Zamiast uczyć się jeździć na łyżwach, w agroturystyce możesz poznać tajniki wyrobu sera

- Ze zorganizowaniem typowego zimowego wypoczynku w agroturystyce jest coraz gorzej - przyznaje Wojciech Galiński, współwłaściciel „Czterech pór roku” w Grochowie (gmina Kęsowo), laureat ubiegłorocznego konkursu na najlepszą agroturystykę w województwie. - Ogranicza go trochę pogoda, którą od trzech sezonów trudno nazwać prawdziwie zimową. Przy opadach śniegu proponujemy gościom komplety nart biegowych, podpowiadamy trasy. Przy mrozie zapraszamy na łyżwy. Sąsiad ma konie, sanie i bryczkę - kulig z ogniskiem zorganizujemy bez względu na aurę. Miłośnicy aktywnego wypoczynku skorzystać mogą z kijków do nordic walking, a także z zimowych spływów.

Nieodległe gospodarstwo w Kiełpinie - Wymysłowie, całoroczny „Dworek Wymysłowo”, oprócz typowej oferty, wyróżnia z kolei niezwykłe muzeum. Znajdują się tam pamiątki po Indianinie Sat Okhu, który swe życie związał z Polską („łapacz kłamstw”, pióropusze, tomahawki, łuki, strzały, misternie zdobiona suknia obrzędowa ze skóry antylop itp.). Bywalcy gospodarstwa i dworku twierdzą, że jego właściciel Jan Kłodziński, przyjaciel Sat Okha, mógłby o nim opowiadać godzinami, co z pewnością spodoba się w długie zimowe wieczory nie tylko dzieciom.
- Agroturystyka wyrasta z gospodarstwa. Bardzo ważne jest więc, by nie zatraciła swojego charakteru - to znaczy, żeby oferowane usługi wykorzystywały zasoby gospodarstwa i umiejętności członków rodziny, do której jedziemy. To nie nowoczesny hotel czy ośrodek SPA. Oczywiście, goście domagają się nowych, ciekawych propozycji, ale zdecydowanie powinny one wykorzystywać wątki życia wiejskiego i lokalne tradycje. Zazwyczaj są tak bogate, że nie trzeba w ich miejsce wprowadzać rozrywek przenoszonych z miast. Wieś jest urocza i warto ją poznać - uważa Agnieszka Kowalkowska, p.o. dyrektora Biura Kujawsko-Pomorskiej Organizacji Turystycznej.
Stok w sąsiedztwie
Przekonywać o tym nie trzeba gości gospodarstwa „Gzinianka”, prowadzonego przez Irenę i Jerzego Tomkiewiczów. Położone w gminie Dąbrowa Chełmińska, w Zakolu Dolnej Wisły, dzieli od Bydgoszczy i Torunia zaledwie 30 kilometrów. Dotarcie tu nie jest jednak przeszkodą i dla mieszkańców Wybrzeża, i dla tak zwanej Warszawki, jak podpisali się w entuzjastycznej recenzji miejsca turyści ze stolicy. W podobnym tonie zresztą piszą również goście z Wielkiej Brytanii czy Niemiec. „Gzinianka”, oprócz naturalnie urokliwej lokalizacji, ma atut w postaci odległej o zaledwie 1,5 km atrakcji: stoku narciarskiego w Unisławiu - sztucznie zaśnieżonego, z oświetleniem i wyciągiem orczykowym, o długości około 300 m, co w naszym regionie jest wyjątkowe. Ale gospodarze tej agroturystyki nie muszą być zdani na łaskę pogody. - Szukaliśmy bazy wypadowej w okolicach Torunia. Znaleźliśmy „Gziniankę”. I to był strzał w dziesiątkę! - piszą państwo Woźniakowie. - Trzeba mieć pomysł na prawdziwą agroturystykę (a nie tylko na samą nazwę). I właściciele ją mają.

Turyści pod niebiosa wychwalają nie tylko wyjątkową gościnność i życzliwość gospodarzy, ale i wyróżniające tę agroturystykę jedzenie. 90 procent posiłków pochodzi z wyrobów własnej produkcji. Nagradzane na Festiwalu Smaków w Grucznie chleb na liściu chrzanu, sery dojrzewające, powidła śliwkowe smażone dwa dni, pasztety, masła, twarogi, smalec z jabłkiem, czosnkiem i majerankiem, własnej hodowli jajka... Dzieci spędzą tu czas w małym zoo, dorosłym na życzenie można zorganizować warsztaty jogi, decupage’u, kulinarne... Kto powiedział, że zimą na wsi jest nudno?...