Miał być paraliż stolicy. Miały być starcia bojówek z policją. Nie było bójek ani korków zmuszających policję do interwencji.
<!** Image 2 align=right alt="Image 34922" sub="Tak manifestowali zwolennicy partii braci Kaczyńskich">Interwencja była jedynie przy trasie przemarszu zwolenników LPR, gdzie protestować próbowali anarchiści i sympatycy lewicy.
Autokary ze zwolennikami poszczególnych partii sunęły do stolicy ze wszystkich stron. Niektóre z wywieszonymi plakatami wyborczymi lub rysunkami kaczek - za kratami albo na tle znaków zakazu. W większości brakowało kompletu pasażerów. Niektóre - jak autokar sympatyków PO z Rypina - były prawie puste.
Najgoręcej miało być tuż przed południem przed siedzibą Narodowego Banku Polskiego. Tu zwolennicy Romana Giertycha mieli protestować przeciwko polityce Leszka Balcerowicza. Niektóre agencje i portale internetowe informowały, że młodzieżówka PO zamierza zorganizować tu pikietę w obronie prezesa NBP.
<!** reklama left>- Były tu pachołki Rokity? - kilku członków Młodzieży Wszechpolskiej pytało dziennikarzy zgromadzonych przed NBP, zanim jeszcze masz „białej róży” wyruszył sprzed Sejmu. - Nie było? Znowu stchórzyli.
Demonstracja LPR przyciągnęła tłum kilkuset dziennikarzy i fotoreporterów.
Zwolennicy Romana Giertycha na placu Trzech Krzyży wykrzykiwali: „Diabeł Rokita wyciągnij kopyta!”, „Bóg, Honor i Ojczyzna”. Tuż za przywódcą LPR maszerowali nierównym krokiem umundurowani mężczyźni - prawdopodobnie harcerze. Każdy miał przy pasie kaburę, a na pagonach oficerskie szlify. Na czele maszerował generał brygady, za nim trzech pułkowników, czterech majorów, dwóch kapitanów, zaś najniższy stopniem starszy chorąży sztabowy bił w szkolny bębenek.
- Rozmowy koalicyjne trwają i trzeba zrobić wszystko, żeby zakończyły się one sukcesem - powiedział nam Maciej Giertych. - Mój syn wie co robi organizując takie demonstracje.
Wtórował mu Wojciech Wierzejski, który doliczył się w marszu „białej róży” 10 tysięcy zwolenników LPR. Według policji, było ich pięciokrotnie mniej, jednak pilnowały ich największe siły policyjne. Na Nowym Świecie doszło do kilku prowokacji ze strony anarchistów i stronników lewicy. Policjanci nie pozwolili im jednak rozwinąć transparentów. Mieszkańcy Warszawy w większości obojętnie przyglądali się marszowi LPR. W ogródkach piwnych przy Nowym Świecie eleganccy gentlemani sączyli piwko, z uśmiechem przyglądając się groźnym minom chłopców z Młodzieży Wszechpolskiej.
- Telewizja Polska podała informację, że jest nas tu 500 osób, a przecież to jawne kłamstwo - stwierdził Wojciech Wierzejski wymachując białą różą. - Pan Marcinkiewicz też nam przeszkadzał zakazując wjazdu naszych autokarów do centrum Warszawy. Nasi zwolennicy musieli iść pieszo przez całe miasto, żeby do nas dołączyć.
Niektórzy nie dotarli w ogóle. W tłumie krążyła plotka, że część działaczy LPR, zamiast na marsz „białej róży”, poszła pod Pałac Kultury i Nauki, gdzie odbywał się wiec poparcia dla rządu Jarosława Kaczyńskiego. Po wysłuchaniu piosenki „My chcemy prawa i sprawiedliwości” i przemówienia premiera, spore grupy elektoratu PiS rozpłynęły się po stolicy. Kilka autokarów - zwłaszcza z małych miasteczek - zaparkowano na parkingach przy centrach handlowych.
- My chcemy prawa i sprawiedliwości! - śpiewał tłum przed Pałacem Kultury. Pod parasolami z symbolami PiS dzieci brały udział w konkursie rysunkowym. Każde miało za zadanie narysować bądź namalować jak najpiękniejszą kaczkę. Zwyciężyły wszystkie dzieci. Każde otrzymało dyplom.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?