Samotny tryumf i zadośćuczynienie po latach

Miasto musi wypłacić 30 tysięcy złotych Małgorzacie Korbińskiej, odwołanej przed czterema laty komendant Straży Miejskiej w Bydgoszczy.

W grudniu 2002 roku prezydent Konstanty Dombrowicz powołał na stanowisko szefa municypalnych byłą katechetkę Małgorzatę Korbińską. Ale już po dwóch tygodniach została odwołana, bo w prasie pojawiły się artykuły w negatywnym świetle przedstawiające jej przeszłość. Umowę o pracę rozwiązał z nią Andrzej Kaszubowski, pełnomocnik prezydenta ds. bezpieczeństwa, wkrótce nowy komendant straży miejskiej.

<!** reklama left>Usunięta komendantka odwołała się do Sądu Rejonowego w Bydgoszczy. Jak uzasadniała, pełnomocnik prezydenta nie miał prawa rozwiązywać z nią umowy, ponieważ jej przełożonym był prezydent. Sąd jednak przyznał rację miastu. Małgorzata Korbińska złożyła apelację. Tym razem bydgoski Sąd Okręgowy stanął po jej stronie, z czym nie chciało pogodzić się miasto. Ale w czerwcu br. Sąd Najwyższy oddalił kasację. Uzasadnienie wyroku Małgorzata Korbińska dostała dopiero pod koniec października. Zgodnie z sentencją, miasto ma wypłacić jej około 30 tys. zł zadośćuczynienia za utracone zarobki.

- Traktuję ten wyrok jako moje zwycięstwo prawne i moralne. Sąd uznał, że moje zwolnienie nie było zgodne z prawem. Cieszę się tym bardziej, że przed sądami występowałam sama - powiedziała nam Małgorzata Korbińska.

Nasza rozmówczyni dodaje, że dwukrotnie wnioskowała, aby przed Sądem Okręgowym jako świadek zeznawał prezydent Dombrowicz. Tak się nie stało. Jego prawnicy odpowiedzieli, że zwolnienie Korbińskiej było wewnętrzną sprawą straży miejskiej. - Ale przecież straż miejska podlega prezydentowi - zaznacza była komendantka.

A co na to Konstanty Dombrowicz? - Pan prezydent nie komentuje wyroków sądowych - powiedziała jego rzeczniczka Beata Kokoszczyńska.