnia, w której przygotowywane są posiłki przed i po zajęciach oraz miejsce relaksu. W dalszej części znajdujemy olbrzymi telewizor, kilka wygodnych kanap, stół do ping-ponga i bilard.

<!** reklama left>Ośrodek marzenie

Trening będziemy obserwować z tarasu widokowego, który usytuowany jest tuż przy jadalni. Na murawę zejść nie wolno. To dotyczy wszystkich gości, nawet menedżerów piłkarzy. Widok i tak jest idealny. Przed nami rozciągają się dwa pełnowymiarowe boiska.

- Z drugiej strony budynku mamy jeszcze pełnowymiarową krytą murawę, ze sztuczną nawierzchnią. A dzisiaj będziemy trenować na tym dziurawym, w głębi - pokazuje Dudek. - To przed wami jest w remoncie, ale i tak ma lepszą trawę! - dodaje.

<!** Image 3 align=right alt="Image 49000" sub="Kultowe miejsce dla fanów The Reds. Tablica upamiętniająca śmierć 96 kibiców na Hillsbrough przed meczem pucharowym z Nottingham Forest">Choć do rozpoczęcia pozostało pół godziny, jeden z trenerów ustawia już paliki wytyczające trasę biegu. Normalnie praca w Melwood rozpoczyna się o ósmej rano, kiedy do ośrodka przyjeżdża personel, aby wszystko przygotować do zajęć. Jedni odpowiadają za przygotowanie boisk, szatni oraz czystego sprzętu dla zawodników. Drudzy za odnowę biologiczną. Kolejni za jedzenie, bo wielką uwagę przywiązuje się do diety i odżywiania zawodników. Zatrudniony jest również tzw. operator wideo, który przygotowuje piłkarzom odpowiednie fragmenty spotkań i treningów. Dzięki temu, po zajęciach trener Benitez może na gorąco korygować indywidualne błędy swoich podopiecznych.

- Choć rzadko robi to sam - zaznacza Dudek - bo ma od tego sztab ludzi.

Niemal równo z personelem w ośrodku pojawia się cały sztab szkoleniowy. Hiszpański menedżer wraz ze swoimi współpracownikami omawiają plan treningu i analizują formę poszczególnych graczy. Piłkarze przyjeżdżają około 9.30-10.00, z wyjątkiem tych, którzy są kontuzjowani. Oni muszą być wcześniej, by od rana realizować przygotowany dla nich specjalny plan powrotu do pełnej sprawności. Do dyspozycji rekonwalescentów jest sala rehabilitacyjna i nowoczesna siłownia wyposażona w kontrolne komputery. Poza tym, piłkarze mogą korzystać z basenu. A w razie poważnego urazu w ośrodku jest również sala operacyjna - gotowa do pracy przez 24 godziny, wyposażona w najnowocześniejszy sprzęt medyczny.

- I to wszystko pod jednym dachem. Nic tylko pilnie trenować. Dlatego często zdarza się, że zawodnicy opuszczają Melwood dopiero pod wieczór - dodaje Dudek, który powoli musi kierować się do szatni. Widać, że dobrze czuje się w ośrodku, który został gruntownie przebudowany w listopadzie 2000 roku. Wcześniej piłkarze meldowali się na Anfield. Następnie jechali autokarem do Melwood, gdzie odbywał się trening. Potem wracali na stadion, brali prysznic i jedli lunch. Tak było do końca sezonu 1999/2000.

Gdzie jest Benitez?

Kiedy zostaliśmy sami, pojawił się „mózg i serce” ekipy Rafy Beniteza - Steven Gerrard. Piłkarz, bez którego trudno wyobrazić sobie tę drużynę. Za chwilę jest już na dole z pozostałymi piłkarzami, a my z tarasu zaczynamy przyglądać się zajęciom.

Piłkarzy podzielonych na dwie grupy nadzorowało po dwóch, trzech szkoleniowców. Jest oczywiście jeszcze jeden, który odpowiada za bramkarzy. Przed testem piłkarze otrzymali stopery na rękę, które w trakcie biegu sygnalizują zmianę tempa. Jeżeli rytm biegu był za wolny zawodnik od razu był o tym informowany. Tempo dla poszczególnych graczy było różne, bo obciążenia są zindywidualizowane. W pierwszej parze dość żwawo dystans jednego kilometra przemierzali Riise i Sissoko. Podczas meczu ta dwójka wspólnie z Gerrardem zostawia najwięcej zdrowia na boisku. Kapitanowi The Reds towarzyszyli Bellamy i Finnan. Biegli nieco wolniej, natomiast najwolniej poruszało się trio Kuyt, Carragher i o dziwo środkowy pomocnik Hiszpan Xabi Alonso, który ciągle odstawał!

- To jest test na zbadanie poziomu kwasu mlekowego we krwi, czyli zakwaszenia organizmu - szybko zauważył trener Zawiszy. - Tak ocenia się poziom wytrenowania zawodnika i adaptacji organizmu do ciężkiego wysiłku. Po przebiegnięciu kilometra pobierana jest krew. Potem w tym samym tempie trzeba zaliczyć kolejny kilometr i znów poddać się badaniu.

W tym czasie na drugim boisku pozostali piłkarze ćwiczyli z piłkami. Ale nic specjalnego: podania w dwójkach lewą, prawą nogą, przeplatane „żonglerką” i ćwiczeniami rozciągającymi. Dopiero kiedy cała drużyna była do dyspozycji trenerów zobaczyliśmy kilka wariantów rozegrania ofensywnych akcji, zakończonych strzałem na bramkę. Wszystko wykonywane na dużej szybkości, wyłącznie z pierwszej piłki! Ale najciekawsze było to, że na murawie nie było najważniejszej osoby, czyli Rafy Beniteza.

- On czasami ogląda treningi ze swojego gabinetu! Ma stamtąd znakomity widok - tłumaczył po zajęciach Dudek. Na koniec trenerzy zarządzili wewnętrzną gierkę: zmiennicy kontra wyjściowy skład. I od razu było widać, że to nie zabawa, tylko walka o miejsce w pierwszej jedenastce. Gra była szybka, twarda, obfitująca w ostre starcia. Widać, że ten kto odstawi nogę, nie ma czego szukać w ekipie Beniteza. To ciągła rywalizacja, bo wszyscy przyzwyczajeni są do rotacji w składzie, stosowanej przez hiszpańskiego szkoleniowca. Szkoda tylko, że nie dotyczy to Dudka. Tu sprawa jest jasna - numerem jeden jest Pepe Reina! I nawet wyborna dyspozycja Polaka na treningu niewiele może zmienić. Dlatego po tym sezonie Jurek raczej pożegna się z Liver- poolem i „Melwood”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!