Stanisław Gołuński, emerytowany nauczyciel, o historii ludowego sportu wie wszystko, przygotowuje się do swojej czternastej już olimpiady.
<!** Image 2 align=right alt="Image 132225" sub="Stanisław Gołuński ze Świecia ma 75 lat, jest jedynym żyjącym uczestnikiem wszystkich trzynastu olimpiad zorganizowanych przez Ludowy Związek Sportowy. Teraz przygotowuje się do kolejnych zawodów / Fot. Marek Wojciekiewicz">Kiedy rozpoczęła się Pana wielka przygoda ze sportem?
Od pierwszych igrzysk, które odbywały się w 1960 roku w Rzymie, małej wiosce koło Żnina. To właśnie nazwa tej wsi podsunęła działaczom Ludowych Zespołów Sportowych pomysł, by zawsze w roku rozgrywania światowych igrzysk olimpijskich organizować podobną imprezę dla sportowców z małych miast i wsi. Odtąd brałem udział we wszystkich Igrzyskach Sportowców Wiejskich, które organizowane były co cztery lata, choć nie zawsze w ich nazwie podawana była nazwa miasta - gospodarza igrzysk światowych.
<!** reklama>Które igrzyska wspomina Pan szczególne ciepło?
Te z 1984 roku, które odbywały się w Szubinie. Ówczesna władza komunistyczna zakazała używania w nazwie imprezy nazwy miasta Los Angeles. To były polityczne rozgrywki, a sportowców to mało obchodziło, dla nas liczyła się tylko zdrowa, sportowa rywalizacja. Startowało wtedy 606 zawodników. Spaliśmy w namiotach wojskowych na rozścielonej słomie. Do mycia służyła zimna woda, która sączyła się z rury wodociągowej nawierconej w wielu miejscach, by jednocześnie mogło się myć kilku sportowców.
W jakiej dyscyplinie Pan wtedy startował?
Występowałem w świeckiej drużynie piłkarskiej, która wygrała turniej. Dostałem wtedy swoje pierwsze prawdziwe buty piłkarskie. Te korki służyły mi i moim braciom jeszcze przez ponad trzydzieści lat! Chętnie też wracam pamięcią do ostatniej olimpiady w Jabłonowie Pomorskim, to była moja trzynasta impreza. Brałem tam udział w rozgrywkach warcabów stupolowych. Warcaby to sport niezwykły, rozwija wyobraźnię, uczy przewidywania, ćwiczy pamięć. Mało kto wie, że w ubiegłym roku warcabiści ze Świecia wywalczyli tytuł drużynowego mistrza Polski.
A jak wypadły igrzyska, których gospodarzem było Świecie?
To były XI igrzyska, w nazwie miały, oczywiście, „Sydney 2000”. Zdaniem wielu sportowców i działaczy, były najlepiej zorganizowane w całej historii tych imprez. Strzałem w dziesiątkę okazało się rozwiązanie organizacyjne polegające na tym, że sportowcy i organizatorzy zakwaterowani byli w tym samym miejscu, w którym rozgrywane były zawody.
Jakie ma pan plany na najbliższą przyszłość?
W swoim archiwum mam kilka tysięcy zdjęć dokumentujących historię igrzysk dla sportowców wiejskich i tych z małych miasteczek. Są też wycinki z gazet, tabele wyników i inne dokumenty, chcę to wszystko uporządkować i opracować. Oczywiście, zamierzam też wziąć udział w najbliższych igrzyskach które odbędą się za trzy lata w Tucholi.
Czekamy!
Do naszych Czytelników: prosimy o zgłaszanie swoich bohaterów, a my pokażemy ich na naszych łamach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Gąsiewska wygina się w krzakach. Fani dostrzegli gigantyczną zmianę [ZDJĘCIA]
- Koroniewska po śmierci matki została zupełnie sama. Smutne, co mówi o relacji z ojcem
- Paulla prała brudy z ojcem swojego dziecka. Teraz on ma raka. Padły słowa o żerowaniu
- Andrzej Piaseczny przeszedł operację? Wygląda na to, że chciał ukryć opatrunki...