Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamiast bić, uderzyć się w pierś

Redakcja
Posłowie chcą dobrać się do skóry prześladowcom najmłodszych. Czy projekt nowej ustawy powstrzyma rękę bijącego? Czy dzieci będą bezpieczne?

Posłowie chcą dobrać się do skóry prześladowcom najmłodszych. Czy projekt nowej ustawy powstrzyma rękę bijącego? Czy dzieci będą bezpieczne?

<!** Image 3 alt="Image 108635" sub="Statystyka pokazująca interwencje policjantów w powiecie bydgoskim w związku z przemocą w rodzinie Fot. Kamil Mójta">W dokumencie, nad którym w przyszłym tygodniu pochyli się Sejm, nie ma dosłownie mowy o zakazie wymierzania dzieciom tak zwanych klapsów, ale jest za to inny zapis, który w myśl autorów projektu, wszechstronnie definiuje pojęcie przemocy i tym samym umożliwia jej karanie.

Robert Lubrant, prezes Stowarzyszenia „Bezpieczeństwo dziecko” cieszy się, że zakaz stosowania przemocy pojawi się w ustawie.

- Uderzenie dziecka to przecież naruszenie jego nietykalności cielesnej, a na to są odpowiednie paragrafy - uważa specjalista i dodaje, że jeśli chodzi o przemoc w rodzinie, wciąż obracamy się wokół stereotypów. - Po pierwsze, wszyscy powinniśmy się zastanowić, po co w ogóle bić. Czy klaps pomaga w wychowaniu dzieci, a jego brak powoduje kłopoty wychowawcze? Absolutnie nie. Trzeba jednak pokazać rodzicom alternatywę, nauczyć ich, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach. Doskonałym przykładem są metody promowane przez Dorotę Zawadzką, którą większość zna jako telewizyjną „Supernianię”. Stanowczo i bez przemocy można wychować każde dziecko - dodaje prezes.

Czy to nie krok za daleko?

Projekt ustawy wywołuje jednak sprzeczne emocje. Ze strony Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej docierają głosy, że z patologią trzeba walczyć od podstaw, to znaczy wychowywać społeczeństwo do unikania jakichkolwiek kar cielesnych wobec dzieci. Resort zapewnia, że za zwykłego klapsa nikt do więzienia nie trafi.

<!** reklama>Środowisko prawnicze podkreśla zaś, że być może mamy do czynienia z przekraczaniem kompetencji przez państwo, które chce znacząco wpływać na model wychowania młodych ludzi. Prawnicy krytykują potencjalne upaństwowianie rodziny.

Rzecznik praw dziecka jest także nieco zaniepokojony tempem i radykalnością zmian. - Zdaję sobie sprawę, że wprowadzenie do ustawodawstwa zakazu stosowania kar fizycznych oraz możliwość zawieszenia praw rodzicielskich w stosunku do opiekuna podejrzewanego o stosowanie przemocy może przynieść niepożądane skutki. Niezbędne są zatem działania uświadamiające na rzecz wzmacniania więzi rodzinnych oraz pomoc rodzicom w wychowywaniu dzieci - mówił w czasie posiedzenia sejmowego Marek Michalak

W podobnym duchu wypowiedziała się Joanna Kluzik-Rostkowska, minister pracy i polityki społecznej w poprzednim rządzie. Pani minister, która docenia dobre intencje autorów projektu, apeluje, by najpierw zastanowić się, jak patologię w rodzinach zlikwidować i ją faktycznie wszelkimi sposobami niszczyć w zarodku, tymczasem projekt zakłada wyciąganie dzieci z już od dawna źle funkcjonującej rodziny. Inna wątpliwość to niebezpieczeństwo zmieszania dobrych rodziców, którzy pozwolili sobie na tzw. klapsa, z tymi opiekunami, którzy w biciu nie znają miary.

A familii z przemocą w tle nie brakuje. Statystyki policyjne nie nastrajają pozytywnie. Niebieskich kart przybywa, sprawcy przemocy nie mają ochoty na terapię, kobiety bite wycofują swe wcześniejsze oskarżenia, a dzieci boją się mówić, albo są jeszcze zbyt małe, by o swym cierpieniu zawiadomić kogokolwiek.

- W zeszłym roku, w wyniku interwencji domowych, chodzi o rozmaite formy przemocy, założyliśmy w powiecie bydgoskim 1016 tak zwanych niebieskich kart - mówi komisarz Maciej Daszkiewicz, oficer prasowy KWP Bydgoszcz. - 854 w miastach powiatu, 172 w okolicznych wsiach. Ustaliliśmy, że w odwiedzanych przez nas domach skrzywdzono 970 kobiet, 107 mężczyzn - ta liczba pokazuje, że panowie przestali być jedynymi sprawcami przemocy, że bywają także ofiarami. Ucierpiało 147 dzieci w wieku do lat 13, młodzież zaś, chodzi o przekrój wiekowy 13 - 18 lat także doświadczała cierpienia. Chodzi o 92 poszkodowane osoby z tej grupy wiekowej. Sprawcy przemocy w 2008 roku to: 978 mężczyzn, 69 kobiet i dwóch nieletnich.

Po wypisaniu niebieskiej karty, zainteresowani mają prawo wglądu do tego dokumentu, mogą przeczytać swoje zeznania. W ciągu siedmiu dni rodzinę odwiedza dzielnicowy. Ten poucza pokrzywdzonych, mówi im o możliwości skierowania sprawy na drogę sądową, wskazuje możliwości terapii zarówno pokrzywdzonych, jak i prześladowców. Policyjne odwiedziny kontynuowane powinny być raz w miesiącu, do czasu, aż dzielnicowy uzna, że sytuacja w rodzinie znacząco się poprawiła. W pomoc angażuje się Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, centra pomocy rodzinie, rozmaite fundacje i stowarzyszenia.

Trzej panowie po resocjalizacji

I tu pojawiają się pierwsze schody, bo zarówno sprawcy przemocy, jak i ich ofiary nie stawiają się na terapię. Na stronie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej odnaleźliśmy dwa ośrodki w regionie, które terapię dla sprawców krzywdy proponują. Niestety, propozycja ta jest głosem wołającego na puszczy.

Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. Świecie. - Na podstawie doniesień z ośrodków pomocy społecznej i policyjnych niebieskich kart stworzyliśmy w zeszłym roku listę sprawców przemocy. Wyszło nam około czterysta nazwisk - wylicza Karolina Gapska-Kostrzewa, pracownik socjalny PCPR. - Wysłaliśmy im zaproszenia na terapię. Udało się ściągnąć 19 panów, pozytywną weryfikację przeszło 11 - bo dodajmy, że terapia nie jest przeznaczona dla alkoholików, hazardzistów i innych uzależnionych, nie leczących się. Wymagamy zerwania z nałogiem. Ostatecznie zgłosiło się pięciu panów, został jeden, a z jednym nie możemy przeprowadzić terapii. Teoretycznie, te prawie czterysta osób dalej krzywdzi swoich bliskich i siebie... W 2007 roku udało się zresocjalizować trzech panów. Wiemy, że do dziś nie wrócili do toksycznych zachowań. Mamy też grupę wsparcia dla ofiar, są w niej... trzy osoby. Była też pani, której załatwiałam miejsce w ośrodku. Kobieta w ostatniej chwili wycofała się. Odrzuciła pomoc, choć zapewniała, że na sto procent jest gotowa na zmianę życia.

Podstawa to leczenie

Dzięki nowemu projektowi ustawy, leczenie się „z przemocy” może być narzucone z góry, przez sąd. Ale to nie wszystko. To krzywdziciel ma opuścić dom, a nie jego udręczona rodzina. - Apeluję do sędziów, by zawieszali karę pozbawienia wolności, na rzecz obowiązkowego kierowania na leczenie - mówi Robert Lubrant. - Stowarzyszenie, w którym działam, już wkrótce oferować będzie stosowną terapię. Co do „eksmisji”, wiem już o co najmniej trzech postępowaniach, w których decyzją sądu, sprawcy przemocy musieli dom opuścić. Cieszę się, że sędziowie rozumieją potrzebę izolacji sprawcy od ofiar. I proszę o nieużalanie się nad bijącymi czy dręczącymi psychicznie. Znam kilkanaście prześladowców wyizolowanych z domu i zapewniam, żaden z nic nie znalazł się na ulicy, czy w noclegowni. Idą do matki, ojca, siostry, kolegi, kochanki...

Dozór policyjny, przymusowe poddanie się leczeniu odwykowemu, rehabilitacyjnemu albo oddziaływaniom terapeutycznym, monitorowanie zjawiska przemocy od szczebla wojewódzkiego, po powiatowy - to tylko niektóre wytyczne poprawionej ustawy. Podkreśla się w niej możliwość natychmiastowego zabrania dziecka z rąk opiekuna, który jest nietrzeźwy, bądź pod wpływem środków odurzających i w jakikolwiek inny sposób zagraża życiu i zdrowiu dziecka. Małoletni ma trafić do rodziny zastępczej, albo całodobowej placówki opiekuńczo - wychowawczej. A rodzic? Za drzwi i do psychologa, albo do więzienia. Innych opcji dla niego nowa ustawa nie przewiduje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!