Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wieszcze i leszcze. Krajobraz po Festiwalu Prapremier [RELACJA]

Katarzyna Bogucka, Jarosław Reszka
„Chopin bez fortepianu” reż. Michał Zadara„Chopin bez fortepianu” reż. Michał Zadara
„Chopin bez fortepianu” reż. Michał Zadara„Chopin bez fortepianu” reż. Michał Zadara Tomasz Czachorowski
Werdykt jury nie był zaskoczeniem. Zaraz po jego ogłoszeniu pojawiły się jednak głosy, że w obecnej formule Festiwal Prapremier nie ma przyszłości.

Jury XIII Festiwalu Prapremier w składzie: Aneta Kyzioł, Jacek Sieradzki i Paweł Soszyński, po obejrzeniu ośmiu spektakli konkursowych, Grand Prix (14 tys. zł) przyznało Barbarze Wysockiej i Michałowi Zadarze, twórcom spektaklu „Chopin bez fortepianu”.

To wróżenie nie dziwi wcale, zważywszy i na oryginalność tematu (orkiestra wykonuje na scenie dwa koncerty Chopina, jednak zamiast partii fortepianu mamy monolog aktorki wcielającej się w Fryderyka, w jego krytyków i odbrązawiającej, odzierającej z ojczyźniano-przaśnopatriotycznego wdzianka naszego do bólu narodowego wirtuoza) formy, na świetne aktorstwo Barbary Wysockiej, wreszcie na przewidywalność, a nawet nudę wiejącą z kilku zaprezentowanych na festiwalu propozycji konkursowych.

CZYTAJ TEŻ:Festiwal Prapremier. Polska Ludowa świętuje 50-lecie i funduje obywatelom wentyl bezpieczeństwa

Jurorzy przyglądali się nie tylko kreatywności reżyserów, zwrócili również uwagę na scenografię i pozytywnie ocenili pracę (6 tys. zł - Nagroda Scenograficzna) Katarzyny Borkowskiej autorki scenografii do spektaklu „Cienie. Eurydyka mówi” (przedstawienie wyprodukowały Teatr IMKA w Warszawie, Teatr Polski w Bydgoszczy i Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu). Pojawiły się także dwie (tylko!)Nagrody Aktorskie - 6 tys.- zł dla Krzysztofa Dracza za rolę w spektaklu „Klątwa. Odcinki z czasu beznadziei” (Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie i Teatr IMKA w Warszawie) i 4 tys. złotych dla Roberta Ninkiewicza za rolę Broniewskiego (Starszego) w spektaklu „Broniewski” z Teatru Wybrzeże w Gdańsku.

Ledwie zgasły światła po ostatnim przedstawieniu Festiwalu Prapremier, pojawiły się głosy, że jego formuła się wyczerpała i bez zastrzyku świeżych pomysłów oraz pieniędzy przyszłość bydgoskiej imprezy stoi pod znakiem zapytania. Padł też głos, że tegoroczny Festiwal Prapremier przyciągnął twórców, którzy wcześniej już wiązali się z Teatrem Polskim i prezentują podobny sposób myślenia o sztuce, jak Paweł Łysak. Jeśli zgodzimy się z tą diagnozą, warto zadać sobie pytanie, czy to rzeczywiście jest złe.

Czy jeśli nie mamy dość pieniędzy, by ściągać na festiwal drogie spektakle modnych reżyserów, grane przez słynnych aktorów, to czy właśnie nie powinniśmy widzieć swej szansy w specjalizacji? Nie miałbym nic przeciwko temu, by Festiwal Prapiemier stał się forum teatru o zacięciu publicystycznym, usiłującym zmierzyć się ze współczesnym życiem, niestroniącym od tematów, które dyskutuje się tu i teraz, diagnozujących współczesnych Polaków. Może to lepsze niż świecenie odbitym blaskiem bogatszych festiwali w innych miastach?

Znane nazwiska nie gwarantują zresztą intelektualnej uczty podczas spektaklu. „Towiańczycy, królowie chmur” autorstwa wyróżnionego w tym roku paszportem „Polityki” duetu Jolanta Janiczak (tekst) i Wiktor Rubin (reżyseria, opracowanie muzyczne), wystawione na zakończenie festiwalu przez renomowany zespół Narodowego Starego Teatru w Krakowie, miało być festiwalowym creme de la creme. Na początku padło ważne pytanie: ile w nas, współczesnych, jest z Mickiewicza? I drugie pytanie: jak bliskie prawdy jest dzisiejsze postrzeganie Mickiewicza i jego emigracyjnego kręgu? Przez dwie godziny natężałem zmysły i umysł, lecz niewiele odkrywczych myśli w tym spektaklu znalazłem.

To, że obraz wieszcza i jego satelitów został na użytek mitu podretuszowany, między innym przez najstarszego syna Adama, wiadomo od dawna. Domyślałem się też, że życie z wieszczem to nie sielanka. Dlatego szatańskie, bliskie opętania myśli Celiny, żony Adama i matki jego sześciorga dzieci, nie są zaskoczeniem. I gdy sobie to przedstawienie zestawię w głowie ze skromnym, wręcz siermiężnym spektaklem „Wolna Trybuna” na podstawie prozy Christiana Skrzyposzka, dochodzę do przekonania, że więcej o nas powiedział nieżyjący od 15 lat emigrant, niż Jolanta Janiczak, 32-letnia absolwentka psychologii na Uniwersytecie Jagiellońskim.

A po „Towiańczykach, królach chmur” pozostaną mi w pamięci jedynie szokujące plamy: Goszczyński w bieliźnie i szlafroku w futrzanym kołnierzem, zamknięty w akwarium przy wejściu do teatru; nagusieńcy państwo Towiańscy, przeciskający się między rzędami po widowni; wreszcie przewrotny finał, niczym w musicalu odtańczony do przeboju Enrique Iglesiasa „I can be your hero”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!