Bydgoski port od 2003 roku jest najdynamiczniej rozwijającym się lotniskiem w kraju. To jednak nie wystarczy, by konkurować z innymi portami.
Port ma status regionalnego lotniska międzynarodowego. Jednak, by się rozwijać i konkurować z innymi, potrzebuje minimum 50 milionów euro. Spółka musi zainwestować w kolejne obiekty i urządzenia.
<!** reklama left>Jak nas poinformowano w zarządzie BPL, najpilniejsze są budowy strażnicy Służby Ratowniczo-Gaśniczej wraz z wyposażeniem oraz nowej wieży kontroli lotów. Potrzebne jest ogrodzenie wyposażone w system zabezpieczeń, które uniemożliwi bezpośrednie wejście na płytę lotniska. Konieczne jest stanowisko postojowe, przeznaczone dla samolotów „zagrożonych”.
Port zakupił już urządzenie do odladzania samolotów (pojawi się w najbliższą środę), lecz konieczne jest wytyczenie miejsca, w którym mogłoby ono pracować. Port powinien też kupić urządzenia kontrolujące, zapewniające podróżnym większe bezpieczeństwo.
- Port musi mieć system monitoringu warunków meteorologicznych, w tym urządzeń ostrzegających o oblodzeniu, także drogi startowej i dróg kołowania - wylicza Mariusz Kończak, rzecznik prasowy bydgoskiego portu. - Należałoby kupić radar, zbudować płytę postojową dla lotnictwa cywilnego, wydłużyć i poszerzyć pas startowy. Konieczna jest budowa dróg: kołowania, dojazdowych oraz technicznych.
Na lotnisku powinien działać system odprowadzania wód opadowych. Trzeba zakupić sprzęt do wypychania samolotów. I wreszcie konieczna byłaby modernizacja i rozbudowa płyt postojowych dla samolotów.
A na końcu, oczywiście, należy zbudować port cargo.
Dopiero wtedy będziemy mogli mówić o wysokich standardach, które spełnia bydgoski port. Warto też przypomnieć, że prognozy, opracowane przez angielską firmę Arup, mówią o tym, że ma on wielki potencjał i za 25 lat może obsługiwać ok. 2 milionów pasażerów.