Temat aquaparku może wrócić

W Mszczonowie powstaje aquapark, który ma być największym tego typu przybytkiem w tej części Europy. Zaoferować ma gościom trzydzieści zjeżdżalni, łaźnie termalne i kompleks spa, a miłośnikom porządnego dogrzania - dziesięć zróżnicowanych saun.

Za dwa lata inwestycja warta 150 milionów euro ma spowodować, że co dzień do Mszczonowa przyjeżdżać będzie ponad 15 tysięcy gości.

A mszczonowski aquapark nie jest jedynym, który powstanie w najbliższym czasie.

Gdyby ktoś mnie zapytał, czy fajnie byłoby mieć aquapark w Bydgoszczy, to odpowiem, że tak

W Bydgoszczy parkiem wodnym nazwano przyszkolny basen z jedną zjeżdżalnią (kosztem 30 mln zł na Szarych Szeregów przy Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 5 zbudowane zostaną dwa baseny, sala do ćwiczeń, sauny, trybuna na niewiele ponad 100 osób oraz długa na 50 metrów zjeżdżalnia - otwarcie najdalej w 2019 roku).

Tymczasem już teraz więcej oferuje bydgoszczanom park wodny w Świeciu, Nieszawce, Barcinie, Solcu Kujawskim czy poznańskich Termach Maltańskich - to tam spragnieni wodnych wrażeń mieszkańcy miasta wyjeżdżają, by się zrelaksować.

I jeszcze długo będą wyjeżdżać, bo nie zanosi się na to, by Bydgoszcz wróciła do pomysłu budowy parku wodnego z prawdziwego zdarzenia. Ten, przypomnijmy, powstać miał w Myślęcinku, pomysł forsował w 2010 roku były prezydent Konstanty Dombrowicz.

W tym celu powołano nawet spółkę Aquapark Bydgoszcz-Myślęcinek. Radni nie zgodzili się jednak na poręczenie pożyczki (250 mln zł) bo nie chcieli, by to miasto - w sytuacji gdyby obiekt na siebie nie zarabiał - wzięło na siebie ciężar spłaty pożyczki. Roczna rata miałaby wynosić ponad 25 milionów złotych.

- Tamten projekt był źle skonstruowany od strony finansowej - podkreśla Michał Sztybel, dyrektor Biura Komunikacji Społecznej bydgoskiego ratusza. - Całe ryzyko inwestycji brało na siebie miasto. Warto dodać, że sytuacja budżetowa Bydgoszczy w owym czasie była naprawdę trudna, nasza nadwyżka operacyjna sięgała ledwie 11 milionów złotych. Gdyby trzeba było płacić jeszcze raty od kredytu w przypadku konieczności uruchomienia poręczenia, skończyłoby się to fatalnie.

Obecnie klimat dla tego typu inwestycji jest zdecydowanie lepszy niż jeszcze 10 lat temu. Powstaje coraz więcej wodnych parków, ich oferta jest zróżnicowana, a miłośnicy wodnej rozrywki potrafią przejechać dziesiątki kilometrów, by spędzić czas w ulubionym parku. Czy temat aquaparku wróci u nas?

- Gdyby ktoś mnie zapytał, czy fajnie byłoby mieć aquapark w Bydgoszczy, to odpowiem, że tak. I jeśli pojawiłby się w naszym mieście inwestor, który chciałby go postawić za swoje pieniądze, to myślę, że miasto udzieliłoby mu pełnego wsparcia, włącznie z możliwością przekazania gruntu na naprawdę korzystnych warunkach. Jakoś jednak tacy inwestorzy się nie zgłaszają, to może świadczyć o tym, że dokładnie przeliczyli opłacalność takiej inwestycji i z tych kalkulacji wynika, że nie byłby to opłacalny biznes - podkreśla Michał Sztybel i dodaje, że w Polsce finansuje się zaledwie kilka aquaparków, reszta wymaga stałego wsparcia.

- Bydgoszcz nie może być inwestorem. Dla nas kluczowe i pierwszoplanowe są te projekty, które pozwalają na współfinansowanie z unijnych funduszy.

Z perspektywy mieszkańca istotniejsze jest, by wyremontować ulicę Grunwaldzką czy budowa torów tramwajowych na Kujawskiej, a nie to, czy powstanie aquapark. Oczywiście, decyzje o budżecie miasta podejmują ostatecznie radni, ale taka inwestycja wiązałaby się z zatrzymaniem wielu innych, już zaplanowanych - ocenia Michał Sztybel.