Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wychudzony pies odebrany pod Nakłem. Zwierzę miało być pozostawione same sobie

Katarzyna Muszyńska
Pies obecnie przebywa w jednym ze schronisk.
Pies obecnie przebywa w jednym ze schronisk. Pogotowie dla Zwierząt
Mieszkaniec miejscowości Gumnowice w powiecie nakielskim wyjechał, zostawiając psa. Wygłodzonego, brudnego i przerażonego czworonoga odebrali inspektorzy Pogotowia dla Zwierząt.

Interwencję Pogotowie dla Zwierząt przeprowadziło w połowie sierpnia tego roku. Weterynarz, do którego zabrano psa stwierdził silną anemię, która spowodowana była niedożywieniem. - Zwierzę było brudne, skrajnie wychudzone, wylęknione, a jego sierść była skołtuniona - opisuje Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt.

Pies miał spędzić sporo czasu w kojcu, w którym został zamknięty. Jak twierdzi Pogotowie jego tymczasowy opiekun miał go karmić chlebem i resztkami.

Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu w miejscowości Gumnowice. Właściciel psa wyjechał i zostawił zwierzę pod opieką sąsiada. Pod koniec maja pies ugryzł mężczyznę, który próbował go nakarmić. Na miejsce została wezwana policja i straż miejska. – Interwencję prowadzili policjanci. Nasze działania polegały na udzieleniu im pomocy, polegającej na przywiezieniu do Gumnowic przebywającego w Ślesinie właściciela psa - mówi Roman Frąckowiak, komendant Straży Miejskiej w Nakle nad Notecią. - Zwierzę zostało uspokojone przez właściciela, nakarmione i zamknięte w domu. Trafiło też na obserwację weterynaryjną. Ugryziony mężczyzna został przewieziony do szpitala. Podczas interwencji pies wyglądał na zdrowego, bez oznak zagłodzenia lub zaniedbania.

Właściciel został ukarany mandatem za niedopełnienie obowiązku zaszczepienia czworonoga. Czternastodniowa obserwacja wykazała, że psiak nie miał wścieklizny. Weterynarz, który również został wezwany na miejsce w maju, nie dopatrzył się oznak zaniedbania. Co dalej się działo z psem? Według inspektorów Pogotowia dla Zwierząt był głodzony i pozostawiony sam sobie. - W połowie sierpnia otrzymaliśmy zgłoszenie - uzupełnia Bielawski. - Na miejscu zbity z byle czego kojec, zarośnięty krzakami, a w nim wylękniony pies.

Pogotowie odebrało go i przewiozło do kliniki, w której stwierdzono skrajne wychudzenie. Inspektorzy zarzucają służbom niedopełnienie obowiązków. - Każdą żywą istotę można zagłodzić w ciągu kilkunastu dni - odpowiada Frąckowiak. - My nie mieliśmy wiedzy, co się działo z tym psem przez okres około trzech miesięcy po interwencji. Dlaczego jednak Pogotowie dla Zwierząt, będąc świadkiem przestępstwa, odebrało psa, a nie wezwało na miejsce organów ścigania?

- Nie mamy takiego obowiązku - tłumaczy Bielawski. - Najpierw zwierzę trafia do lekarza weterynarii, który wykonuje wszystkie badania. Po kilku dniach otrzymujemy wyniki. Dołączamy zeznania świadków, zdjęcia oraz filmy z miejsca interwencji i wówczas składamy zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Taką mamy praktykę już od 12 lat. Chyba, że ktoś utrudnia przeprowadzenie interwencji.

Wówczas organizacje prozwierzęce proszą służby o przybycie na miejsce. W dniu interwencji należy jedynie powiadomić o niej urząd gminy lub miasta.

FLESZ: Autostrady, bramki, systemy płatności - jak ominąć korki?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naklonadnotecia.naszemiasto.pl Nasze Miasto