Z Niemcami łączy nas więcej niż się wydaje

W ostatnich dniach w Bydgoszczy gościła na zaproszenie Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2 niemiecka pisarka Mirjam Pressler.

Wzięła ona, między innymi, udział w debacie na temat stosunków polsko-niemiecko-żydowskich, zorganizowanej w szkolnej auli. Uczestniczył w niej znawca tematyki, redaktor Adam Krzemiński z „Polityki”.

<!** reklama left>Punktem wyjścia do gorącej dyskusji były wciąż żywe, a nawet nasilające się od roku konflikty polsko-niemieckie. Nie chodzi tylko o rozliczenie przeszłości, ale i dowcipy na temat braci Kaczyńskich czy krążące stereotypy w rodzaju: Polacy ukradli nam najpierw Śląsk, potem kradli samochody, a teraz kradną pracę.

- Nie można być zakładnikiem starych tez, teorii i mitów budowanych na lekturze Sienkiewicza - przekonywał Adam Krzemiński.

Zdaniem Mirjam Pressler, musiało minąć pół wieku, by wnuki sprawców i ofiar z okresu II wojny zechciały ze sobą rozmawiać o tragicznej przeszłości. Wcześniej nie było to możliwe, przede wszystkim za sprawą Niemców, którzy tego tematu unikali.

Młodzież pytała, m.in., o ocenę wyznania Güntera Grassa na temat jego SS-mańskiej przeszłości, skalę poparcia dla obozu wypędzonych reprezentowanego przez Erikę Steinbach, perspektywę ruchów komunistycznych i neonazistowskich w Niemczech, recepcję pontyfikatu Benedykta XVI w jego ojczystym kraju. Istotne było też spostrzeżenie, że w czasie spotkań młodzieży polskiej z niemiecką o przeszłości rozmawiać jest bardzo trudno.

- Przyglądajcie się zachodnim sąsiadom ze zrozumieniem - przekonywał młodzież Adam Krzemiński. - Niemcy wciąż żyją z bagażem winy. Bądźmy dla siebie nawzajem terapeutami. Łączy nas o wiele więcej niż nam się wydaje.