Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajna fabryka Puszczy Bydgoskiej

Maciej Rozwadowski
W 1939 r., po zajęciu Bydgoszczy, w lesie blisko Łęgnowa Niemcy rozpoczęli stawianie 35-kilometrowego ogrodzenia z drutu kolczastego. Wyznaczyło ono teren budowy koncernu zbrojeniowego „Dynamit AG Vorm Alfred Nobel & CO Bromberg”.

W 1939 r., po zajęciu Bydgoszczy, w lesie blisko Łęgnowa Niemcy rozpoczęli stawianie 35-kilometrowego ogrodzenia z drutu kolczastego. Wyznaczyło ono teren budowy koncernu zbrojeniowego „Dynamit AG Vorm Alfred Nobel & CO Bromberg”.

<!** Image 2 align=right alt="Image 33694" sub="Większość budynków niemieckiej fabryki stoi opuszczona od zakończenia wojny. Cały teren jest niedostępny, a zwiedzanie fabryki niemożliwe. Na zdjęciu miejsce, w którym produkowano nitroglicerynę.">Po awariach w fabrykach zbrojeniowych na terenie Niemiec, w których uległy zniszczeniu całe ciągi technologiczne, postanowiono zmienić sposób rozlokowania obiektów w nowych zakładach. Oddalenie poszczególnych wydziałów, jak i pojedynczych obiektów, obwałowanie ziemią, lokalizacja w gęstym lesie oraz specjalna konstrukcja budynków miały ograniczyć do minimum straty związane z ewentualną awarią i umożliwić ciągłość produkcji. Puszcza Bydgoska okazała się być do tego wymarzonym miejscem. Gęsto zadrzewiony, pofałdowany licznymi wydmami teren oraz bliskie sąsiedztwo Wisły, zapewniającej dostawę ogromnych ilości wody do procesów produkcyjnych, spełniały postawione przez projektantów kryteria.

Budowa

Realizacja tak dużej inwestycji wymagała zatrudnienia kilkunastu tysięcy pracowników. Większość pochodziła z ulicznych łapanek. Przywożono również jeńców wojennych i więźniów obozów koncentracyjnych. Pracowników przymusowych zakwaterowano w obozach zbudowanych na obrzeżach fabryki - w Łęgnowie i w okolicy ul. Glinki. Więźniowie ze Stuthofu i Koronowa byli przetrzymywani w obozach na terenie zakładu, gdzie był również obóz dla pracowników ukaranych za lekceważenie przepisów obowiązujących w fabryce.Według szacunków historyków, w DAG pracowało 30-40 tys. robotników, w tym bezpośrednio przy produkcji około 10 tys.

Nowe technologie

Uruchomienie produkcji prochów i półproduktów nastąpiło w 1942 roku. Od tego czasu aż do wyzwolenia Bydgoszczy przez Armię Radziecką i I Armię Wojska Polskiego, kontynuowano produkcję. Zdolności wytwórcze bydgoskiej fabryki, wg szacunków specjalistów, zaspokajały 5 proc. zapotrzebowania armii niemieckiej na prochy strzelnicze i materiały wybuchowe, a więc był to zakład o bardzo dużym znaczeniu dla prowadzonych przez Trzecią Rzeszę działań wojennych.

Wraz z rozwojem technologii wojskowej oraz próbami nad bronią rakietową pojawiło się zapotrzebowanie na nowe rodzaje amunicji i prochów. Aby zaspokoić rosnące potrzeby armii, rozpoczęto w DAG wytwarzanie kruszących materiałów wybuchowych oraz prochów rakietowych. Rozwijano produkcję i prowadzono prace badawcze.

Niedopracowane technologie i pospieszne próby z nowymi związkami prowadziły do wypadków. Największy wydarzył się przy uruchamianiu eksperymentalnej linii do produkcji wybuchowych materiałów kruszących. Zginęło 6 osób, wśród nich niemieccy inżynierowie - twórcy nowej technologii. Została też zniszczona instalacja i budynek, w którym miała być prowadzona produkcja.

Proces produkcyjny prochu rozpoczynał się w NC-Betrieb od nitracji (obróbka kwasem azotowym) celulozy otrzymanej z drzew liściastych. Uzyskaną w ten sposób nitrocelulozę transportowano rurociągami do NGL-Betrieb, gdzie wytwarzaną nitroglicerynę mieszano w zawiesinie wodnej z włóknami nitrocelulozy. Uzyskaną w ten sposób masę prochową można było bezpiecznie tłoczyć do wydziału obróbki prochów POL-Betrieb. Tam, po odwirowaniu z wody, trafiała do walcarek, które ujednorodniały rozkład włókien nitrocelulozy. Uzyskiwana masa była przekazywana do pras, na których formowano kształtki prochowe.

Asortyment

Produkcję wybuchowych materiałów kruszących, w tym także dinitrobenzolu (obecna nazwa dinitrobenzen), wykorzystywanego, m.in., w pociskach V1, prowadzono na wydziale TRI/DI-B. Z uzyskanych materiałów wybuchowych na wydziale Fustelle prowadzono proces elaboracji amunicji. Produktem finalnym były, m.in., bomby lotnicze, pociski artyleryjskie i ładunki prochowe do tych pocisków. Dokładnego asortymentu produkowanej amunicji nie udało się ustalić.

Produkcję w fabryce kontynuowano praktycznie do wyzwolenia Bydgoszczy. Dopiero kilka dni przed wkroczeniem wojsk podjęto decyzję o ewakuacji niemieckiego personelu. Niemcy nie zniszczyli urządzeń technicznych. Ograniczyli się jedynie do wywiezienia lub zniszczenia dokumentacji technicznej i zapewnienia sobie bezpiecznej ucieczki. Czego nie zrobili okupanci, zrobiła bratnia armia wyzwoleńcza. Na polecenie Komisji Trofeów Wojennych Armii Radzieckiej żołnierze zdemontowali wszystkie urządzenia techniczne i wywieźli pociągami do ZSRR. Szacuje się, że ogółem wyjechało od 1300 do 1500 wagonów, załadowanych wyposażeniem DAG.

<!** reklama left>Z zachowanej korespondencji wynika jednoznacznie, do kogo bydgoski zakład należał. Niemiecka centrala istniejącego do dzisiaj pod tą samą nazwą koncernu twierdzi inaczej. Zaprzecza, jakoby kiedykolwiek miała oddział w Bydgoszczy. Jest to sprzeczne z jednoznacznymi dowodami. W archiwach znajduje się list dyrektora DAG Bromberg, Adolfa Kampfa, skierowany do Ministerstwa Rzeszy ds. Uzbrojenia, gdzie czytamy: „Zentral-Geschaftzleitung: Dynamit-Act.Ges., Troisdorf”. Nie jest jasne, z jakiego powodu centrala DAG odcina się od związków z bydgoską fabryką. Być może śmierć wielu ludzi, niewolnicza praca, nieludzkie traktowanie jeńców nie sprzyjałyby dzisiejszym interesom. Może powodem amnezji jest strach przed roszczeniami byłych pracowników. Chyba że obecna fabryka w Troisdorf tylko przez przypadek ma taką samą nazwę jak koncern zbrojeniowy dla armii Hitlera...

Tabliczki

W 1987 r. znaleziono przypadkowo na terenie dawnego obozu w Łęgnowie (dzisiejsza ul. Zakole) metalowe tabliczki z nazwiskami pracowników, swoisty rodzaj kartoteki. Podobne znalezisko miało miejsce na terenie „Zachemu” w 1994 r. Wszystkie tabliczki - 1595 sztuk - trafiły do Muzeum Tradycji POW. Fakt ich zakopania w kilku miejscach może sugerować, że były na nich utrwalone dane ważne dla dyrekcji ówczesnej fabryki. Wszystkie odczytane z tabliczek nazwiska zostały opublikowane w książce Z. Gruszki „Tabliczki z Dynamit AG”.

Teren zamknięty

Po rozgrabieniu i opuszczeniu fabryki przez wojska radzieckie obiekty zostały przekazane władzom polskim. Utworzono tu wytwórnie chemiczne nr 9 i 11, które w latach 50. przekształcono w Zakłady Chemiczne Organika-Zachem. Dzięki temu obiekty fabryczne nie uległy dalszemu zniszczeniu. Większość stoi opuszczona od zakończenia wojny. Tylko część wykorzystano jako budynki produkcyjne i magazyny. Po 66 latach wybuchowy interes na terenie DAG ma się nadal dobrze. Nitro-Chem rozwija produkcję i jest uznanym dostawcą w przemyśle zbrojeniowym.

Obecnie cały teren jest niedostępny, a zwiedzanie fabryki niemożliwe. Stowarzyszenie „Bunkier” i miejski konserwator zabytków starają się, żeby utworzyć ścieżkę turystyczną na terenie jednej z linii produkcyjnych nitrogliceryny.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera