Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukształtowała ich woda

Sławomir Bobbe
Tomek Czachorowski
Bydgoska Wyspa Młyńska stała się wizytówką miasta i regionu. Ciągle jednak brakowało zaangażowania ze strony przedsiębiorców. Okazuje się jednak, że wraz z rozwojem Bydgoskiego Węzła Wodnego pojawiły się biznesowe inicjatywy na skalę lokalną i międzynarodową.

Pierwsza natychmiast skojarzy się starszym bydgoszczanom. Nazwę „Ondyna” zna niemal każdy, kto uczył się w bydgoskich szkołach do lat 90., bo każdy „Ondyną” płynął w ramach szkolnej wycieczki. Dziś „Ondyna” znów cumuje przy nabrzeżu, ale w niczym nie przypomina swojej leciwej poprzedniczki.

Wychowany przy wodzie

- Płynąłem kiedyś „Ondyną”, za dzieciaka. Pamiętam, jak pływała po Brdzie, gdy chodziłem do podstawówki - wspomina Przemysław Pytlinski, właściciel „Ondyny XXI”. - Mój ojciec był szyprem
i pływał m.in. barką „Lemara”. Jestem wychowany przy wodzie, zamiłowanie do wody mam we krwi. Teraz dochodzi do tego chęć zrobienia w Bydgoszczy czegoś fajnego i zapewnienie atrakcji
mieszkańcom. Dlatego chcemy z nową jednostką wyjść do starszych i młodszych. Można tu zrobić właściwie każdą imprezę - od urodzin, przez wieczory kawalerskie czy panieńskie, po imprezy edukacyjne. Wszystko, co mieści w granicach rozsądku i bezpieczeństwa jest możliwe. To będzie wizytówka Bydgoszczy. Takich jednostek nie ma wiele, więc nie sposób jej nie zauważyć. Możemy płynąć wszędzie po Brdzie czy Wiśle, możemy nawet spłynąć do Gdańska. Są opcje, żeby płynąć z jednym noclegiem - dopływamy, nocujemy przy przystani i wracamy na drugi dzień.

Tego typu katamaran to koszt powyżej pół miliona złotych. „Ondyna XXI” wykonana jest w podwyższonym standardzie, z tapicerowanymi siedzeniami i wykończeniami tekowymi - najwyższa klasa, w której producent z Augustowa mógł skonfigurować jednostkę. - W Polsce pływa kilka takich katamaranów, ale nie wiem, czy w tak dobrym standardzie. „Ondynę XXI” napędza silnik Suzuki o mocy 140 koni. Ma 12,60 m długości, szerokość 3,5 m oraz pokład słoneczny na 8 osób. Jest barek i oczywiście toaleta. Nie mogę sprzedawać alkoholu. Koncesja dostępna jest wtedy, gdy jednostka byłaby przycumowana na stałe - wyjaśnia właściciel.

Fundamenty z wody

Drugi bydgoski pomysł na biznes związany z wodą jest jeszcze bardziej nieszablonowy. To dom na wodzie, wyglądem przypominający futurystyczną kapsułę. - Odkąd pamiętam, interesowało mnie wszystko, co pływa. Jestem żeglarzem i motorowodniakiem. Na działce nad jeziorem amatorsko tworzyłem pływające pomosty, pokoje czy np. łóżko pływające. Kiedy przyjaciel, prowadzący firmę budowlaną w Londynie, poinformował mnie o zleceniu na dom pływający, postanowiłem do tego dołączyć. Tak powstała firma floatinghouses.eu, a pasja przerodziła się w pomysł na biznes. Wybudowaliśmy pierwszy obiekt w Londynie na Tamizie. Korzystaliśmy z gotowych rozwiązań i technologii. Widząc zapotrzebowanie na tego typu domy na rynkach zachodnich, postanowiliśmy wypracować własną technologię budowy domów na wodzie - opowiada Andrzej Wątorek, współwłaściciel firmy floatinghouses.eu.

Dom na zewnątrz ma wymiary 12 x 7,5 m. Nowoczesne wnętrze stanowi otwarte studio mieszkalne z salonem kąpielowym oraz schodami na taras na dachu. Powierzchnia użytkowa to 80 mkw. Ogrzewanie zapewnia pompa ciepła typu powietrze-woda. W całości jest to ogrzewanie podłogowe. - Dom został zbudowany z prefabrykatów, których wykonanie zleciliśmy różnym specjalistycznym firmom, a następnie zmontowany tutaj w Bydgoszczy, nad torem regatowym przy ul. Witebskiej - mówi Andrzej Wątorek. - Koszt wykonania takiego obiektu dla klienta zaczyna się od 4000 zł netto/mkw. w stanie deweloperskim. Nasz dom to obiekt stacjonarny. Do mieszkania całorocznego w jednym określonym miejscu, lecz z możliwością przepłynięcia w inne. Nie jest to tzw. houseboat, czyli domek letniskowy na katamaranie z silnikiem. To pełnowartościowy, a w dodatku energooszczędny apartament całoroczny, który unosi się na wodzie i może stać w porcie, centrum miasta czy przy malowniczym nabrzeżu. Nasz produkt kierujemy do ludzi chcących mieszkać blisko natury, zapalonych wodniaków i do wszystkich tych, którym perspektywa mieszkania na wodzie wydaje się ciekawsza niż standardowe mieszkanie lub dom pod miastem. Jest spore zainteresowanie. Głównie na rynku zachodnim, lecz także i w Polsce, a nawet w Bydgoszczy. Liczymy, że jeszcze się zwiększy, ponieważ planujemy uczestniczyć w targach i wystawach, ale wszystko w swoim czasie - dodaje pan Andrzej.

Dobry biznes? Czas pokaże

- Niedługo się okaże, czy to dobry pomysł na biznes. Intuicja podpowiada mi, że tak. Kto nie ryzykuje, ten nic nie ma - uważa Przemysław Pytlinski. - Obecnie zainteresowanie ze strony bydgoszczan jest naprawdę duże, zobaczymy po następnych rejsach czy się utrzyma. Jeszcze nie widziałem, żeby się komuś nie podobało, a cały efekt się widzi, gdy się wejdzie na pokład i płynie się po rzece. Bydgoszcz widziana wieczorem od strony wody - naprawdę mamy się czym pochwalić i to w skali całego kraju. Jesteśmy w czołówce najpiękniejszych miast, a teraz mamy okazję zweryfikować to i zobaczyć od strony rzeki. Na pewno z następną jednostką będzie już nam łatwiej. Myślę o realizacji rejsów w Toruniu, ale to na razie odleglejsza przyszłość - mówi właściciel „Ondyny XXI”.

O ile zostanie właścicielem pływającego domu wymaga grubego portfela, to na przepłynięcie się „Ondyną” nie trzeba wielkich środków, zwłaszcza, jeśli jest się uczniem. Czarter katamaranu z załogą to około 700 złotych za godzinę. Cena jest obniżana, gdy ktoś zamierza popłynąć w dłuższy rejs. - Uważam, że to przyzwoite pieniądze, zwłaszcza, że wypożyczenie limuzyny kosztuje 500 złotych na godzinę, a porównania nie ma żadnego, nie mówiąc o tym, że na „Ondynę XXI” wejdzie więcej osób - podkreśla właściciel. - W dodatku na katamaranie można potańczyć. Wkrótce będziemy mieli tutaj pierwszy ślub, czekamy na potwierdzenie, bo młoda para przyjedzie do nas z zagranicy. Oczywiście dla dzieciaków obowiązują inne ceny. Rejsy edukacyjne to 18 zł do 40 min, a ulgowy 12 zł. Inaczej wygląda wynajem pod imprezowanie, a inaczej gdy rozmawiamy ze szkołami - dodaje.

Dla szkół i turystów

Właściciel nie kryje, że - podobnie jak ze starą „Ondyną” - także i nowa stanie się celem klasowych wycieczek. - Współpracujemy z Miejskim Centrum Kultury, kiedy dzieciaki przychodzą na barkę „Lemara” posłuchać o dawnej żegludze, my w tym czasie możemy pokazać im Brdę. Tym bardziej że jednostka jest tak przeszklona, że wszystko z niej widać. Połowa klasy słucha kapitanów na barce, a połowa może z nami popłynąć na półgodzinny rejsik.

Jednymi z pierwszych, którzy skorzystają z rejsu „Ondyną”, będą przyjeżdżający niedługo do Bydgoszczy na święto miasta muzycy zespołu „Lady Pank”. Trasę z hotelu „Słoneczny Młyn”, w którym się zatrzymają, na Wyspę Młyńską, gdzie będą mieli koncert, pokonają właśnie bydgoskim katamaranem.

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera