Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strach ma świecące oczy

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Posępne zamczyska, tajemnicze grodziska, ponure bagniska i co jeszcze? Aha, mroczne cmentarzyska... Oraz ich nieziemscy lokatorzy, których w naszym regionie wbrew pozorom, nie brakuje.

Posępne zamczyska, tajemnicze grodziska, ponure bagniska i co jeszcze? Aha, mroczne cmentarzyska... Oraz ich nieziemscy lokatorzy, których w naszym regionie wbrew pozorom, nie brakuje.

<!** Image 3 align=none alt="Image 188369" sub="Podczas jednej z Nocy Muzeów w toruńskim Ratuszu Staromiejskim straszył duch króla Jana Olbrachta. Monarcha zmarł w 1501 roku [Fot. Jacek Smarz]">Ciemno wszędzie, głucho wszędzie... Co to będzie? Będzie to mały spacer tropem lokalnych straszydeł. Prosimy stawiać kroki bardzo cicho, nie chcemy obudzić upiorów medialnych, czyli takich w stylu golubskiej Białej Damy, pojawiających się niemal na każde zawołanie turystów. Ostrożność nie zaszkodzi, ponieważ upiory z niektórych legend najwyraźniej wcale nie zeszły do podziemia.<!** reklama>

Powrót wilkołaka

- Mamy całkiem sporo opowieści pięknych, strasznych i starych. Duchy bardzo przecież lubią zamczyska, bagna i jeziora, a tych w naszym regionie nie brakuje - mówi dr Michał Targowski, historyk z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. - Z Wabcza niedaleko Chełmna pochodzi chociażby ciekawa opowieść o giermku, który po tym, gdy jego pan wyjechał z grodu, zaopiekował się jego żoną. Czynił to z takim zaangażowaniem, że po powrocie rycerza został przez jego świtę zabity i porąbany na kawałki. Od tego czasu błąka się podobno po okolicach pod postacią kota z bardzo świecącymi oczami. Takich zwierzęcych zjaw mamy zresztą więcej, jak mówi inna legenda, skarbu na Górze Zamkowej pilnuje jakiś ogromny pies, czy może raczej wilkołak.

Zaraz, zaraz wilkołaki, podobnie jak czarne wołgi, lubią się co jakiś czas pojawiać w tej bądź innej części kraju. W woj. kujawsko-pomorskim o śladach rzekomej obecności potwora jakieś pięć lat temu było całkiem głośno. A gdzie ten potwór grasował? W okolicach Wąbrzeźna...

Jak widać, legendy lubią się czasami splatać z rzeczywistością. Oto kolejny przykład.

- Jedno z również dość wiekowych podań mówi o armii, która śpi gdzieś pod Inowrocławiem w jaskini, której wejście kryją wody Noteci - opowiada dalej doktor Targowski. - Legenda ta nawiązuje do słynnej bitwy pod Mątwami, stoczonej w 1666 roku podczas rokoszu Lubomirskiego. Temu starciu, a konkretnie wodzie w Noteci zmąconej kopytami koni, według innej opowieści, Mątwy mają zresztą zawdzięczać swoją nazwę.

Jeździec bez głowy

Cóż, wojna domowa jest podwójnie wyniszczająca, jej uczestnicy muszą więc pewnie odpokutować w szczególny sposób. Ich wina, o ile pod Notecią śpią rokoszanie, nie budzi wątpliwości. Zupełnie inaczej wygląda jednak problem bezgłowego rycerza, którego kiedyś często podobno można było spotkać w rejonie Gniewkowa. Tu zachowały się tylko podania na temat kary, o ewentualnej zbrodni źródła milczą. Może ta dusza potępiona naczytała się za młodu Thomasa Mayne Reida, XIX-wiecznego pisarza amerykańskiego, którego najsłynniejszym dziełem jest właśnie „Jeździec bez głowy”? Jeśli ktoś natknie się w okolicach Gniewkowa na taką zjawę, niech ją o to zapyta. A może lepiej niech tego nie robi... Kontakty z upiorami mogą być bardzo ryzykowne.

- Ciekawa legenda związana jest z bagnem Zgniłka pod Wąbrzeźnem - mówi dalej Michał Targowski. - Choć było ono nawiedzone, miał tam osiąść pewien pustelnik, który wybudował tu kaplicę. Walka, jaką przy okazji prowadził z duchami, wpłynęła na ukształtowanie powierzchni okolic bagna.

Z bagienka całkiem niedaleko jest już do piekła. Wejście do niego znajduje się podobno gdzieś w Górach Świętokrzyskich, a więc od Kujaw i Pomorza daleko, kto by się jednak przejmował takimi szczegółami, gdy w grę wchodzą siły nieczyste? Czort błyskawicznie może się przenieść dajmy na to z Bydgoszczy do Wenecji, tym bardziej że do tej ostatniej ma blisko, a do tego jeszcze, niedaleko szlaku kolejki wąskotorowej, znajdują się ruiny, których miejscowy Diabeł, lub jak kto woli - Mikołaj Chwałowic, dogląda.

Dziewczyna spod Aleksandrowa

Czy niesamowitych opowieści należy szukać tylko w przeszłości? Nic podobnego, takie legendy nigdy nie umierają, czego dowodem może być choćby historia dość popularna dziś pod Aleksandrowem Kujawskim. Jej bohaterem jest chłopak, który poznał na dyskotece dziewczynę, która choć bardzo ładna, była jakaś taka zagubiona. On ją zagadywał i wreszcie namówił na przejażdżkę motocyklem. Zanim ruszyli, poprosił dziewczynę, by napisała mu na kartce swój adres, a że jej było zimno, dał jej swoją kurtkę. Oboje wsiedli, ruszyli i w pewnym momencie chłopak poczuł, że siodełko za nim jest puste. Przejechał całą trasę, ale żadnego śladu nie znalazł, pojechał więc pod wskazany przez dziewczynę adres, gdzie usłyszał, że panna od roku nie żyje. - No, ale jak to - nie wierzył - przecież dopiero z nią rozmawiałem, adres mi napisała, pożyczyłem jej kurtkę, której nie ma...

Niedowiarek, aby zobaczyć ostateczny dowód, pojechał na cmentarz, gdzie rzeczywiście zobaczył grób dziewczyny. A na nim swoją kurtkę.


Straszna kolekcja

Całkiem pokaźny zbiór regionalnych legend, także tych strasznych, można znaleźć w książkach Anny Koprowskiej-Głowackiej.

http://koprowska-glowacka.blogspot.com/

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!