Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzy hektary paneli na farmie - nad Wisłą sielanka maleńka taka

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Farma fotowoltaiczna w Przejazdowie pod Gdańskiem
Farma fotowoltaiczna w Przejazdowie pod Gdańskiem Tomasz Bolt
Parę tygodni temu odwiedził nas w domu przedstawiciel dużej firmy, w całej Polsce montującej panele fotowoltaiczne. Wcześniej umówił się przez telefon, obiecaliśmy z żoną poświęcić mu nieco więcej czasu. Przekonywał, pokazywał symulacje zysków i strat. Gdy wyszedł, a ja zacząłem głośno zastanawiać się nad ofertą, żona ucięła krótko: - Ani mi się waż!

Aby sprawa była jasna: moja żona nie jest wrogiem zielonej energii. Nie ma też zwyczaju, niczym matka kotłowego z noweli Marii Konopnickiej, godzinami wpatrywać się w dym z komina, snując fantazje. Podczas spotkania z posłańcem ze świata fotowoltaiki okazało się jednak, że paneli w naszym domu nie opłacałoby się zainstalować na dachu. Aby dobrze łapały światło, musiałyby stanąć w ogrodzie, na metalowym stelażu.

Gdy żona wyobraziła sobie 16 szklanych tafli o łącznej powierzchni około 30 metrów kwadratowych, które zasłaniają jej królestwo kwiatów, krzewów i drzewek, pozostała nieprzejednana na argumenty „do portmonetki”.

Wyobraźmy sobie teraz 16 szklanych tafli pomnożonych przez tysiąc. Ten tysiąc to nie jest liczba wyciągnięta z kapelusza. 16-panelowa instalacja domowa – jak przeczytałem w materiałach reklamowych – pozwala osiągnąć moc około 6 kilowatów. Natomiast największa z farm fotowoltaicznych, które mogą wkrótce powstać pod Bydgoszczą, w okolicy wałów wiślanych, ma mieć moc 6 megawatów – a więc tysiąc razy większą niż domowa minielektrownia. Tym samym na wałach wiślanych pojawi się jakieś 30 tysięcy metrów kwadratowych, trzy hektary paneli.

I estetycznie, krajobrazowo nie będzie to już wyłącznie problem jednej osoby czy rodziny. Tym bardziej, że w tej lokalizacji, nad Wisłą, planowane są przynajmniej trzy takie megafarmy. Tyle farm w każdym razie czeka na decyzję środowiskową – bodaj najważniejszą z tych, które stoją na papierkowym torze przeszkód przed inwestorami.

Pozostaje wierzyć, że ci, którzy zgody wydają, są ludźmi kompetentnymi, odpowiedzialnymi i… odpornymi na naciski. Kto czasem jeździ samochodem przez wschodnie Niemcy, dawne NRD, ten pewnie zauważył, jaką moc ma pieniądz. Obok autostrad hektarami ciągnie się szara i pusta ziemia, na której stoją rzędy paneli lub dziesiątki turbin wiatrowych. Taka to piekielna ekologia króluje w tym ponurym krajobrazie.

Podejrzewam, że krajobraz przy autostradach we wschodnich Niemczech został spaskudzony długo przed upadkiem berlińskiego muru przez jakieś ichnie PGR-y, stąd pewnie bez żalu oddano tę ziemię biznesmenom od paneli i wiatraków. Co innego u nas nad Wisłą. Ciągnie się tam Park Krajobrazowy Doliny Dolnej Wisły – jedno z najbardziej urokliwych miejsc w regionie. Nie podejrzewam wprawdzie, by ktoś wydał zgodę na lokalizację farmy na terenie parku. Trzeba jednak zadbać, by znalazły się one wystarczająco daleko od strefy chronionego krajobrazu.

Czas pandemii nikogo nie wyróżnia, jednakowo rujnuje budżety władzy centralnej i samorządów. Oba te centra władzy są więc teraz szczególnie łase na dodatkowe źródła dochodów i pewnie tu i ówdzie skłonne przymykać oko na uciążliwość dla ludzi i przyrody niektórych biznesowych projektów.

Farmy fotowoltaiczne wprawdzie nie są miłe dla oka, lecz przynajmniej efekt ich działania może ratować nas przed coraz bardziej trującym smogiem. Jeśli rzeczywiście staną w odpowiednich miejscach – czyli z dala od pięknej przyrody i rekreacyjnych szlaków – to można się z tego tylko cieszyć. Niestety, są na widoku bardziej ryzykowne inwestycje w naszej okolicy.

W Solcu Kujawskim na przykład emocje rozpala projekt zmiany w planie zagospodarowania dla tamtejszego parku przemysłowego. Nowy plan ma dopuszczać wznoszenie budynków o wysokości do 40 metrów i punktowych budowli (rozumiem, że między innymi kominów) do wysokości 50 metrów. Soleczanie zachodzą w głowę, co też będzie się składować w takich magazynowych kolosach i jak im życie urozmaicą „punktowe budowle”.

Projekt zmiany w planie przechodzi teraz konsultacje społeczne. Solecki ratusz rzecz jasna działa jak positivum od pani Małgosi. Czas jednak dopiero pokaże, jakie szydło wyjdzie z tego worka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera