Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak strzela snajper z Hrubieszowa

Radosław Kowalski
Dawid Nowak, były zawodnik Toruńskiego Klubu Piłkarskiego i Zdroju Ciechocinek od kilku tygodni robi furorę w piłkarskiej ekstraklasie. W rundzie wiosennej swoimi golami pogrążył, m.in., warszawską Legię i łódzki Widzew.

Dawid Nowak, były zawodnik Toruńskiego Klubu Piłkarskiego i Zdroju Ciechocinek od kilku tygodni robi furorę w piłkarskiej ekstraklasie. W rundzie wiosennej swoimi golami pogrążył, m.in., warszawską Legię i łódzki Widzew.

<!** Image 2 align=none alt="Image 48804" sub="- Ale mnie pokopali. Zupełnie nie szanowali moich kości - wspominał po tym meczu Dawid Nowak (w białej koszulce), który jako zawodnik Zdroju Ciechocinek wystąpił przeciwko byłym kolegom z Toruńskiego Klubu Piłkarskiego.">Urodził się w andrzejki 1984 roku w Hrubieszowie, znanym jako najdalej wysunięte na wschód miasto w Polsce. I w tamtejszej Unii zaczął kopać piłkę. Szybko jednak ruszył w Polskę. Jego pierwszym przystankiem była Szkoła Mistrzostwa Sportowego w Łodzi.

- Na testy pojechałem do niej razem z kolegą - wspomina Dawid. - Zdaliśmy egzaminy i zostaliśmy przyjęci. Kolega po roku zrezygnował, a ja zostałem do końca.

Czapka, kalesony i jasny cel

Janusz Matusiak, dyrektor łódzkiej placówki pamięta początki Dawida w szkole. Przyznaje, że nie od razu uwierzył w jego talent.

- Na początku sprawiał wrażenie bardzo przeciętnego zawodnika - twierdzi dyrektor Matusiak. - Ale było widać, że bardzo chce coś osiągnąć. Miał ogromne serce do treningów. Już w drugim roku nauki awansował do lepszej grupy. Jeśli przez dwa lata nie opuścił żadnego treningu, to znaczy, że dbał o siebie i nie chorował. Nosił czapkę, kalesony nawet w październiku, kiedy było 3-4 stopnie Celsjusza. Inni nazywali go „kalesoniarzem”, ale Dawid nic sobie z tego nie robił. Obrał sobie cel i wytrwale do niego dążył. Pod koniec drugiej klasy wiedziałem, że z niego może być materiał na dobrego piłkarza.

Już w czasie nauki w szkole, podczas rozgrywek o mistrzostwo Polski juniorów, wpadł w oko Włodzimierzowi Smolarkowi, byłemu reprezentantowi Polski, mieszkającemu obecnie w Holandii. Został zaproszony na testy do Feyenoordu Rotterdam.

- Byłem tam dwa razy - mówi Dawid Nowak. - Złapałem jednak kontuzję i niewiele z tego wyszło. Ale zdążyłem strzelić dwie bramki.

Latem 2003 roku trafił na Kujawy. Zdrój Ciechocinek, który grał w IV lidze, rozpoczął wtedy współpracę z łódzką szkołą - najbardziej utalentowani zawodnicy zasilili ten klub.

- Dawid to chłopak sumienny, pracowity, często zostawał po treningach, bardzo dużo pracował nad sobą - wspomina Tomasz Górecki, jeden z trenerów ciechocińskiej drużyny. - Poza tym bardzo koleżeński i lubiany przez kolegów. Wszystko poświęcał futbolowi, o piłce można było z nim rozmawiać godzinami.

W czwartoligowych rozgrywkach Dawid Nowak strzelił aż 17 bramek i nic dziwnego, że znalazł się na „celowniku” działaczy z wyższych lig.

- Byliśmy bardzo zainteresowani ściągnięciem Dawida, bo obserwowaliśmy jego świetną grę w Zdroju - mówi Piotr Wujków, prezes Toruńskiego KP. - Powiedziałem sobie, że zrobię wszystko, aby do nas dołączył.

<!** reklama right>I tak też się stało, chociaż nie obyło się bez nieprzewidzianych zwrotów wydarzeń.

- Był już w hotelu z Unią Janikowo i z tą drużyną miał jechać na zgrupowanie - dodaje Piotr Wujków. - Ale udało mi się go przekonać, że Toruń będzie dla niego lepszym miejscem do rozwoju. Dzwoniłem do niego kilkanaście razy. Ostatecznie zdecydował się opuścić hotel i dojechał na nasz obóz do Błażejewka.

- Spakowałem się i wyjechałem z hotelu - wspomina piłkarz. - Z dworca kolejowego do Błażejewka było 5 kilometrów. Połowę tej drogi przeszedłem, a drugą pokonałem „na stopa”.

Dawid szybko zaaklimatyzował się w Toruniu i stał się podstawowym zawodnikiem drużyny, która walczyła o awans do II ligi. Już w pierwszym meczu z Flotą Świnoujście zaskarbił sobie sympatię kibiców, zdobywając zwycięską bramkę.

Mecze wygrane w pojedynkę

- Od razu było widać, że ma smykałkę i chce coś w futbolu osiągnąć - twierdzi Piotr Rzepka, ówczesny trener toruńskiej drużyny. - Wcześniej przychodził na treningi, zostawał po nich dłużej. Już wtedy dużo umiał - był dynamiczny, potrafił wygrać pojedynek jeden na jeden. Dobrze rozumiał się z Jarkiem Maćkiewiczem. Sporo się od niego nauczył.

W całym sezonie Dawid Nowak strzelił dla TKP siedem goli. Ale później opuścił Toruń i wrócił do „swojego” Ciechocinka, gdzie był już trzecioligowy zespół.

- Nie mam do niego żalu - mówi prezes Wujków. - Dużo zrobił dla naszej drużyny i teraz cieszę się z jego dobrych występów. Często się spotykam z Dawidem przy okazji jakichś meczów, zawsze podamy sobie rękę i porozmawiamy.

W pierwszym meczu nowego sezonu Zdrój grał z Toruńskim KP, więc Nowak walczył z były kolegami. Ci nie mieli dla niego taryfy ulgowej.

- Ale mnie pokopali - wspominał po spotkaniu. - Zupełnie nie szanowali moich kości.

Początek rozgrywek nie był dla niego zbyt udany, ale z każdym meczem się rozkręcał.

- Był bez wątpienia jednym z naszych najlepszych zawodników - uważa trener Górecki. - Kilka meczów „wygrał” praktycznie w pojedynkę.

W rundzie jesiennej Nowak zdobył 13 goli i został najlepszym strzelcem tej grupy III ligi. Było niemal przesądzone, że zimą odejdzie do wyższej ligi. Rozpoczęły się negocjacje z kilkoma klubami. Dawid wyjechał też do Anglii.

Rewelacja ekstraklasy

- Konkretnie do Bolton Wanderers - dodaje piłkarz. - Byłem tam trzy dni, trenowałem z zespołem rezerw, ale wróciłem do Polski. Tutaj miałem już podpisać kontrakt z Koroną Kielce, ale ostatecznie zdecydowałem się na Bełchatów.

Początki w nowym klubie znów jednak były trudne. Dawid Nowak długo nie mógł przebić się do podstawowego składu.

- Przede wszystkim szyki psuły mi kontuzje - opowiada. - Latem ubiegłego roku złamałem obojczyk i chociaż byłem blisko gry w pierwszym zespole, praktycznie całą rundę miałem straconą. Nie poddawałem się jednak i walczyłem o miejsce w podstawowym składzie.

I wywalczył. Chociaż runda wiosenna obecnego sezonu dopiero co się zaczęła, Dawid Nowak jest jedną z jej rewelacji. Strzela bramki jak na zawołanie i to zarówno w Pucharze Ekstraklasy, jak i w lidze. I, podobno, dostał nawet podwyżkę.

- Nie, to były plotki - zaprzecza. - Na razie mam inne sprawy na głowie. Chciałbym wywalczyć sobie miejsce w podstawowym składzie GKS-u, konkurencja jest bowiem ogromna i w każdej chwili można usiąść na ławce rezerwowych. A ponieważ walczymy o mistrzostwo Polski, muszę być nadal skuteczny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!