Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uwaga, puste podwórko!

Jacek Kowalski
Dajemy dziecku iPhone’a zamiast akceptacji. Xboxem zalepiamy dziury w komunikacji. Wychowujemy ludzi, którzy w dorosłym życiu gadżetami będą zapychać wszystkie swoje emocjonalne potrzeby i umrą z poczuciem pustki.

Wydaje ci się, że jest wszystko w porządku, dopóki nie możesz dostać się do pokoju dziecka z jedzeniem. Już piąty dzień, a on siedzi zamknięty; coś tam robi. Pewnie „gra na komputerze”, ale twoja wiedza o całej tej sytuacji jest właśnie taka, jak to sformułowanie: kulawa, niepełna i pochodząca z lat 90-tych ubiegłego wieku. Bo co to znaczy „gra na komputerze”? Nic. Wystarczy, żeby przycisnąć cię prostymi pytaniami, a sama zobaczysz. W co gra? W sieci, czy stacjonarnie? Jeśli w sieci, to z kim? I pytania najważniejsze: od kiedy stał się taki zamknięty w sobie, dlaczego reaguje złością na każdą uwagę, czemu tak rzadko wychodzi z domu?

Nie wiesz, bo nie możesz. Bo kilka lat temu kupiłaś mu komórkę, potem smartfona, Xboxa, iPhone’a, iPada… I w zasadzie nie będzie już końca tej listy. Nawet jak ty przestaniesz mu kupować, zacznie robić to sam. Straciłaś połączenie z jego światem, i nawet jeśli cię to boli - on ma to gdzieś. Wychowałaś małego doktora House’a: samolubnego, zamkniętego na potrzeby innych, może nadmiernie inteligentnego, ale bez grama empatii.

„…Albo cię stamtąd wyciągnę”

Barbara Domagała, dyrektorka BORPA mówi, że sytuacja z chłopakiem, który przestał chodzić do szkoły, zamknął się na wiele dni w swoim pokoju i grał, nie jest wcale taka odosobniona. Takich dzieci jest coraz więcej. - Znam dzieci, które grają do pierwszej, drugiej, trzeciej nad ranem. Po kryjomu, ale częściej za przyzwoleniem rodziców. Potem nie idą do szkoły, a gdy matka pójdzie do pracy, znowu odpalają sprzęt i grają. I tak w kółko.

Do Bydgoskiego Ośrodka Rehabilitacji, Terapii Uzależnień i Profilaktyki BORPA trafiają całe rodziny małych gadżeciarzy, bo jak dziecko ma problem, to ma go cała rodzina. - Mamy tu taką przykładową rodzinę. Dziecko od stycznia przez trzy miesiące nie chodziło do szkoły. Mama przynosiła mu jedzenie, stawiała przed nosem, koło komputera. Nikt nie był w stanie zmusić go, aby przerwał grę i zaczął normalnie żyć. A jak go zmuszano, szantażował ich: „Jak nie wyjdziecie z mojego pokoju, rzucę krzesłem”. Kiedy trafił na terapię, miał 13 lat. Była pewna faza poprawy, ale to człowiek uzależniony, w przyszłości różnie może być.

Albo przypadek inny. Też z BORPA. Dwunastolatek złamał mamie rękę, bo ta zabrała mu kable od komputera. Myślała: zabiorę, przestanie wreszcie grać. A on złamał jej przedramię. Żadnych wyrzutów sumienia: przecież mówił jej, żeby oddała, a ona nie posłuchała. Sama sobie jest teraz winna.

Do wyrzutów sumienia jeszcze wrócimy.
W każdym razie w przypadku małych gadżeciarzy taktyka „wyjdź wreszcie z pokoju, albo cię stamtąd wyciągnę” - no niestety, nie działa. To tak, jakbyśmy palaczowi albo alkoholikowi mówili „rzuć”. No, nie rzuci. Jest uzależniony i już.

„Mam chory mózg. Złamię ci rękę”

Z gadżeciarzami mogą być tylko same problemy. Zarówno w dzieciństwie, jak i w dorosłym życiu. Zaczynają jako kilkulatkowie od siedzenia nad komórką z grami i pracowitego wciskania przycisków małymi paluszkami. Kończą na zaniedbywaniu obowiązków w dorosłym życiu. Bo jeśli trzeba opiekować się dzieckiem, rozmawiać z żoną i jednocześnie grać w WoW (World of Warcraft; najpopularniejsza na świecie gra MMORPG, czyli taka, w której gracze wcielają się w jakieś role i grają w sieci), okazuje się, że to za dużo naraz. Dwa lata temu na jednym z bydgoskich osiedli taki uzależniony od WoWa tato pobił półrocznego syna, bo ten płakał i przeszkadzał mu w grze. I znowu: pobił go bez żadnych emocji, na zimno, bez wyrzutów sumienia. Bo gadżety, spędzanie z nimi zbyt wiele czasu - zmieniają trwale mózg.

Barbara Domagała: - Trudno mówić o wyrzutach sumienia, skoro młody człowiek przez całe dzieciństwo z pomocą gadżetów, a konkretnie: komputera, Internetu i gier - rozwija wyłącznie lewy płat czołowy mózgu, odpowiedzialny za kojarzenie i łączenie, a jednocześnie za odczuwanie przyjemności. Uaktywnia go tak bardzo, że prawy płat czołowy, odpowiedzialny, m.in., za empatię, budowanie więzi, wrażliwość emocjonalną, pozostaje nierozwinięty, wręcz wycofany.

To dlatego gadżeciarze łamią matkom ręce bez poczucia winy. I dlatego biją niemowlęta bez wyrzutów sumienia. Przecież nie oddała kabli - musiała dostać, to logiczne - podpowiada niedorozwinięty mózg.

Ale jak to się w ogóle zaczyna?

Cisza w szkole, cisza przed domem

Ano zaczyna się od tego, że rodzice nie mają czasu dla swoich małych dzieci. Może to i banalne, ale tak już jesteśmy skonstruowani, że wszystkie dziury w emocjach, osobowości itp. - zaczynają się od złych kontaktów z rodzicami. - Muszę pana uświadomić, na jakim świecie pan żyje - zaczyna wyjaśniać Barbara Domagała, a ja już domyślam się po takim wstępie, że wiem bardzo mało. - Dzisiaj komórki dostają od rodziców już trzylatkowie. Zaczyna się po prostu od tego, że rodzic nie ma czasu dla dziecka, więc kupuje mu pierwszy gadżet. I jest dobrze: maluch nie przychodzi, nie pyta o nic, pod nogami się nie kręci. Rodzice mają czas dla siebie. To znaczy: jest pozornie dobrze - kończy szefowa BORPA.

Bo tak naprawdę jest źle. Dziecko przecież rozwija się, ma rozmaite potrzeby. Do szóstego roku życia uczy się na przykład zasad i norm społecznych. Rozwija w sobie ciekawość i produktywność. Jeśli w tym czasie będziemy towarzyszyli dziecku, odpowiadali na pytania, chodzili na spacery - będzie miało szansę czegoś się nauczyć. Ale jeśli damy mu gadżet - przestanie pytać; skończy się też nauka zasad i norm. No i niestety wielu z nas daje takiemu dziecku właśnie wtedy komórkę, albo sadza przed Internetem. - W efekcie dziecko nie wie, jak rozmawiać z kolegą w przedszkolu, nie zna rytmu dobowego, bo ciągle i ciągle siedzi w pokoju przed żarzącym się ekranem.

Od sześciu do dwunastu lat dziecko wchodzi w grupę rówieśniczą. Rodzic przestaje mieć znaczenie - zaczyna się liczyć otoczenie zewnętrzne. Dziecko do tego czasu powinno wiedzieć, że jest ważne w klasie, znać swoje miejsce. No ale jak ma je znać, skoro nie sprawdza, na jakich warunkach może być w klasie, wśród rówieśników? Nie spiera się z nimi, nie dyskutuje, nie ściera racji. Nie robi tego wszystkiego, bo jest zajęty Facebookiem, komórką, Xboxem. - Proszę zwrócić uwagę, że na ulicach, na podwórkach w ogóle nie ma już dzieci. Po co mają tam wychodzić, skoro mają gadżety w domach, komunikują się za pomocą gadżetów. W szkołach panuje milczenie. Dzieci nie rozmawiają ze sobą, dopóki nie wrócą do domu. Wtedy logują się i rozmawiają przez Internet. Albo wspólnie grają - opowiada Barbara Domagała.

Puste podwórko powinno być ostrzeżeniem. Milczący korytarz szkolny - sygnałem na alarm.

Dexter siedzi w domu

90 procent dzieci codziennie gra minimum 90 minut. Przyjmują wirtualne role, które rozgrywają w głowie, nie mogąc sprawdzić ich naprawdę. Unikają świata zewnętrznego - bo lepszy jest ten wirtualny. Tutaj mają przecież wyłącznie akceptację. A tymczasem bez negatywnych sygnałów i bodźców, nie sposób normalnie się rozwijać. I tak hoduje się u dziecka poczucie niskiej wartości. - Dzieci „z komputera” są bardziej inteligentne, ale mają zaburzoną emocjonalność. W przyszłości będą się bardzo łatwo uzależniać, bo będą potrzebowały mocnych bodźców - ostrzega Domagała. Dzieci, które mają gadżety, grają na komputerze - nie budują trwałych więzi z rówieśnikami, z rodziną. - Takie więzi z definicji wymagają uczestnictwa w czymś całym sobą, nie awatarem. No gdzie on może się pokłócić, pobić, wyszaleć? W klasie nie może, zabronione. Na dwór nie wychodzi. Wskutek tego rośnie pokolenie dzieci nadmiernie agresywnych, albo wycofanych.

Mały gadżeciaż z zaburzonymi relacjami, emocjami i osobowością wyrośnie na dorosłego gadżeciaża. Z tymi samymi cechami. - Dzieci obstawione gadżetami już mają wdrukowane, że jeśli nie ma zysku - nie ma potrzeby wchodzenia w relacje. My tutaj, w BORPie próbujemy przywracać porządek w życiu takiego dziecka, zahamować zakłócenia. Ale podkreślę jeszcze raz, że w podobnych przypadkach pomocy wymaga cała rodzina.

Zaprogramowane na zysk dzieci wyprzedają części ciała na giełdach internetowych. Zarabiają wirtualne pieniądze. I nie widzą w tym nic nienormalnego. - Przychodzi do mnie 14-latek i informuje, że ma zarobione 27 tys. zł. To, że nie można z nim złapać autentycznego kontaktu twarzą w twarz, nie martwi go.

W taki sposób - ostrzegają specjaliści - wychowuje się tzw. osobowości izolacyjne. Po czym je poznać? To osoby nadmiernie inteligentne, które nie wchodzą w kontakty, ludzie je drażnią, najlepiej czują się same ze sobą. Nie mają rodziny, znajomych, przyjaciół. Wypisz wymaluj serialowy Dexter. Albo doktor House. - Tak, seriale wzmacniają taki model - wzdycha Domagała.

„…i co??”

Nie rozmawiasz z dzieckiem, kupujesz mu kolejne zabawki elektroniczne dla świętego spokoju, albo dlatego, żeby miał wszystko, czego ty nie miałaś. To dobrze, to nie znaczy, że jesteś złym rodzicem - przecież się starasz. Ale nie bądź zaskoczona, gdy wyrośnie z niego człowiek bez poczucia spełnienia. - No bo wszystko już masz - i co? Jacht, samochód - i co? Wszędzie już byłaś, masz czwartego partnera, osiemdziesiątą parę butów - i co? Ciągle czegoś brak. Gdzie jest to coś, co jest bardzo ważne: szczęście?

A szczęście może tylko dać poukładane życie z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi. Nikt nic bardziej szczęśliwego na razie nie wymyślił. Tego gadżeciaż z mózgiem nakalibrowanym na logikę i odrzucający emocje mieć nigdy nie będzie. Bo gadżet to rodzaj „pobudzacza”, który pobudza do przeżywania przyjemności. Mała dawka wystarcza na początek - ale potem trzeba coraz więcej i więcej. - I tak zaczyna się od komórki dla trzylatka, a kończy na gadżeciarskim pogrzebie. Nie da to jednak zaspokojenia: wciąż będzie ta dziura w środku, nie do zasypania gadżetami - stwierdza szefowa BORPy.

Kiedy pytam, co robić, żeby nie wychować psychopaty obranego z uczuć jak cebula, słyszę z ust Barbary Domagały banalną receptę: - Rozmawiać z dzieckiem. Ale rozmawiać naprawdę, nie zdawkowo. Znaleźć czas, spojrzeć w oczy, zainteresować się. Trzeba być uważnym na dziecko, na jego potrzeby. Każdego dnia.

Załatać je, przykryć je byle iPhonem to żadna sztuka. Zalepiona gadżetem „dziura w człowieku” z każdym rokiem będzie się powiększała. No i przecież nie ma na świecie tylu gadżetów, żeby załatać nimi choć jednego całego człowieka…

Bydgoski Ośrodek Rehabilitacji, Terapii Uzależnień i Profilaktyki
Porozmawiaj z nami!
tel. 52 375 54 05, 52 361 76 82
ul. Przodowników Pracy 12
poniedziałek - piątek: godz. 8.00 - 20.00
Filia BORPA Fordon, ul. J. Porazińskiej 9
poniedziałek - piątek: godz. 8.00 - 20.00

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!