Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W świecie pracy domowej

Dominika Kucharska
biznes kujawsko-pomorski, biznes, freelancer
biznes kujawsko-pomorski, biznes, freelancer
Elastyczność, umiejętność współpracy i ciągłe doskonalenie techniki sprzedaży swoich usług - to wyzwania dla freelancerów, którzy za kilkanaście lat zdominują rynek pracy. Socjolodzy wieszczą nadejście ery bez etatów.

Adam jest grafikiem. Komputer włącza z reguły o 9 rano. Pocztę sprawdza jeszcze w pidżamie, popijając kawę. W domu biznesowy dress code nie obowiązuje, więc resztę dnia spędzi ubrany w koszulkę i jeansy. Punkt dwunasta - wideokonferencja na Skypie. Rozmawiają po angielsku, bo koordynator i reszta osób pracujących nad projektem są z różnych części świata. Brzmi jak dzień z życia freelancera mieszkającego w Nowym Jorku czy Londynie? Dla wielu osób od jakiegoś czasu już nie. Adam mieszka w Toruniu, ma jednoosobową działalność. Zdalnie pracuje od roku. Dr Georg Vielmetter - socjolog z międzynarodowej firmy doradczej Hay Group - przewiduje, że za kilkanaście lat podobnie będzie wyglądała codzienność zdecydowanej większości z nas, bo etaty znikną. Osoby funkcjonujące na rynku pracy będą firmami, wchodzącymi we współpracę z innym w oparciu o krótkotrwałe kontrakty. Czeka nas rewolucja?

- Nie nazwałbym tak tego - odpowiada dr Michał Cichoracki, socjolog pracujący na UKW. - Mówimy o przewidywaniach opartych na tym, czym dysponujemy dzisiaj. Pewne zawody pozostaną na etacie. Za to najbardziej wyraziste zmiany, dotyczące nie tylko bycia freelancerem, zajdą w branży związanej z technologią. Pracę ludzi dotychczas zatrudnianych na stałe zastępować będą maszyny, aplikacje. Technologia zmniejsza zapotrzebowanie na ludzką pracę i ta tendencja jest dla mnie oczywista. Zdobywamy nowe umiejętności, poszerzamy kwalifikacje, jednocześnie zapominając, że łatwo można to zastąpić procesami technologicznymi - podkreśla socjolog.

Dotyczy to szczególnie zadań powtarzalnych, niewymagających miękkich kompetencji, związanych z przetwarzaniem danych. Przykład? W styczniu tego roku japońska firma Fukoku Mutual Life Insurance zwolniła kilkudziesięciu pracowników, a ich miejsce zajęła sztuczna inteligencja. Z kalkulowaniem odszkodowań dla klientów komputer radzi sobie bez problemów, a do tego nie choruje, nie domaga się wypłaty, nie rozprasza się. Przedsiębiorstwo prognozuje, że dzięki sztucznej inteligencji w ciągu roku zaoszczędzi około miliona funtów. Opublikowany w 2015 roku raport Nomura Research Institute pokazuje, że do 2035 roku w prawie połowie zawodów w Japonii ludzi zastąpią roboty.

RÓŻNICE POKOLENIOWE

Nie wiadomo, czy i kiedy tak poważne zmiany dotrą do nas. Za to eksperci są zgodni co do tego, że w najbliższych latach będziemy musieli pogodzić się z jeszcze większym niż obecnie brakiem stabilizacji związanej z zatrudnieniem. - Na pewno w świecie bez etatów trudno będzie odnaleźć się osobom przywiązanym do stałej, regularnej wypłaty i stałego miejsca pracy. Moje pokolenie oraz starsi ode mnie pracownicy nie są oswojeni z wizją bycia freelancerem. Choć oczywiście to zależy od branży. Dla tej kreatywnej to już jest norma, ale np. nauczycielowi na działalności może być ciężko - zauważa dr Cichoracki.

Rynek pracy wypełniony freelancerami nieustannie zabiegającymi o możliwość bycia zatrudnionym sprawi, że różnice społeczne - np. między klasą średnią a wyższą - zostaną zastąpione przez różnice pokoleniowe. Dlaczego? Bo oczywistym wydaje się, że odnalezienie się w rzeczywistości opartej na krótkotrwałych kontraktach i prowadzeniu jednoosobowych działalności znacznie trudniej będzie odnaleźć się starszym pokoleniom. Dla przedstawicieli generacji Y czy Z, którzy być może nigdy nie zasmakowali pracy na etacie, takie realia będą czymś naturalnym.

JAK W DOMU

Zmieni się także nasze miejsce pracy. Już teraz wiele siedzib korporacji, także tych mieszczących się na terenie Polski, zaczyna przypominać słynne budynki Google’a czy Facebooka, gdzie korytarze pokonuje się na rowerze lub hulajnodze, a biurko i krzesło zastępuje hamak czy designerski puf. Ma być jak w domu… albo i lepiej. Ale dr Vielmetter w swoich prognozach idzie o krok dalej. Za kilkanaście lat w pracy nie będzie wyglądało jak w domu, bo nasze stanowisko pracy po prostu przeniesie się do miejsca, w którym mieszkamy. - Tradycyjna definicja kapitalizmu mówi o oddzieleniu miejsca pracy od miejsca zamieszkania. Ale my już nie żyjemy w typowym kapitalizmie. Jesteśmy społeczeństwem postindustrialnym, skupionym na sprzedaży usług. Różnica między domem a pracą może być łatwo zniesiona - mówi dr Cichoracki.

To, co jednych przeraża, dla innych może oznaczać szansę. Płeć, wiek, sprawność, wygląd czy pochodzenie nie będą miały znaczenia dla pracodawcy, ponieważ być może nigdy nie spotka się z osobą, której będzie płacił za pracę. Liczyć się będą umiejętności, elastyczność oraz umiejętność pracy w grupie. W najnowszym raporcie płacowym, przygotowanym przez firmę HAYS Poland, poświęconym branży IT czytamy, że praca na kontrakcie wymaga rozbudowanych kompetencji miękkich, takich jak umiejętność nawiązywania kontaktów i szybkiego dopasowania się do zmiennych warunków pracy. Pracujący na kontrakcie musi również umieć sprzedać swoje usługi. Umożliwienie bycia częścią rynku pracy większej liczbie osób - na równych prawach i bez uprzedzeń - jest szansą na wypełnienie luk, które z roku na rok będą się powiększać w wyniku starzenia się społeczeństwa.

KAWKA W PRZERWIE

Kolejna kwestia to relacje interpersonalne w firmie. Przyjaźnie zawierane w miejscu pracy będziemy w przyszłości wspominać z takim sentymentem, jak dziś zatrudnienie w jednej firmie do emerytury? Niekoniecznie. - Bezpośrednie kontakty z ludźmi, z którymi obecnie spotykamy się w biurze, pijemy kawę w przerwie czy wychodzimy na lunch, zostaną zastąpione innym typem kontaktu. Wystarczy, że pracując w domu będziemy mieć włączonego Skype’a lub inny komunikator. Wykonując zadanie, będziemy mogli konwersować z wieloma osobami naraz. Zresztą już dziś robi tak wielu pracowników - zauważa dr Cichoracki. Czy zamiana kontaktów z bezpośrednich na kontakty za pośrednictwem internetu wpłynie negatywnie na jakość więzi społecznych? - Myślę, że żyjemy na takim etapie ewolucji, że jeśli czegoś potrzebujemy, np. kontaktu bezpośredniego z drugą osobą, to to zrealizujemy - uspokaja socjolog.

Zdalna praca pozwoli także na przejęcie większej kontroli nad własnym czasem. Wyjście w środku dnia do sklepu, opieka nad dzieckiem czy wizyta u lekarza będą możliwe bez konieczności brania wolnego lub pytania się szefa o pozwolenie. Jednocześnie niezbędna będzie dobra organizacja i umiejętność wyznaczania celów.

- Kiedyś funkcjonował jasny podział: miejsce zamieszkania - miejsce pracy, kwestie sakralne - kwestie życia prywatnego... Istota nowoczesnych technologii nie polega na tym, że mamy smartfon i Messengera. Polega na tym, że technologie likwidują wszystkie dotychczasowe tradycje, które na bazie różnic pomiędzy mną a kimś innym zbudowały poprzednie pokolenia. Likwidują różnice, w których się wychowaliśmy i w których nauczyliśmy się określać świat - podkreśla dr Cichoracki. Umiejętność spoglądania na świat z globalnej perspektywy będzie szczególnie ważna, gdy przyjdzie nam pracować nad zadaniem z międzynarodowym zespołem. Na kierowanie się stereotypami nie będzie tam miejsca.

LIDER JAK DYRYGENT

Jeśli przewidywania dra Vielmettera się sprawdzą, to nowe wyzwania czekać będą nie tylko na obecnych etatowców, ale i menedżerów, koordynatorów, prezesów firm. Krótkotrwałe kontrakty nie będą działały na plus przy budowaniu poczucia lojalności wobec danej firmy. - Na przykładzie największych korporacji widać, że o wartości firmy decyduje ktoś, kto być może nie zna się na szczegółach technicznych, ale jest takim Stevenem Jobsem. Jobs na zarzuty, że wielu rzeczy nie zrobił sam, opowiedział mniej więcej tak: Jestem jak dyrygent. Nie gram na instrumentach, ale na was wszystkich, abyście dobrze zabrzmieli. Myślę, że w ten sposób doskonale określił rolę przyszłego lidera - mówi bydgoski socjolog.

W koordynowaniu pracy wykonywanej zdalnie przez freelancerów, z którymi kontaktujemy się za pośrednictwem Internetu, bycie takim dyrygentem jest koniecznością. Lider przyszłości będzie musiał umieć sprawić, że odrębne elementy z różnych dziedzin zazębią się.

U lidera niezbędna będzie charyzma, posiadanie wizji, która porwie pracowników i utwierdzi ich w sensowności tego, co robią. - Być może nie jest to recepta na bycie liderem dla każdego przedsiębiorcy, ale bez wątpienia, aby biznes przetrwał w coraz bardziej zglobalizowanym świecie, potrzebne będą globalne ambicje. Sukcesem firmy nie będzie zrobienie kariery w Bydgoszczy, Toruniu, Warszawie czy nawet w Europie. Nowoczesny biznes musi myśleć globalnie - dodaje dr Cichoracki.

ZROZUMIEĆ POKOLENIA

Pracodawcy już teraz muszą uczyć się rozumieć potrzeby i sposoby komunikowania się pokolenia, które niebawem wkroczy na rynek pracy. Umiejętność dotarcia do młodych osób będzie jednym z warunków przekonania do siebie pracownika i zatrzymania go na dłużej. Dr Cichoracki przyznaje, że jeszcze kilka lat temu ze studentami, poza zajęciami, kontaktował się głównie mejlowo. Dziś dominuje Messenger, za pośrednictwem którego studenci wysyłają nawet pliki z pracą dyplomową. - Sprawdzam je i odsyłam też Messengerem. Dla nich i dla mnie jest to naturalne. Mamy swojego fanpejdża, na którym zamieszczamy zmiany w planach zajęć itp., bo młodzi ludzie nie poruszają się już w cywilizacji stron internetowych. Są przyzwyczajeni do mobilnych witryn. To może być cenna informacja dla pracodawców, zatrudniających dwudziestoparolatków. Od trzech lat nie zabraniam używania smartfonów na zajęciach, bo zorientowałem się, że studenci porównują informacje. Mówię o jakimś zjawisku, a oni szukają tego w sieci. Dyskutujemy o tym. Młodzi nieświadomie patrzą na świat przez pryzmat nowych technologii, gier, seriali. Moje pokolenie patrzyło przez pryzmat postaci z książek, więc tak naprawdę zmienił się tylko nośnik - dodaje.

Powszechność pracy zdalnej zmieni świat? - Pewnie podobne pytania zadawali sobie ludzie w XIX wieku, gdy wynaleziono radio. Co teraz będzie z książkami, czy społeczeństwo się załamie? Nie załamało się. Pytanie o to, jak technologia zmieni nasze życie, to trochę jak odgrzewanie kotleta. Ludzkość zadaje je sobie co 30-40 lat. Mamy skłonność do przeceniania pewnych rzeczy, w których sami uczestniczymy. Internet będzie coraz silniej zapośredniczał nasze życie zawodowe i osobiste, ale nie znaczy to, że zniszczy wcześniejszy dorobek cywilizacji. Po prostu się na niego nałoży - mówi socjolog.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!