Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

S10 - "Droga Śmierci". Ilu ludzi musi jeszcze na niej zginąć?

Roman Laudański
Na znacznym odcinku „dziesiątka” jest wąska, nie ma utwardzonych poboczy. O tragedię tu zbyt łatwo
Na znacznym odcinku „dziesiątka” jest wąska, nie ma utwardzonych poboczy. O tragedię tu zbyt łatwo AW
„Dziesiątka” jest pełna samochodów ciężarowych. Dlaczego przez trzydzieści lat nie doczekaliśmy się porządnej ekspresowej drogi między Bydgoszczą a Toruniem? „Dziesiątka” nazywana już jest „drogą śmierci”. Ilu ludzi musi jeszcze na niej zginąć?

Prawie codziennie coś się na niej dzieje - mówi Marek Staszczyk, sekretarz Kujawsko-Pomorskiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, codzienny użytkownik „dziesiątki”. - Są ranni lub zabici. Droga ma złą sławę. Zbudowano ją eksperymentalnie, w części nie ma poboczy. To wynik ścierania się teorii, że jak nie ma pasa awaryjnego, a jest tylko sama jezdnia, to zapędy kierowców do wyprzedzania zostaną ograniczone, wszyscy pojadą gęsiego. Dzięki temu miało wzrosnąć bezpieczeństwo. Bez pasa awaryjnego nie ma miejsca do wyprzedzania „na trzeciego”. To ta droga miała odpowiedzieć drogowcom na pytanie, co - ze względu na bezpieczeństwo - jest bardziej wskazane. Dziś wiemy, że nikt rozsądny nie buduje dróg krajowych bez poboczy. Gdy ktoś jest zdeterminowany w wyprzedzaniu, to wyprzedzi. Jak to się kończy - widzimy. Ten z naprzeciwka nie ma gdzie zjechać. Uciekając kończy w rowie lub na drzewie.

Zdaniem policji, określenie „droga śmierci” jest zbyt przejaskrawione.

Są ranni lub zabici. Droga ma złą sławę. Zbudowano ją eksperymentalnie, w części nie ma poboczy. Nikt rozsądny nie buduje dróg krajowych bez poboczy.

- Nazwijmy ją drogą o dużym współczynniku ofiar śmiertelnych - proponuje młodszy inspektor Maciej Zdunowski, naczelnik wydziału ruchu drogowego KWP w Bydgoszczy. - To jedna z dłuższych dróg na terenie naszego województwa. Mało poboczy, zakręty, wysepki, ale z inżynierią ruchu - wszystko jest jak najbardziej w porządku.

- Obie drogi - „dziesiątka” i „osiemdziesiątka” między Bydgoszczą a Toruniem są dobrze utrzymane - przyznaje Marek Weckwerth, zajmujący się bezpieczeństwem ruchu drogowego dziennikarz „Pomorskiej”. - Jednak to tylko utrzymanie stanu obecnego, nic na plus. Brakuje utwardzonych i szerokich poboczy. Są długie, proste odcinki skłaniające do ryzykownych manewrów. Popatrzmy na mapę dróg krajowych - najmniej dróg ekspresowych jest w naszym regionie! Mamy raptem kilkanaście kilometrów o standardzie ekspresowym, właśnie na drodze numer 10, na obu południowych obwodnicach największych miast - Bydgoszczy i Torunia. Jest oczywiście autostrada A1 i powstająca w wielkich bólach ekspresowa S5. A jak wiadomo, im wyższa ranga drogi, tym mniej wypadków. Nasz region przoduje w statystyce wypadków w przeliczeniu na liczbę mieszkańców.

Pytania

Dlaczego przez 30 lat nie doczekaliśmy się porządnej drogi ekspresowej między Bydgoszczą a Toruniem? Zapytaliśmy posłów kierujących komisją infrastruktury. - Za cały ten okres nie mogę odpowiadać - zastrzega poseł Paweł Olszewski (PO), który w 2015 roku był wiceministrem infrastruktury i rozwoju. - Za naszych rządów zbudowaliśmy największą sieć autostrad i dróg ekspresowych, czyli kręgosłup, a później przyszła pora, żeby wypełniać połączenia konieczne - np. odcinek S10 między Bydgoszczą a Toruniem. Będąc w resorcie rozpisałem przetarg, który został unieważniony i perspektyw nie widać. Zmarnowano cztery lata.

Autostrada powinna połączyć Bydgoszcz z Toruniem, a stała się częścią obwodnicy Torunia. Zamiast połączyć - podzieliła oba miasta.

- Grzechem pierworodnym było takie, a nie inne wyznaczenie przebiegu autostrady A1 - komentuje poseł Piotr Król (PiS). - Autostrada powinna połączyć Bydgoszcz z Toruniem, a stała się częścią obwodnicy Torunia. Zamiast połączyć - podzieliła oba miasta. Poseł Król przyznaje, że próbował nawet ustalić autora tej koncepcji, ale nikt nie chciał się do tego przyznać.

- Dziś brakuje nam porządnej drogi ekspresowej między naszymi miastami - mówi dr inż. Jacek Chmielewski, kierownik Zakładu Inżynierii Drogowej i Transportu Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy. - Dlaczego nie powstała? To polityka państwa wskazuje priorytety budowy dróg. Trudno szukać innych powodów. Podobno rząd wrócił do sprawy dobrego połączenia Warszawy ze Szczecinem, czyli S10. Może dzięki temu odcinek miedzy Bydgoszczą a Toruniem w końcu doczeka się dobrego połączenia?

- To jest droga bardzo ważna, natężenia ruchu dynamicznie przyrastają - dodaje Marek Staszczyk. - Droga przebiega obok stref ekonomicznych: soleckiej i bydgoskiej. Integruje mieszkańców i ma duży wpływ na rozwój aglomeracji bydgosko-toruńskiej. Oba miast wiele łączy. Mogą się świetnie uzupełniać. Ten kierunek ma istotny wpływ na rozwój bydgoskiego lotniska. Z Torunia stosunkowo łatwo dostać się na lotnisko w Gdańsku; oferta tamtejszego Portu Lotniczego jest znacznie bogatsza niż naszego, a gdyby powstała S10, to nie byłoby bez znaczenia dla lotniska w Bydgoszczy.

Po drugiej stronie Wisły

Alternatywą dla zatłoczonej „dziesiątki” jest „osiemdziesiątka”, która też nie jest bezpieczna. Coraz więcej przy niej nowych domów, osiedli i firm.

- Proces urbanizacji zwiększa natężenie ruchu i pojawiają się konflikt między tymi, którzy jadą drogą, a miejscowymi usiłującymi bezpiecznie włączyć się do ruchu - tłumaczy dr inż. Jacek Chmielewski. Wskazuje również na wąskie gardło „osiemdziesiątki”, czyli most w Fordonie. - Między krawężnikami nie ma nawet siedmiu metrów. Zwykła stłuczka wywołuje w tym miejscu paraliż. Już dawno powinna postać druga nitka mostu. W roku 2010 opracowaliśmy studium transportowe. Wskazywaliśmy potrzebę budowy drugiej jezdni, ale most jest poza miastem, o budowie decyduje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Nawet gdyby miasto miało wpływ na taką inwestycję, to nie udźwignęłoby jej finansowania.

Czy w ogóle potrzebujemy dobrych dróg między Bydgoszczą a Toruniem? - Potrzebujemy, potwierdzają to statystyki wypadków - dodaje dr Jacek Chmielewski. - Potrzebujemy bezpiecznej drogi ważnej dla regionu. Do tego dochodzi budowa drogi S5, która powoli pos tępuje, ale po jej zakończeniu wraz z przyszłą drogą S10 istotnie usprawni transport w regionie.

UTP przygotowało pomiar i prognozę ruchu, wykonywała również szereg analizy dla GDDKiA. - Trzeba mieć świadomość, że to, co dzieje się dziś na drogach, nasili się za lat pięć - dodaje dr Chmielewski. - Kiedy powstanie droga ekspresowa S10, stanie się ona dobrym połączeniem w relacji Warszawa - województwo zachodniopomorskiego, a tym samym spodziewać się należy większych natężeń ruchu drogowego. Jednocześnie w relacji Bydgoszcz - Toruń ruch powinien się w najbliższych latach ustabilizować.

Czasem o inwestycjach decydują względy szczególne. Kiedy w toruńskim Porcie Drzewnym powstawały kolejne inwestycje ojca dyrektora, zbudowano porządną dwujezdniową wylotówkę z Torunia. Dlaczego nie pociągnięto w ten sposób dalej „osiemdziesiątki”?

- Takie pytania pojawiały się w studium dla powiatów bydgoskiego i toruńskiego - przypomina dr Chmielewski. - Droga dwujezdniowa wydawałaby się bezpieczniejsza, ale przy każdym poważniejszym skrzyżowaniu należałoby zamontować sygnalizację świetlną, bo drogi dwujezdniowe w obszarze skrzyżowań generują nowe obszary konfliktów uczestników ruchu. Taka „80.” powodowałaby konflikty z drogami pobocznymi. Nawet wjazd do obszaru Wyższej Szkoły Medialnej ojca Rydzyka nie jest bezpieczny. Przy sygnalizacjach nastąpiłoby drastyczne obniżenie średniej prędkości i komfortu podróży.

Marek Staszczyk: - Bez względu na rządzącą ekipę było wiadomo, że potrzeb drogowych w całym kraju mamy mnóstwo. O wyborze inwestycji powinny przesądzać argumenty merytoryczne. Bydgoszcz z Toruniem przegapiły odpowiedni moment. Kilkanaście lat temu bardzo mocno lobbowaliśmy na rzecz S5, która też jest ważna, ale interes trzech silnych ośrodków - gdańskiego, poznańskiego i dolnośląskiego zadecydowałby, że S5 i tak by powstała. Kiedy wpisaliśmy się w scenariusz S5, usłyszeliśmy, że na resztę trzeba poczekać. A należało lobbować za odcinkiem S10 integrującej Bydgoszcz z Toruniem. To był błąd taktyczny. Teraz nadzieja w posłach Olszewskim i Królu, którzy szefują komisji infrastruktury. Całe środowisko polityczne powinno się w to włączyć, ponieważ bezpieczeństwo i transport łączy, a nie dzieli.

Kierowcy

- Narażę się, ale pracę policji na tym odcinku oceniam jako niewystarczającą - wskazuje Marek Staszczyk. - Od czasu do czasu starają się robić pomiary prędkości, ale tutaj powinni działać aktywnie w nieoznakowanych radiowozach i zajmować się piratami podejmującymi bezsensowne manewry. Każdy wypadek powoduje kilkunastokilometrowe korki. A skoro między Toruniem a Bydgoszczą nie ma mostu, brakuje dróg objazdowych, bo wokół Puszcza Bydgoska, to możemy tylko czekać.

Policja wyjaśnia, że na tym odcinku „dziesiątki” jest mało miejsc, na których można bezpiecznie przeprowadzić kontrolę. - Podejmując czynności policjant musi wiedzieć, że to co robi, jest bezpieczne - wyjaśnia mł. insp. Maciej Zdunowski, naczelnik „drogówki”. - Nie tylko dla załogi, ale i dla innych użytkowników ruchu. A tam jest duże natężenie, dużo samochodów ciężarowych. Czasami podjęcie czynności w miejscu, które nie jest do tego wskazane, jest niebezpieczne. Wysyłamy tam samochody nieoznakowane z wideorejestrato rami i w ten sposób ujawniamy przekroczenia dozwolonej prędkości czy niedostosowania się do oznakowania pionowego i poziomego. Kiedy policjanci to zauważą, jadą do miejsca, w którym będą mogli bezpiecznie wykonać czynności. Także kierujemy tam partole „Speed”.

Z policyjnych analiz wynika, że najbardziej zawodzi czynnik ludzki. Kierowcy wyprzedzają w niedozwolonych miejscach i nie przestrzegają dozwolonej prędkości.

- Kierowcy zawsze są winni, ponieważ popełniają błędy - mówi dr Chmielewski. - Kiedy zbadamy koncentrację miejsc, w których dochodzi do wypadków, to okazuje się, że istnieje powtarzalność miejsc, w których kierowcy popełniają błędy. Droga ma również na to wpływ. Pytanie: w jakim stopniu? W raportach policji najczęściej czytamy, że przyczyną był kierowca, bo nie ustąpił pierwszeństwa, nie dostosował prędkości do warunków ruchu itd., ale co go zmusiło do tego, że nie dostosował i nie ustąpił pierwszeństwa? Po to budujemy ronda i rozwiązania, które mają tworzyć tzw. bezpieczną infrastrukturę drogową, żeby starać się naprawić błędy kierowców, a tym samym nie doprowadzić do wypadku, a najwyżej do kolizji.

- Gdyby „dziesiątka” stała się dwujezdniową ekspresówką, to ograniczyłoby zdarzenia drogowe - mówi nacz. Zdunowski. - Nie byłoby nieprawidłowego wyprzedzania, a w konsekwencji zdarzeń czołowych z pojazdami jadącymi z naprzeciwka. Na pewno budowa ekspresówki poprawiłaby stan bezpieczeństwa. A jeśli chodzi o „osiemdziesiątkę”, to na niej również jest dużo zakrętów, wysepek, więcej poboczy, ale i więcej miejscowości z obszarem zabudowanym, gdzie obowiązuje prędkość 50 km na godzinę i mniejsza. A kierowcy nie przestrzegają przepisów. Proszę śmiało napisać: zawodzi czynnik ludzki!

Alternatywa

- Połączenia kolejowe i autobusowe są dla mieszkańców alternatywą - tłumaczy dr Chmielewski. - Jeśli ktoś nie chce korzystać z samochodu - w porządku, może pojechać pociągiem lub autobusem. Alternatywa w postaci BiT City jest ważna, powinniśmy ją jeszcze bardziej usprawnić. Musimy dążyć do zrównoważonego rozwoju, który da szansę korzystania z alternatywnych form transportu. Być może transport autobusowy pomiędzy Bydgoszczą a Toruniem powinien być inaczej zorganizowany, dofinansowany przez samorządy, żeby podróże były sprawne i bezpieczne. Nie możemy cały czas inwestować w transport indywidualny, bo to jest błędne koło, przed którym stoją dziś Amerykanie mający duży ruch samochodowy i problemy z tym związane.

Pieniądze

- Ta droga jest w planach rządowych, ale nie ma jej finansowania. Dlatego wymyślono formułę partnerstwa publiczno-prywatnego - mówi Marek Weckwerth. - Mgliste plany. Nie ma jeszcze drogi, która byłaby zbudowana w tej formule. Prywatny inwestor wyłożyłby pieniądze na budowę, a później rząd miałby mu je oddawać. Część fachowców uważa, że tak się nie da, a prywatna firma chciałaby postawić szlabany, żeby droga była płatna. A płatnych ekspresówek nie ma. Należałoby zmienić ustawę o drogach publicznych, bo ona nie przewiduje myta za przejazd drogami krajowymi. Politycy przez lata rzucali i nadal rzucają tylko hasła. Wszyscy zrzucają winę na państwo i mają rację. Skoro jest to droga krajowa, to rząd powinien płacić za budowę. Gdyby miała status wojewódzki, to finansowałby to samorząd województwa, urząd marszałkowski. Dlatego musi to finansować państwo, które niechętnie patrzy na drogi w naszym regionie.

Decyzje

Poseł Piotr Król (PiS) jest przekonany, że decyzja o budowie drogi ekspresowej S10 na naszym odcinku zapadnie w tym roku i będą się o to starali wspólnie z posłem Olszewskim.

Jedna decyzja polityków wystarczyła i dynamicznie budowana jest Via Carpatia. - Ona też jest potrzebna, nie mówię, że nie, ale my od lat mówimy o „dziesiątce” i nic - mówi Marek Staszczyk. - Potrzebna jest większa solidarność decydentów na wszystkich szczeblach. Im mamy mocniejszych przedstawicieli w rządzie, tym większe szanse na inwestycje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: S10 - "Droga Śmierci". Ilu ludzi musi jeszcze na niej zginąć? - Gazeta Pomorska