Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Upadła i się nie podnosiła

Waldemar Piórkowski
Waldemar Piórkowski
9 września na jezdnię toruńskiej starówki przewróciła się pijana kobieta. Nie mogła wstać. Widział to policjant obsługujący miejski monitoring. Czy funkcjonariusze nie zareagowali zbyt późno?

9 września na jezdnię toruńskiej starówki przewróciła się pijana kobieta. Nie mogła wstać. Widział to policjant obsługujący miejski monitoring. Czy funkcjonariusze nie zareagowali zbyt późno?

<!** Image 2 align=right alt="Image 132254" sub="Ekrany miejskiego monitoringu obserwują zawsze policjant i przedstawiciel straży miejskiej / Fot. Adam Zakrzewski">- Usłyszałem rozmowę strażników miejskich, którzy prawdopodobnie również widzieli to zdarzenie na monitorach - mówi nasz informator. - Wynikało z niej, że obserwujący je policjant po przewróceniu się kobiety na jezdnię poinformował o tym dyżurnego policji i prosił o przybycie tam patrolu. Oficer zlecił interwencję, ale, mówiąc kolokwialnie, patrole olały to zgłoszenie i doszło do tragedii. Gdyby zareagowały szybciej i pomogły zejść kobiecie z jezdni, nie doszłoby do najechania.

Dotarliśmy do zapisu zdarzenia utrwalonego przez kamery miejskiego monitoringu. Doszło do niego u zbiegu ulic Żeglarskiej z Bankową w Toruniu. Relacjonujemy je z dokładnością co do sekundy.

22.42.55 - kobieta idzie wraz kilkoma innymi osobami. Mocno się zatacza, widać, że jest bardzo pijana. Towarzystwo idzie dalej, kobieta zostaje sama w tyle. 41-latka walczy o utrzymanie równowagi.

<!** reklama>22.43.10 - piesza przewraca się na jezdnię. Choć próbuje różnych sposobów, nie może się podnieść.

- Z zapisów w naszych dokumentach wynika, że właśnie w tym momencie policjant obsługujący monitoring informuje o leżącej kobiecie oficera dyżurnego, który wywołuje najbliższe patrole i poleca interwencję - tłumaczy Artur Rzepka z toruńskiej policji.

22.43.10 - 22.45.50 - kobieta leży, a właściwie kula się na jezdni próbując wstać. Mijają ją inni przechodnie niezwiązani z towarzystwem, z którym była. Nikt nie pomaga jej się podnieść i zejść z jezdni.

22.44.50 - z normalną szybkością nadjeżdża terenowy samochód. Wykonuje jeden ostry skręt w lewo, jedzie dwa metry pod górkę i natychmiast skręca znów w lewo w ulicę Bankową.

22.44.55 - auto najeżdża na leżącą na samym zakręcie kobietę. 41-latka dostaje się pod koła. Samochód natychmiast hamuje. Kierowca - jak się później okaże całkowicie trzeźwy - i pasażer wyskakują z auta. Chwytają za telefony komórkowe. Jeden z nich idzie do bagażnika i wyciąga lewarek, bo chce podnosić auto, żeby wyciągnąć kobietę.

22.46.00 - na miejsce wypadku przyjeżdża radiowóz.

- Nikt niczego nie olał. Od czasu przewrócenia się kobiety na jezdnię do przyjazdu radiowozu minęły dokładnie 2 minuty i 50 sekund. Nie wiem, czy w tym czasie udałoby się dotrzeć do wypadku na przykład pogotowiu ratunkowemu. Poza tym pojawienie się policyjnego patrolu nie było wynikiem telefonów od jadących terenowym autem - mówi Artur Rzepka. - Gdy nie doszło do wypadku, policjanci pojawiliby się w tym samym czasie, ponieważ ich przyjazd był spowodowany zgłoszeniem o leżącej kobiecie od obserwującego miejski monitoring.

Kobieta trafiła do szpitala. Jej życiu, na szczęście, nie zagraża już żadne niebezpieczeństwo. Biegły określi, czy skręcający kierowca mógł zobaczyć leżącą w tym miejscu kobietę i ją ominać. Z tego, co my widzieliśmy na ekranie monitora wynika, że miał na to znikome szanse.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!