Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spieszmy się kochać władzę [MOJE TRZY PO TRZY Z PLUSEM]

Artur Szczepański
red
W słynnej szkole oficerskiej we Wrocławiu dość szybko stwierdzono, iż nie nadaję się do wypełniania ważnych obowiązków wojskowych.

Moja kariera podchorążego rychło stanęła pod znakiem zapytania. A to, że wszystko działo się w stanie wojennym, komplikowało sytuację do tego stopnia, iż nawet podoficerowie wskazywali mnie jako tego pierwszego, któremu należałoby wpakować kulę w łeb; nim uczyni to wróg. Moja taktyka nienarzucania się dowództwu szkoły, którą ukończył gen. Jaruzelski, została odwzajemniona obietnicą skorzystania z moich umiejętności jedynie w przypadku ataku jądrowego, który nawet w czasach stanu wojennego był mało prawdopodobny. Jednym z zadań taktycznych, którymi mnie wówczas obarczono, było cięcie gazet, które po tej obróbce miały udawać lub pełnić rolę papieru toaletowego. Czułem, że wypełniam nie tylko patriotyczny rozkaz, ale - tnąc prasę w umiejętny sposób - dostarczam naszym siłom zbrojnym informacje z kraju i ze świata, jak biuro wycinków prasowych „Glob”, a nie jedynie higieniczną pomoc.

Wirtuozerią, z jaką posługiwałem się tzw. niezbędnikiem przy dzieleniu na porcje toaletowe „Trybuny Ludu” i „Żołnierza Wolności”, zyskałem uznanie w oczach przełożonych - wniosek o awans na stopień starszego szeregowego. Zastosowane przeze mnie techniki obróbki objęto tajemnicą wojskową; odtajniono dopiero po latach, gdy papier toaletowy stał się dobrem ogólnodostępnym.

Nie wracałbym do swych wojskowych sukcesów, gdyby nie wieść o dzielnych policjantach z Białegostoku, którzy w pocie czoła cięli skrawki papieru na konfetti. Zrzucony ze śmigłowca surowiec miał uświetnić wizytę wiceministra Zielińskiego w Augustowie. Zadanie postawione przed policjantami było poważne - chodziło o konfetii w kolorach narodowych, które miało spowić głowy generalicji, a przede wszystkim ukochanego w tym regionie ministra. Dawno nikt tak nie ciął dla dobra ojczyzny.

Narodziny tej nowej świeckiej tradycji, pomijając mój osobisty stosunek do misternie pociętych kawałków papieru, cieszy mnie podwójnie - jako mundurowego (onegdaj) i obywatela (obecnie). Tradycji szczególnej w czasach, gdy umiłowanie władzy przestało być rzeczą wstydliwą i towarzyszy nam na każdym, nie tylko defiladowym, kroku. Stąd mój prywatny apel - Spieszmy się, obywatele, kochać władzę, ona tak szybko odchodzą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Spieszmy się kochać władzę [MOJE TRZY PO TRZY Z PLUSEM] - Nowości Dziennik Toruński