Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Katafiasz, nauczyciel matematyki ze Żnina, podpowiada jak zdać maturę niewiele potrafiąc

Maria Warda
Tomasz Katafiasz jest przekonany, że klasa III c jest fantastyczna, chociaż są chwile kiedy musi zachować wobec żaków dystans
Tomasz Katafiasz jest przekonany, że klasa III c jest fantastyczna, chociaż są chwile kiedy musi zachować wobec żaków dystans Maria Warda
Pedagog, pracujący żnińskim Zespole Szkół Ekonomiczno-Handlowych opracował strategię rozwiązywania zadań zamkniętych.

Książka, której jest Pan autorem nosi tytuł „Jak zdać maturę z matematyki nic nie potrafiąc”. To chyba jakaś pułapka.

Tytuł jest trochę przekorny, bo aby zdać maturę trzeba jednak jakąś wiedzę posiadać. W przypadku zadań zamkniętych, które znajdują się w książce, uczeń posiadający zdolność logicznego myślenia, drogą eliminacji nieprawidłowych odpowiedzi, jest w stanie wybrać dobre rozwiązanie. Działając szybko ma więcej czasu na rozwiązanie zadań otwartych.

Książeczka została wydana w ubiegłym roku, jak wobec tego wytłumaczy Pan fakt, że także w ekonomiku, tylu uczniów poległo na maturalnym egzaminie z matematyki?

Jeden z uczniów miał do mnie o to żal. Powiedział: „kupiłem Pana książkę, a egzaminu nie zdałem”. Odpowiedziałem mu: „Nie wystarczy posiadać książkę, ale trzeba ją przeczytać”, on oczywiście jej nie czytał. Na szczęście ponad 60 procent uczniów, którzy polegli na maturze z matematyki, zdało egzamin w sierpniu. Po prostu zabrali się za naukę.

Tego właśnie nie pojmuję, uczeń kończy szkołę z dobrymi wynikami, a nie zalicza egzaminu. Nie uważa Pan, że matura jest przeżytkiem?

Nie, ponieważ przez całe życie jesteśmy poddawani jakimś egzaminom. W przypadku matur jesteśmy czasem świadkami dziwnych zjawisk, bywa, że uczeń oceniany nisko przez nauczycieli zdobywa bardzo dużo punktów, ale bywa też tak, że ten bardzo dobry, musi przystępować do poprawki. Egzaminy uczą pokory wobec życia i siebie.

Dlaczego matematyka sprawia ludziom tyle kłopotów, a w szkole nie jest ulubionym przedmiotem?
Trudno mi podać definicję, może to tradycja, że matematyki się nie lubi, bo wymaga skupienia. Mało jest osób, które mają dysfunkcję utrudniającą rozwiązywanie zadań. Może na przeszkodzie stoi opinia, że osoby mające problem z matematyką są łatwo usprawiedliwiane. Wstyd jest dostać dwójkę z języka polskiego, ale nie z matematyki. Tymczasem w Anglii osoba, która miała słaby stopień z matematyki, nie może uczyć języka ojczystego.

Dyslektycy są usprawiedliwieni, co to takiego dysfunkcja?
Takie osoby nie widzą na przykład nawiasów. Wiedzą, że nawiasy są ważne, ale ich nie widzą. W krajach europejskich takie osoby są traktowane jak dyslektycy, a u nas żadnych ulg nie mają. Jednak i dysleksję i dysfunkcję można zneutralizować żmudnymi ćwiczeniami, Znam uczniów, którzy ciężką pracą pokonali swe wady.

Był Pan geniuszem matematycznym?
Nie miałem problemów z tym przedmiotem, ale wstyd przyznać, w III klasie liceum byłem zagrożony właśnie z tego przedmiotu. Po prostu nie uczyłem się, nie miałem czasu, bo grałem wówczas namiętnie w szachy. Dwójka z matematyki nie wróżyła nic dobrego. Mój nauczyciel, Andrzej Wybrański mawiał, że jak ktoś się nie uczył przez dwa lata, nie jest w stanie zdobyć piątki w IV klasie. Ja udowodniłem, że nie miał racji.

Pokochał Pan królową nauk?

Raczej wybrałem ten kierunek studiów z wyrachowania, bo tutaj nie trzeba było za bardzo ślęczeć nad książkami. Matematyka, to jest działanie, więc jedno wynika z drugiego, nie tak jak na przykład w historii, gdzie jak poznajesz życiorys Henryka Brodatego, to zamykasz się tylko w tym przedziale i musisz czytać kolejne tomy, aby poznać inne dzieje.

Małe dzieci nie mają problemu z matematyką, chętnie dodają odejmują, jednak z biegiem lat ich entuzjazm do nauki zanika. Czyja to wina?
Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć. Uczyłem różne dzieci, w szkole podstawowej, gimnazjum, a teraz już wiele lat w Zespole Szkół Ekonomiczno-Handlowych. Być może starsi uczniowie są zbyt przepracowani. Siedzą w szkole do 15, jadą do domów nieraz godzinę, zjedzą obiad i znowu muszą siadać nad książkami, często do północy. To jest tak, jakby nieustannie byli w pracy. Mogą być zmęczeni.

Kiedy porównuje Pan czas swej nauki i szkołę dzisiejszą, widzi Pan różnicę?
Kiedy pomyślę jak my byliśmy traktowani, i jak my traktujemy uczniów, widzę ogromna przepaść. Dziś zwraca się ogromną uwagę na człowieczeństwo ucznia, nauczyciele są dla nich naprawdę dobrzy. Jednak czy to jest dobre dla ucznia to już inna sprawa.

Jakie uczucia targają Panem, gdy ma do czynienia ze zdolnym leniem?
Mówię sobie w duchu, że doprowadziłem go do wodopoju wiedzy, ale sprawić, aby z niego pił nie jestem w stanie. Jednak bardzo lubię swą pracę. Jestem wychowawcą klasy III c, bardzo martwię się kłopotami moich podopiecznych i cieszą mnie ich sukcesy. Zauważyłem, że im jestem starszy, tym trudniej żegnam swych kolejnych wychowanków.

TOMASZ KATAFIASZ:

- Mieszka w Żninie.

- Absolwent Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Bydgoszczy, gdzie studiował matematykę. Królowej nauk uczy w Zespole Szkół Ekonomiczno-Handlowych. Prowadzi sekcję szachową dla młodszych dzieci w Miejskim Ośrodku Sportu w Żninie.

- Uważa, że pierwszą drogą do sukcesu jest umiejętność przegrywania.

- Autor książki „Jak zdać maturę z matematyki, nic nie potrafiąc”, do której córka Martyna robiła ilustracje, a żona Hanna zajęła się składem komputerowym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!