Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Unia Europejska chce sięgnąć do kieszeni polskich melomanów. Czy Polska cofnie się do piractwa?

Paweł Gzyl
Kontrowersje. Przygotowywany przez Unię Europejską dokument sprawi, że opłaty za słuchanie muzyki w internecie wzrosną dwu- lub trzykrotnie.

Serwisy streamingowe, oferujące w internecie ogromną ilość muzyki do odsłuchania po opłaceniu miesięcznego abonamentu, zyskały ogromną popularność na świecie, również w Polsce. Spotify, Tidal, Deezer i AppleMusic przyczyniły się do upadku muzycznego piractwa.

To proste: zamiast ściągać piosenki z nielegalnych źródeł, można zapłacić 19,99 zł miesięcznie i mieć dostęp do niezliczonego wręcz zbioru nagrań. Ale usługa ta zależna jest od kraju, w którym się z niej korzysta. Działalność takich serwisów podlega tzw. geoblokowaniu. Dzięki temu te same usługi sprzedawane są w różnych krajach z uwzględnieniem aspektów ekonomicznych każdego państwa. - Przykładowo: Spotify jest dostępny w Anglii i w Polsce. Cena tej samej usługi w pierwszym z tych krajów wynosi ok. 15 funtów, a w drugim - 20 zł. Kwoty są wprost proporcjonalne do zarobków Anglików i Polaków. Geoblokowanie polega na tym, że usługodawca, czyli w tym przypadku Spotify, rozpoznaje, z jakiego kraju użytkownik łączy się z serwisem i sprawia, że Anglik nie może sobie kupić usługi w Polsce i korzystać z niej u siebie - tłumaczy Mikołaj Wojtal, prawnik Związku Producentów Audio-Video.

Geoblokowanie w oczywisty sposób stanowi ochronę konsumentów z dawnego bloku wschodniego - Polski, Czech, Słowacji czy Węgier. Przyczyną jest skromniejsza zasobność portfeli ich mieszkańców w stosunku do ludzi z krajów będących na wyższym poziomie ekonomicznym. Tak było do tej pory, ale sytuacja może się radykalnie zmienić.

Polscy artyści protestują

Unia Europejska planuje bowiem wprowadzenie przepisów, które uniemożliwiałyby geoblokowanie. Rozporządzenie dotyczyłoby nie tylko muzyki, ale też materiałów audiowizualnych, czyli filmów. W praktyce oznaczałoby to, że firmy świadczące usługi streamingowe będą zmuszone podnieść ceny w krajach traktowanych do tej pory w uprzywilejowany sposób, w tym również w Polsce. Bo trudno oczekiwać, by wszędzie je obniżyły do poziomu obowiązującego obecnie w Europie Środkowej.

- Zaczęliśmy akcję informacyjną i lobbingową, która ma na celu uświadomienie europarlamentarzystom negatywnych skutków zakazu geoblokowania treści muzycznych. Pod naszym listem otwartym podpisało się 170 artystów, producentów i przedstawicieli branży w Polsce. Domagamy się wyjęcia muzyki spod przewidywanego zakazu geoblokowania - mówi Mikołaj Wojtal.

Faktycznie, wśród podpisów widniejących pod listem ZPAV są takie nazwiska, jak Agnieszka Chylińska, Ania Dąbrowska, Anna Maria Jopek, Reni Jusis, Stanisław Karpiel-Bułecka, Natalia Kukulska, Grzegorz Markowski, Dorota Miśkiewicz czy Renata Przemyk. „Dla polskiego użytkownika muzyki będzie to oznaczało co najmniej dwukrotny wzrost cen np. abonamentów takich serwisów jak Spotify, Deezer czy Tidal. W ten sposób powstanie bariera finansowa, która wbrew idei rozporządzenia ograniczy dostęp do legalnej oferty muzycznej” - głosi list.

- Dzięki serwisom streamingowym mogę słuchać ulubionych artystów, ale również moja muzyka dociera do każdego odbiorcy na świecie. To nie geoblokada jest szkodliwa, a raczej wzrost cen cyfrowej dystrybucji muzyki w Polsce - uważa piosenkarka Dorota Miśkiewicz.

Powrót do piractwa

Część europarlamentarzystów nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji planowanego zakazu geoblokowania. Te zamiary wynikają z typowej dla UE tendencji do ujednolicania praw i cen we wszystkich należących do Wspólnoty krajach. Tymczasem dwu-, trzykrotny wzrost kosztów usług streamingowych może spowodować radykalny odpływ klientów do szarej strefy, czyli ponowny rozwój piractwa internetowego.

- Zdaję sobie sprawę z tego, że polscy artyści narzekają, iż ich dochody ze streamingu są niewielkie. Mimo to myślę, że korzystniejsze jest dla nich pozyskiwanie jakichkolwiek środków i promowanie muzyki z legalnych źródeł, niż zupełna rezygnacja z tych form i odesłanie rozczarowanych słuchaczy do serwisów pirackich - podkreśla Mikołaj Wojtal.

A jednak bariera?

Część środowiska obserwującego sytuację na rynku cyfrowym ma zastrzeżenia do geoblokowania. Chodzi o stawianie sztucznej bariery w internecie, który przecież nie zna barier geograficznych. Ma to negatywne skutki, które mogą w Polsce odczuć choćby użytkownicy serwisu filmowego Netflix. W USA kosztuje on więcej, ale ci, którzy go wykupili dostają pełen pakiet, natomiast u nas - usługa jest tańsza, ale ma uboższą ofertę, choćby o te filmy, które kupiły od Netflixa inne telewizje nad Wisłą.

- Geoblokowanie wprowadza bezsensowne bariery na rynku. W ten sposób przemysł rozrywkowy utrudnia klientom kupowanie pełnych treści. To obciążenie z poprzednich epok, którego porzucenie pomogłoby wszystkim, bo większy dostęp to przecież większa sprzedaż. Niestety część artystów, wydawców i dystrybutorów nadal tkwi mentalnie w XX wieku. Geoblokowanie to tylko zbędne obciążenie historyczne, nie pasujące do rynku cyfrowego XXI wieku - twierdzi Marcin Maj, redaktor serwisu Dziennik Internautów.

[email protected]

WIDEO: Nowa płyta Drake’a pobiła streamingowy rekord. W pierwszym tygodniu po premierze przesłuchano ją 385 mln razy

Źródło: Associated Press/x-news

Źródło:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Unia Europejska chce sięgnąć do kieszeni polskich melomanów. Czy Polska cofnie się do piractwa? - Dziennik Polski