<!** Image align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw.jpg" >Denzelowi Washingtonowi tak spodobał się scenariusz tego filmu, że nie tylko zagrał w nim główną rolę, ale też został współproducentem. Dziś, gdy ogląda się „Księgę ocalenia”, przychodzi do głowy myśl, że gwiazdorowi, niczym głównemu przeciwnikowi zagranego przez niego bohatera, pieniądze przesłoniły rozsądek. A idea pokazana w tym filmie jest zbożna. Może nawet za bardzo...
<!** reklama>Widz długo jest zwodzony przez twórców. W pierwszych scenach obserwujemy pozbawiony większości atrybutów życia obrazek: ukryty pod gazmaską łowca urządza polowanie z łuku na chudą hienę (?), pożywiającą się trupem jakiegoś obdartusa. Następnie dochodzi do krwawej rozprawy pomiędzy łowcą, tym razem bezbłędnie wymachującym maczetą (?), i poszatkowanymi przez niego członkami gangu motorowego. Do bitwy dochodzi na pustynnej drodze, pośród wraków dawno temu porzuconych samochodów. W tym momencie gotów byłem iść o zakład, że mamy do czynienia z pastiszem katastroficznego filmu science fiction, w rodzaju „Mad Maksa” czy „Wodnego świata”, ale bez wody, bo w „Księdze ocalenia” jest ona reglamentowanym dobrem. Z upływem czasu orientujemy się jednak - ze sporym zawodem - że nie chodzi tu o zabawę konwencjami w stylu Quentina Tarantino, lecz przyjęcie wzorca najzupełniej serio, by jeszcze raz opowiedzieć o ludzkości, która zeszła na psy i z dna może się odbić za sprawą ostatniego sprawiedliwego, a raczej jednego z ostatnich sprawiedliwych, za to najlepiej władającego bronią.
Denzel Washington jako Eli, romantyczny bohater bez przeszłości, 30 lat wcześniej miał rzadkie szczęście przetrwać jądrową (?) wojnę i zagładę cywilizacji. Odtąd za podszeptem tajemniczego głosu zmierza na zachód, w zawiniątku taszcząc najdroższy skarb - księgę. Na księgę tę polowano tuż po wojnie i egzemplarz będący w posiadaniu Eliego jest prawdopodnie ostatnim ocalałym. Głos nie wyjawił Eliemu dokładniej, dokąd i po co niesie księgę. Znacznie bardziej świadomy celu jest Carnegie (rola Gary’ego Oldmana), herszt okrutnie władający społecznością na gruzach dawnego miasta, przekonany, że księga pozwoli mu powiększyć władzę i bogactwo. Tak dochodzimy do podstawowego wątku tej opowieści: rywalizacji o rząd dusz między siłami Dobra i Zła.
W zdehumanizowanym krajobrazie jest tylko jeden piękny dla oka motyw: Solara - zagrana przez powabną Milę Kunis święta grzesznica, poruszająca się wśród ruin z gracją modelki na wybiegu u jakiegoś ekstrawaganckiego dyktatora mody. Solara ma szansę ocalić Ziemię, lecz na pewno nie ocaliła filmu, podobnie jak drewniane kreacje aktorskie Oldmana i Washingtona. W pamięć mogą zapaść jedynie scenografia i dość oryginalne zakończenie opowieści.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Zadymy na urodzinach uczestniczki "Rolnika". Karetka pogotowia, gaz pieprzowy. Szok!
- Dni Gąsowskiego w "TTBZ" są policzone?! TAKĄ niespodziankę zgotowała mu produkcja!
- Maja Rutkowski ZROBIŁA TO z premedytacją, teraz się tłumaczy. Okropne, co ją spotkało
- Była pięknością ze "Złotopolskich". Dziś Gabryjelska nie przypomina siebie | ZDJĘCIA