Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[WRACAMY DO TEMATU] Podejrzany przyznał się do kradzieży, ale aut nie odzyskano

Waldemar Piórkowski
Waldemar Piórkowski
Thinkstock
44-latek podejrzany o kradzieże samochodów z salonów został wczoraj aresztowany. Policjanci przypuszczają, że mężczyzna nie działał sam.

Przypomnijmy, mężczyzna wpadł w minioną sobotę w toruńskim salonie bmw, gdy próbował ukraść auto tej marki za 240 tysięcy złotych. Wybrał bardzo dobrze wyposażony model x4.

Żeby być bardziej wiarygodnym, 44-latek do salonu przyszedł z młodą kobieta. Mówił, że ma dzieci i chciałby kupić auto z rozbudowanym systemem multimedialnym, z ekranami w zagłówkach przednich foteli, by maluchy siedzące z tyłu mogły oglądać
bajki. Oczywiście, rzekomy nabywca przed kupnem auta chciał się nim przejechać i wszystko przetestować.

Pracownicy salonu byli czujni. Wcześniej się dowiedzieli, że niedawno sprzedawcy aut w regionie stracili swoje auta. We wszystkich przypadkach kradzież wyglądała tak samo - mężczyzna wyjeżdżał za salonu na jazdę próbną i już nie wracał. Skradzione auta kosztowały łącznie ponad 200 tysięcy złotych.

Mężczyzna, który pojawił się w toruńskim salonie, był bardzo podobny do tego z rysopisu.

Pracownicy salonu powiadomili policję i celowo przedłużali procedury związane z przygotowaniem samochodu do próbnej jazdy. Kiedy na miejsce przyjechali funkcjonariusze, wątpliwości zostały rozwiane. Okazało się, że rzekomy klient to mężczyzna, który działał wcześniej m.in. w naszym mieście. - Jego wizerunek został uwieczniony na monitoringu w salonach, poza tym wiele wskazywało na to, że przed wypożyczeniem aut podawał swoje prawdziwe dane. To się teraz potwierdziło - mówi Monika Chlebicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

Taki sposób działania podejrzanego o kradzieże aut spowodował, że policjanci przypuszczają, iż mężczyzna jest tylko podstawioną osobą, która ma za zadanie wyprowadzać auta z salonu i przekazywać je komuś innemu. Podejrzany przyznał się winy, ale skradzionych aut nie udało się na razie odnaleźć.

Pierwszy samochód zniknął z salonu marki KIA w Bydgoszczy 26 listopada. 10 dni później w Osielsku skradziony został nissan. 6 grudnia do sprzedawców w Inowrocławiu nie wrócił hyundai za 70 tysięcy złotych.

Zazwyczaj podczas testowych jazd potencjalnemu kupcowi towarzyszy pracownik salonu sprzedaży. Mężczyźnie udawało się jednak przekonać pracowników, by samochodem mógł pojechać sam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!