Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Toruń. Inspektorka pracy domaga się 50 tysięcy złotych zadośćuczynienia za cierpienia

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
123rf
- Po kontroli w szpitalu usłyszałam: „Aby twój sukces nie okazał się twoją porażką”. I zaczął się koszmar - mówiła nam Magdalena Noskowska. Jest pokrzywdzoną w procesie o mobbing w PIP.

Noskowska to inspektorka pracy z Torunia. O mobbing pozwała do sądu pracodawcę - Okręgowy Inspektorat Pracy w Bydgoszczy. Domaga się 50 tys. zł zadośćuczynienia za cierpienia. Jak twierdzi, w latach 2013-2014 mobbingowana była przez przełożonych z Torunia i Bydgoszczy. To doprowadziło ją do nerwowego wyczerpania.

Wczoraj w Sądzie Pracy w Toruniu odbyła się pierwsza rozprawa. Stawiła się Magdalena Noskowska z adwokatem i okręgowa inspektor pracy z Bydgoszczy - Małgorzata Porażyńska, z radcą prawnym.

- Czy widzą państwo możliwość porozumienia? - pytał strony sędzia Jakub Litowski.

- Moja klientka chciałaby zakończyć sprawę ugodowo. Absolutnie nie uzależnia też zawarcia ugody od pieniędzy. Chodzi przede wszystkim o to, by pracodawca przyznał się do mobbingu, uderzył w piersi i powiedział „przepraszam” - odpowiedział adwokat Magdaleny Noskowskiej.

Stanowisko strony pozwanej było jednak nieprzejednane. - Nie ma możliwości zawarcia ugody, ponieważ żadnego mobbingu w inspekcji nie było - podkreślała pełnomocniczka Małgorzaty Porażyńskiej.

Sąd dał powódce 21 dni na przedstawienie chronologicznego wykazu zdarzeń, które złożyły się na mobbing. Polecił też wskazać świadków. A dodajmy, że według zapowiedzi torunianki, jej dramat widziało wielu.

O świadków nie martwi się też strona pozwana. Małgorzata Porażyńska mówi, że to na nią pracownicy zorganizowali nagonkę, aby pozbawić ją stanowiska. - Podkreślam, że z osobami, z którymi pracuję, współpraca układa się bardzo dobrze. Kampanię prowadzą ludzie, których po moim przyjściu dotknęły różne zmiany, z którymi nie mogli się pogodzić. Część z nich od 1,5 roku przebywa na zwolnieniach lekarskich, przez co mają dużo czasu na organizowanie takich akcji - podkreślała kilka dni temu w „Expressie Bydgoskim”. Porażyńska zaznacza, że sama skierowała do prokuratury sprawy dotyczące naruszania obowiązków służbowych przez niektórych pracowników.

Początki sprawy Noskowskiej sięgają 2013 r. Wtedy przeprowadzała kontrolę w szpitalu na Bielanach w Toruniu. - Udało mi się uratować umowy o pracę około 300 osób, którym groziło przejście na kontrakty. Po kontroli od przełożonych usłyszałam: „Aby twój sukces nie okazał się twoja porażką”. I zaczął się koszmar - wspomina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!