Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawisza z Górnikiem musi się pilnować, z Wisłą może zdobyć punkt [rozmowa z Andrzejem Iwanem]

Marek Fabiszewski
Andrzej Iwan jako komentator Orange Sport m.in. meczów piłkarskiej I ligi.
Andrzej Iwan jako komentator Orange Sport m.in. meczów piłkarskiej I ligi.
Andrzej Iwan był piłkarzem Wisły Kraków i Górnika Zabrze - zespołów, z którymi w tym tygodniu zagra Zawisza. W Wiśle w 198 meczach strzelił 69 goli, w Górniku - w 72 spotkaniach zdobył 21 goli.

Grał też w niemieckiej Bundeslidze (VfL Bochum - 30 meczów i 2 gole)) i w Grecji (Aris Saloniki). W reprezentacji Polski występował w latach 1978-1987, zagrał w 29 meczach i strzelił 11 goli. Na hiszpańskich MŚ w 1982 roku zdobył z biało-czerwonymi srebrny medal. Swoją karierę opisał barwnie i kontrowersyjnie w autobiografii pt. „Spalony”.

Teraz komentuje mecze polskiej I ligi w stacji Orange Sport i pisze felietony (m.in. w "Przeglądzie Sportowym").

„Express Bydgoski” rozmawiał z Andrzejem Iwanem w poniedziałek po południu. Powodów było kilka...

Dzwonię do Pana, bo fajnie mi się Pan łączy, kojarzy z Zawiszą, który zagra w tym tygodniu z Górnikiem i z Wisłą...

No faktycznie, grałem w Górniku i w Wiśle, jednak najpierw w Krakowie, a dopiero potem w Zabrzu.

Krajowy puchar, to najszybsza droga do europejskich pucharów. Jak Pan wspomina swoją grę w tych rozgrywkach?

Grałem cztery razy w finale i ani razu nie zdobyłem pucharu (śmiech). Dwa razy z Wisłą, raz z Górnikiem, także z VfL Bochum w Pucharze Niemiec. Tam ranga pucharu jest bardzo duża, na pewno większa niż w Polsce. Dla każdej drużyny to jest wielka sprawa. Nawet zespoły z niższych lig mogą się pokazać. Kibice też nie zawodzą, chociaż gdy ja grałem w Polsce, to też mieliśmy niezłą frekwencję, np. 40 tysięcy na Stadionie Śląskim.

Wróćmy do dzisiejszego futbolu. Górnik, z którym we wtorek Zawisza zagra pierwszy ćwierćfinałowy mecz, zawodzi w lidze. Wiosną w pięciu meczach tylko dwa punkty...

Gra źle, nie da się tego ukryć, ale przyszedł Robert Warzycha. On ma zupełnie inną mentalność niż poprzedni trener. Ryszard Wieczorek chyba nie do końca panował nad zespołem, za dużo swobody pozostawił innym ludziom w drużynie. Nie kontrolował pewnych rzeczy. A na przykład Adam Nawałka to na wszystko miał oko.

Czy coś w grze Górnika może zmienić wspomniany trener Warzycha?

Na pewno da im pograć. Już ten mecz z Pogonią, zremisowany 1:1, wyglądał zupełnie inaczej. Dlatego Zawisza we wtorek musi się obawiać Górnika. Warzycha przychodzi z amerykańskiej Major League Soccer. Tam nikogo nie interesują ci z drugiego, czy trzeciego miejsca. Tam się liczy tylko zwycięzca. I pewnie w tym kierunku będzie ewoluował Górnik. Jak nie w tym sezonie, to w przyszłym.

Ale jest jeden problem: Warzycha nie ma uprawnień do prowadzenia drużyny w polskiej ekstraklasie i nie może nawet siedzieć na ławce w trakcie meczu...

To już przerabialiśmy w wielu klubach. Trudno, żeby Warzycha miał te papiery, pracując wcześniej w USA. U nas jest to sztywne, Stefan Majewski (dyrektor Szkoły Trenerów PZPN i Komisji Licencyjnej - przyp. Fa) trzyma się pryncypiów, żeby nie było jakichś wyjątków. Dziwne byłoby jednak, gdyby Robert nie dostał licencji.

W niedawnym ligowym meczu w Bydgoszczy Pana syn, Bartosz, strzelił gola na 1:0. Czy teraz też należy się tego obawiać?

No, strzelił ładnego gola głową, ale nie wiem, czy teraz zagra. Znam jednak kilku gorszych piłkarzy od niego. Z synem w ogóle nie rozmawiam o sytuacji w drużynach i w klubach, w których on gra. O tym co się dzieje w Górniku, to wiem z medialnych przekazów i z własnych obserwacji.

A już w piątek Zawisza gra ligowy mecz w Krakowie z Wisłą. „Biała Gwiazda” w niedzielę pokazała charakter na Łazienkowskiej, wyciągając z 0:2 na 2:2. I to grając od 27 minuty w dziesiątkę!

Jestem pełen podziwu dla trenera Franciszka Smudy. Przed sezonem czarno to widziałem, nie wierzyłem w niego i w ten zespół. Coś tam powiedziałem, ale już zdążyłem odszczekać. Wtedy nie wiedziałem, że przyjdzie Brożek, Stilić, czy teraz Dudka. Potencjał ofensywny Wisły bardzo wzrósł. Mimo że większość punktów zdobyła u siebie, to lepiej prezentuje się na wyjazdach, bo z atakiem pozycyjnym wiślacy się męczą. Dlatego nie zdziwię się, gdy Zawisza w piątek wywiezie z Krakowa punkt.

Jak według Pana zmienił się od momentu awansu bydgoski zespół? Jak Pan ocenia personalnie ekipę Ryszarda Tarasiewicza?

Zmiana zdecydowanie na plus, bez dwóch zdań. Ta gra o awans, to była troszkę gra nerwów i nie zawsze Zawisza pokazywał, to co potrafi. Teraz jest to drużyna, która nie pęka, nawet gdy przegrywa, gra fajną piłkę. Rysiek ładnie to poukładał, są skrzydła, są ofensywni boczni obrońcy Ziajka i Lewczuk. Jest Masłowski, którym gdy grał jeszcze w I lidze interesowała się Wisła, jest teraz Vasconcelos. Przyjemnie się ogląda tych piłkarzy i cały zespół. Ale wiem, że Zawisza, podobnie jak Wisła i Legia, ma problem z kibicami. Nie wiem, jak to można zażegnać, jednak niedzielnego meczu Legii z Wisłą przy pustych trybunach nie dało się oglądać.

Wydał Pan kontrowersyjną autobiografię pt. „Spalony”. Czy nie żałuje Pan tej szczerości, na którą się zdobył? Ma Pan jakieś nieprzyjemności z tego powodu?

No, paru ludzi się poobrażało, nie chcą ze mną rozmawiać. Ale nie jest tak źle, nikt mnie nie straszy, nikt za mną nie chodzi. Myślałem, że będzie gorzej (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!