Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tyfusy i Krzyżacy - od kuszy do żużla

Krzysztof Błażejewski
Przed wiekami mieszkańcy Bydgoszczy i Torunia wojowali z sobą o... piwo, zboże i przywileje handlowe. Dziś areną rywalizacji stały się stadiony. W najbliższy weekend dojdzie do podwójnych derby: piłkarskich i żużlowych.

Przed wiekami mieszkańcy Bydgoszczy i Torunia wojowali z sobą o... piwo, zboże i przywileje handlowe. Dziś areną rywalizacji stały się stadiony. W najbliższy weekend dojdzie do podwójnych derby: piłkarskich i żużlowych.

<!** Image 2 align=right alt="Image 116483" sub="Krzyżacy na Wiśle! Jesienią ubiegłego roku w Toruniu zainscenizowano przepłynięcie rycerzy zakonnych między mostami na tratwie. Przed wiekami pływali oni na szkutach, łupiąc statki bydgoskich mieszczan. / Fot. Jacek Smarz">Rywalizacja toruńsko-bydgoska toczy się właściwie od początku współistnienia obu miast. Bydgoszcz prawa miejskie uzyskała ponad sto lat później niż założony przez Krzyżaków Toruń, ale stosunkowo szybko stała się nie tylko politycznym, ale i ekonomicznym rywalem swojego sąsiada znad Wisły.

Szybki rozwój Bydgoszczy jako ośrodka handlowego budził zaniepokojenie Krzyżaków, którzy starali się na różne sposoby jej przeszkadzać, obawiając się konkurencji. W XIV i XV w. dochodziło do licznych napaści na przepływające Wisłą statki bydgoskie i do rabowania przewożonych nimi towarów. Nie tylko w okolicach Torunia od „starej” Nieszawy do Trzęsacza, gdzie znajdowała się umowna granica. Krzyżacy napadali także na górnej Wiśle na statki gdańskie płynące do Bydgoszczy!

<!** reklama>Władysław Jagiełło w swojej słynnej skardze na Zakon skierowanej do papieża napisał m.in., że Krzyżacy topili statki, ich załogi podstępnie zabijali, ostrzeliwali statki z kusz i niszczyli przeprawy. Zakonnicy z kolei zarzucali bydgoszczanom tworzenie nowych, przynoszących dochody przepraw przez rzekę, co nie było zgodne z zawartą wcześniej umową handlową.

W bydgoszczanina celuj!

Bydgoszcz w tym czasie miała za sobą... Kraków. Działający tam kupcy założyli nawet w mieście nad Brdą stację handlową, by omijać w ten sposób Toruń.

Ekspansja bydgoskiego handlu w tej części Polski wywołała taki niepokój, że w maju 1402 r. na zjeździe miast hanzeatyckich uzgodniono... bezwzględną walkę właśnie z Bydgoszczą. Wielki mistrz Zakonu zabronił wówczas kupcom pruskim wchodzenia w spółki i w ogóle handlu z kupcami bydgoskimi. Rok później zabroniono całkowicie statkom bydgoskim o większej ładowności przepływu w dół Wisły. Walka ta trwała aż do 1537 r., kiedy to Toruń utracił ostatecznie prawo składu.

<!** Image 3 align=left alt="Image 116483" sub="Anioły i Gryfy - to symbole drużyn żużlowych z Torunia i Bydgoszczy. Odwołanie się do sił nadprzyrodzonych to czasami jedyna nadzieja na dobry wynik meczu.">Najlepsze, bo tanie

Piwo bydgoskie pojawiło się na rynku pod koniec XIV w. Szybko zyskało popularność, bo choć było gorszej jakości niż np. piwa śląskie, kosztowało niewiele. Polubili je również torunianie. Spowodowało to oczywiście natychmiastowe skargi i zakaz importu obcych piw wydany przez wielkiego mistrza. I znów sprawa bydgoskiego piwa zdominowała elbląski zjazd stanów pruskich w 1448 r. Ostatecznie zgodzono się na kompromis, piwo bydgoskie w Toruniu mogło być sprzedawane.

Po znalezieniu się Torunia w granicach Rzeczypospolitej wojowano z Bydgoszczą, m.in., o... śledzie. Kupcy z Gdańska przywozili je do miasta Kopernika i stamtąd wędrowały do Poznania, ale droga przez Bydgoszcz okazała się krótsza i tańsza. Podobnie było ze zbożem w drugą stronę. Rywalizacja na polu handlowym trwała nadal. Tym bardziej ostra, że Bydgoszcz i Toruń były wówczas największymi ośrodkami handlu zbożem w całej Polsce!

Wydawało się, że zabory położą kres rywalizacji. Nic z tego! Zaraz po pierwszym zaborze konflikt się nasilił, bowiem Toruń, zdaniem bydgoszczan, miał większe przywileje handlowe od Bydgoszczy (wyższe cła i akcyzy). Bydgoscy kupcy napisali stosowny memoriał do króla. Po półtorarocznej zwłoce Fryderyk Wilhelm II kategorycznie jednak odmówił bydgoszczanom zmian. Jednocześnie kupcy toruńscy skarżyli się królowi na... uprzywilejowanie Bydgoszczy.

Mimo upływu wieków, zmian osadniczych, kolejne pokolenia w obu miastach dojrzewały w tradycji co najmniej niechęci: w Bydgoszczy do wszystkiego, co toruńskie, w Toruniu do tego, co z Bydgoszczy.

<!** Image 4 align=right alt="Image 116483" sub="Kilka lat temu niemałą sensację w Bydgoszczy wywołało wynajęcie przez torunian w mieście nad Brdą billboardu, wyraźnie podgrzewającego żużlowe emocje">Oebrać im przywileje!

W 1807 r. Toruń po raz pierwszy znalazł się „pod Bydgoszczą”. Wchodząc w skład napoleońskiego Księstwa Warszawskiego, został miastem powiatowym w departamencie bydgoskim. Trwało to jednak tylko do Kongresu Wiedeńskiego, kiedy obydwa miasta znalazły się w państwie pruskim i rozdzielone zostały granicami rejencji. Z tym, że Bydgoszcz była jej siedzibą, a Toruń już nie. W tym okresie dość zasadniczo zmieniały się proporcje nie tylko wielkości obu miast, ale i ich gospodarczego znaczenia. Bydgoszcz dalej zyskiwała, a Toruń tracił. Do miasta nad Brdą już w 1843 r. zbudowano szosę z Inowrocławia, dzięki czemu Bydgoszcz przejęła dużą część zboża z Kujaw, które wędrowało dotychczas do Torunia. O 10 lat wcześniej niż Toruń Bydgoszcz została włączona w obręb pruskiej sieci kolejowej. Wówczas nawet z okolic Grudziądza czy Chełmna zboże wożono do Bydgoszczy (wyższe ceny skupu). Rozwinął się przemysł, budownictwo, z małej mieściny u schyłku niepodległej Rzeczypospolitej Bydgoszcz wyrosła na trzeci po Gdańsku i Elblągu ośrodek przemysłowy w rejonie Prus Zachodnich, przejęła wcześniejsze funkcje Torunia.

W drugiej połowie 1919 r. zapadła decyzja o lokalizacji władz przyszłego województwa pomorskiego w Toruniu, choć dopiero w styczniu następnego roku Pomorze wróciło do Polski. Bydgoszcz znalazła się w województwie poznańskim.

Wówczas taka decyzja była zrozumiała. Szukając miasta na stolicę, z którego promieniowałaby polskość na całe Pomorze wybrano o połowę mniejszy Toruń, miasto pełne historycznych pamiątek w przeciwieństwie do zniemczonej i ludnościowo, i kulturalnie, i… urbanistycznie, choć niemal dwa razy większej Bydgoszczy. Jednak już w styczniu 1920 r. ówczesny komisarz generalny rządu RP w Bydgoszczy, Jan Maciaszek, przygotował apel o stworzenie większego terytorialnie województwa pomorskiego z siedzibą w Bydgoszczy. W odpowiedzi w Toruniu zorganizowano wielki wiec w parku Wiktoria w obronie stołeczności tego miasta.

<!** Image 5 align=left alt="Image 116483" sub="Oryginalnych pomysłów na transparenty i hasła nigdy kibicom zarówno jednej jak i drugiej drużyny nie brakowało. Tym razem bydgoszczanie postanowili odwołać się do jednej z najbardziej rozpoznawalnych toruńskich postaci.">Na wsi w Toruniu

Włodarze Bydgoszczy regularnie w tej kwestii przez prawie całe miedzywojnie podejmowali uchwały, słali wnioski i memoriały do władz centralnych o zmianę granic i stolicy. Bydgoszcz była wszak największym powiatowym miastem II RP.

Pewne nadzieje zrodziło powołanie w 1926 r. komisji dla usprawnienia administracji publicznej przy prezesie Rady Ministrów. Trzy lata później wysunęła ona postulat nowego podziału administracyjnego państwa. Prezes Prokuratorji Generalnej, Stanisław Bukowiecki, miał wówczas stwierdzić, że „zachodzi konieczność obrania Bydgoszczy na stolicę Pomorza”.

W połowie lat 30. walka o stołeczność między Toruniem a Bydgoszczą nabrała mocy. Jasne było wówczas, że reforma granic województwa zostanie przeprowadzona, nie wiadomo było tylko, jak i kiedy. Obydwa miasta zaangażowały się w walkę propagandową. Słały petycje do władz krajowych, publikowały broszury, w których wykazywano swoją wyższość nad rywalem. Bydgoszcz miała więcej atutów, opowiadała się też za nią większość mniejszych ośrodków na Pomorzu. Jej magistrat postanowił zadziałać za sprawą ogólnopolskich mediów. Wydał sporą sumę na artykuły sponsorowane w centralnych, najbardziej popularnych dziennikach. W odpowiedzi torunianie wezwali do bojkotu „Dziennika Bydgoskiego”.

Wielkim zwolennikiem stolicy Pomorza w Bydgoszczy był gen. Wiktor Thomme, dowódca O.K.VIII., mieszkający w Toruniu. W rozmowie z prezydentem Bydgoszczy, Leonem Barciszewskim, powiedział dosadnie, co zostało skwapliwie zacytowane przez prasę, że „stolica województwa nie może być na wsi w Toruniu, kiedy istnieje miasto Bydgoszcz”.

Było to sensacją na skalę krajową i natychmiast zostało podchwycone przez jeden z dzienników śląskich i warszawski „Kurier Poranny”, który napisał, że „nawet na terenie Torunia mieszkańcy Bydgoszczy mają gorliwych protektorów przeniesienia stolicy Pomorza do Bydgoszczy”. Batalię tę Bydgoszcz przegrała ostatecznie w 1937 r. Nie na długo. Osiem lat później role się odwróciły. Działo się to jednak w zupełnie innych warunkach społeczno-politycznych.

Dziś rywalizacja między obydwoma miastami trwa. Przeniosła się jednak głównie na niwę sportową. Żużlowe derby Polonia - Unibax znane są jako wielkie wydarzenie w polskim światku żużlowym.

Tyfusy i Krzyżaki

W okresie międzywojennym rywalizacja sportowa bydgosko-toruńska głównie dotyczyła piłki nożnej. Nie było jednak wówczas w żadnym z tych miast dominującej drużyny, stąd emocje rozkładały się na wiele meczów. W Toruniu dominował początkowo TKS, później Gryf. W Bydgoszczy najpopularniejszą drużyną była Polonia, ale potem miała groźnych rywali w postaci teamów Kabel Polski i Ciszewski. W latach 20. derbowe potyczki zwykle wygrywali torunianie. Potem poziom zespołów w Toruniu i Bydgoszczy wyrównał się.

Po II wojnie przez długi czas nie było emocji w rywalizacji sportowej między Bydgoszczą a Toruniem. Bydgoszczanie w wielu dyscyplinach byli w krajowej czołówce, a Toruń pełnił w nich rolę lokalnego Kopciuszka. Toruńską „enklawą” była I-ligowa koszykówka AZS-u i I-ligowe siatkarki Budowlanych. Pierwsze „wielkie derby” miały miejsce w hokeju na lodzie pomiędzy Polonią a Pomorzaninem. To była ekscytująca rywalizacja przez wiele lat na dobrym krajowym poziomie. Potem przyszedł czas na żużel. Począwszy od 1976 r., gdy Stal Toruń po raz pierwszy awansowała do żużlowej ekstraligi, jej rywalizacja z Polonią (z jedyną przerwą w sezonie 2007) trwa do dziś i wywołuje największe zainteresowanie miłośników sportu w całym regionie.

Swoje derby mieli jednak swego czasu piłkarze Zawiszy i Elany (dziś wracamy do tej rywalizacji), a także koszykarze AZS i Astorii, szczególnie w latach 90. Bo nic nie jest ważniejsze w Toruniu, jak wygrać w cokolwiek z „Tyfusami” z Bydgoszczy i podobnie w Bydgoszczy: wygrać z „Krzyżakami” z Torunia!

Warto wiedzieć

„Święta wojna”, czyli kto kogo? Bydgoszcz lepsza od Torunia czy odwrotnie?

2 czerwca 1935 r. piłkarska Bydgoszcz miała swoje święto. Polonia po dwóch golach Kimmela pokonała Gryfa 2:1 wobec 2 tysięcy widzów i zapewniła sobie mistrzostwo województwa pomorskiego, równoznaczne z prawem gry o awans do jedynej wówczas istniejacej ligi.

Gryf odkuł się trzy lata później na Ciszewskim. 16 czerwca 1938 r. w ostatniej rundzie pokonał go w Toruniu „przy rekordowem zainteresowaniu publiczności” 3:1 po dwóch bramkach Wierzelewskiego i jednej... bramkarza Wyczyńskiego z rzutu karnego i po raz kolejny sięgnął po mistrzostwo okręgu.

Po II wojnie niechęć do nowej stolicy województwa rosła w Toruniu tym bardziej, im więcej dobrych miejscowych sportow- ców „z urzędu” przenoszono do Bydgoszczy. Tak było z żużlowcami Zbigniewem Raniszewskim i Jerzym Jeżewskim, piłkarzami braćmi Henrykiem i Marianem Norkowskimi, trenerem piłkarzy Konradem Kamińskim czy reprezentacyjnym hokeistą i piłkarzem Jerzym Brzeskim.

W 1990 r, Polonia i Apator rywalizowały bezpośrednio o mistrzostwo Polski na żużlu. Na trzy kolejki przed końcem torunianie przyjechali na mecz do Bydgoszczy, na czwarte już w tym sezonie derby. Wygrana dawała im pewny tytuł mistrzów. Było to jedno z najpiękniejszych i najbardziej emocjonujących spotkań tych zespołów. Torunianie nieoczekiwanie czuli się na bydgoskim torze jak na swoim obiekcie i po 5 biegach wygrywali już 20:9! Gwizdy na trybunach zmobilizowały miejscowych. Poloniści zmienili przełożenia i ruszyli do szturmu! Odrobili straty nawet „z nawiązką”, po XIII wyścigach objęli prowadzenie 40:37! Gdy wydawało się, że z torunian uszło już powietrze, nieoczekiwanie role znów się odwróciły. W przedostatnim pojedynku Krzyżaniak z Miastkowskim dokonali rzeczy niebywałej - przywieźli na 5:1 samego Dołomisiewicza. A po remisie w ostatniej gonitwie torunianie mogli otwierać w parkingu szampany...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera