Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taki piękny, ponury świat

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Od kiedy volvo i nokia stały się nieco mniej nordyckie, to już chyba tylko Ikea może z nimi konkurować.

No bo jaki jest najbardziej znany produkt eksportowy krajów nordyckich, czyli Skandynawii i okolic? Kryminały. Dokładnie te same nazwiska widać w księgarniach na całym świecie. Ale, co ciekawe, z filmem to już inna sprawa.

Ucieszyło mnie więc to, że podczas festiwalu Toffifest, który u nas już za chwileczkę, już za momencik, sztandarową sekcją będzie Nordic Noir, czyli set poświęcony skandynawskim filmom kryminalnym. Niby też powstaje ich co niemiara, ale zwykle to jedynie echo ekranizowanych książek. Ba, jeśli chodzi o seriale, to często Amerykanie biorą je na warsztat i kręcą strawniejsze, uniwersalne wersje - tak było z „Forbrydelsen” czy „Mostem nad Sundem’. Będzie więc ciekawie.

Żeby jednak nie przechwalić tamtejszej literatury kryminalnej - są perełki, jest wysoka średnia, ale jest i cała masa kiepskich produktów tandeciarzy, wykorzystujących tylko wszechświatowy boom. No ale elita rzeczywiście robi wrażenie, przede wszystkim za sprawą i jakości literackiej, i wartości dodanej - czyli najczęściej dywagacji o tym, jak zmiany kulturowe, społeczne i obyczajowe ze skandynawskiego raju robią piekiełko. Albo jaki ten raj jest pozorny - bo jeden z głównych motywów to zwykle ukryty seksizm i brak tolerancji politycznie poprawnych Skandynawów. Nie rozumiem tylko, dlaczego symbolem tej literatury stał się Stieg Larsson i „Millennium”. O wiele bardziej charakterystyczny i jakościowy jest Nesbo czy nawet Mankell.

Ale o ile w księgarniach ma się wrażenie, że już każdy w Skandynawii pisze kryminały, to w kinach nie. Bo co oglądaliśmy ostatnio? „Hipnotyzera” według Keplera, „Kobietę w klatce” według Adlera-Olsena i „Łowców głów” według bardzo nietypowej książki Nesbo. Żaden film nie narobił zamieszania. Lepiej poszło paru serialom, i to też tym mrocznym, nie familijnym, jak ekranizacje książek pani Lackberg.
Dlaczego to nie działa tak dobrze? Ten pesymizm, mrok i zimno z jednej strony, a oszczędny, ale przekazujący informacje obrazem, a nie gadaniną, sposób narracji z drugiej ? Trochę to sprawa różnic, jeżeli chodzi o odbiorców, trochę wtórności kina, trochę też systemu dystrybucji, nastawionego na Amerykę zupełnie inaczej niż rynek księgarski. Może więc dzięki Nordic Noir posmakujemy innego filmu. Bo szwedzkie kottbullary smakują jednak inaczej niż McDonalds.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!