Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Symbole wzięte z niewłaściwej półki

Przemysław Łuczak
Rozmowa ze ZBIGNIEWEM GIRZYŃSKIM, posłem PiS, współautorem projektów ustaw dezubekizacyjnych.

„15 sierpnia mamy święto państwowe, które upamiętnia tych, którzy w 1920 r. zatrzymali bolszewicką nawałnicę, a jednocześnie w 40 miastach mamy ulice Marchlewskiego, który razem z armią sowiecką maszerował na Polskę”.

Rozmowa ze ZBIGNIEWEM GIRZYŃSKIM, posłem PiS, współautorem projektów ustaw dezubekizacyjnych.

Panie Pośle, co złego zrobił Ludwik Waryński, że trzeba go usunąć z nazw naszych ulic?

<!** Image 2 align=right alt="Image 49940" sub="Zbigniew Girzyński">Nie wiem, czy trzeba usunąć Waryńskiego z nazw ulic. W tej sprawie wiążąca byłaby opinia IPN. Ja natomiast mogę powiedzieć, jako historyk, że Waryński jest akurat pozytywnie zapisaną w historii postacią XIX-wieczną, niemającą nic wspólnego z systemem komunistycznym. Problemem jest jednak skala zjawiska, jakim jest liczba ulic Waryńskiego w Polsce - niewspółmiernie duża w stosunku do jego roli historycznej. W Polsce jest około 130 ulic Waryńskiego. Gdyby nie to, że należał on do postaci najbardziej wykorzystywanych dla pokazania głębokich tradycji ruchu robotniczego, miałby obecnie może 2 czy 3 ulice w miejscowościach, z którymi był w jakiś sposób związany. To nieszczęśliwy zbieg okoliczności, że wykorzystano tego przyzwoitego człowieka do osiągnięcia własnych celów politycznych.

Czy nie zauważa Pan pewnego podobieństwa tej sytuacji do tego, co w Toruniu działo się z Julianem Nowickim, bezrobotnym, który w latach 30. poniósł śmierć podczas starcia manifestantów z policją? Do niedawna miał swoją ulicę, a przed tablicą mu poświęconą nadal odbywają się pierwszomajowe wiece lewicy. Próby jej usunięcia nie powiodły się. Tymczasem jego rola jako działacza była marginalna.

Dlatego też w projekcie ustawy, którą przygotowujemy, w sytuacjach, które wywołują emocje i dyskusje, instytucją właściwą do wydania opinii jest IPN. Zresztą są to sprawy, które faktycznie instytut już przygotował. Z tego, co wiem, prezes Kurtyka wysłał do wielu samorządów informacje, że w ich miejscowościach są nazwy, które powinny być zmienione, ponieważ często wprost odwołują się do ideologii komunistycznej. Toruń akurat do nich nie należy, ale - abstrahując od Bydgoszczy i słynnej alei Planu 6-letniego - proszę zobaczyć, jak nazywają się ulice choćby w Gliwicach, Działdowie i wielu innych miastach.

Nie brakuje jednak głosów poddających w wątpliwość sens uchwalania ustawy o usunięciu symboli komunistycznego zniewolenia. Pada przy tym argument, że dekomunizacja nazewnictwa ulic i tak już się dokonała bez prawnego ponaglania. Przecież gdyby tak się nie stało, wracając do Torunia, miałby Pan swoje biuro poselskie przy placu Armii Czerwonej, a nie przy placu Teatralnym.

Zgadza się. Są miasta i samorządy, które z tym problemem dały sobie doskonale radę, ale są i takie, w których wiele spraw z tym związanych zaniedbano. Takim miastem jest np. Bydgoszcz. Jest także wiele miast, w których w tej materii nie zrobiono nic. Do nich należą wspomniane już Działdowo i Gliwice, gdzie wciąż mamy ulice Wandy Wasilewskiej, Karola Świerczewskiego, Karola Marksa czy Fryderyka Engelsa. Mamy nadal w Polsce ulice PPR, Manifestu Lipcowego czy Władysława Gomułki. Jak więc widać, brak ustawowego rozwiązania, w wielu samorządach powoduje nonszalancję. Rozmawiałem niedawno z jednym z prominentnych działaczy Platformy Obywatelskiej, który obiecał, że zatelefonuje do prezydenta Gliwic, też z PO, i poprosi go, żeby coś z tym zrobił. Stwierdził, że wiele może zrozumieć, ale nie to, że w mieście wciąż są ulice Wasilewskiej, Gomułki czy najbardziej mrocznej z tych postaci - Marchlewskiego, który jest ewidentnym zdrajcą, a w Polsce nadal mamy 40 ulic, które czczą tegoż „bohatera”.

Jak dużo Peerelu pozostało jeszcze w nazwach polskich ulic?

W mojej ocenie, zaniedbania w tej dziedzinie wahają się między 10 a 20 proc. W pozostałych przypadkach załatwiły to samorządy głównie na początku lat 90. Tam, gdzie tego wówczas nie zrobiono, samorządy przeszły nad tym do porządku dziennego. I myślę, że teraz jest właściwy moment, żeby o tym przypomnieć i wywołać dyskusję. Może to spowoduje, że samorząd Bydgoszczy zastanowi się, co powinno się w tej kwestii zrobić.

Może jednak samorządy wzięłyby się za to i bez ustawowego nakazu?

<!** reklama left>Sęk w tym, że zmiany w nazewnictwie dokonały się przeważnie kilkanaście lat temu. Potem mamy dużą przerwę, podczas której nic się w tej mierze nie działo. Za chwilę ludzie zapomną, czym był Manifest Lipcowy. Idę o zakład, że większość ludzi, którzy mieszkają gdzieś przy ul. Marchlewskiego, w ogóle nie ma pojęcia, kim on był. Tymczasem 15 sierpnia mamy święto państwowe, które upamiętnia tych, którzy w 1920 r. zatrzymali bolszewicką nawałnicę, a jednocześnie w 40 miastach mamy ulice Marchlewskiego, który razem z armią sowiecką maszerował na Polskę. Podejmujemy temat symboliki również po to, żeby kształtować świadomość historyczną.

Czy w projekcie ustawy o usunięciu symboli komunistycznego zniewolenia rozważa się sprawę kosztów związanych z jej wykonaniem? W związku ze zmianą adresu mieszkańcy ulic Marchlewskiego czy Waryńskiego będą musieli wymienić swoje dowody osobiste, prawa jazdy czy dowody rejestracyjne samochodów.

Te kwestie reguluje prawo już obowiązujące. W przypadku, gdy wymiana dokumentów wynika z powodów administracyjnych, koszty tej operacji ponosi samorząd lokalny. Mieszkańcy nie będą wprost tym obciążani.

Ostatnio pojawił się temat hitlerowskich dygnitarzy, którzy nadal są honorowymi obywatelami niektórych polskich miast. Czy ustawa, o której rozmawiamy, uwzględnia tę sprawę?

To jest problem marginalny. Do tej pory nikt nie zwracał uwagi, że np. Goering jest honorowym obywatelem Olsztyna. Jest pewien spór prawny, czy dekret z 1945 r., który kasował wszystkie pozostałości nazistowskie w naszym kraju, nie uwzględniał również takich przypadków. Gdyby się okazało, że nie, to należałoby zastanowić się nad wprowadzeniem przepisów, które pozwoliłyby na ostateczne zakończenie takich spraw.

Kiedy ustawa o usunięciu symboli komunistycznego zniewolenia będzie uchwalona?

Sądzę, że pod obrady Sejmu trafi jeszcze w tym miesiącu. Nie jest więc wykluczone, że jesienią tego roku wejdzie w życie. Ta ustawa jest istotna i ważna, ale mało kto jej oczekuje. Być może przykładam do niej większą wagę niż inni, bo jestem historykiem. Ale w pakiecie dezubekizacyjnym o wiele ważniejsza jest ustawa o odebraniu przywilejów i czasowym ograniczeniu możliwości sprawowania funkcji publicznych przez byłych pracowników aparatu bezpieczeństwa PRL. Ta ustawa na pewno wzbudzi zastrzeżenia natury konstytucyjnej. Sojusz Lewicy Demokratycznej już zapowiedział, że skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego, ponieważ - jego zdaniem - narusza ona prawa nabyte obywateli i zasadę, że prawo nie działa wstecz. Jest to trzecia próba załatwienia tej ważnej z punktu widzenia sprawiedliwości społecznej sprawy. Mam nadzieję, że okaże się skuteczna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!