Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeka Muzyki w sądzie. Mediacje nie dały rezultatu [relacja z rozprawy]

Joanna Pluta
Joanna Pluta
Rzeka Muzyki to niezwykle popularny cykl koncertów w amfiteatrze przy Operze Nova w Bydgoszczy
Rzeka Muzyki to niezwykle popularny cykl koncertów w amfiteatrze przy Operze Nova w Bydgoszczy Filip Kowalkowski/archiwum
Dziś (poniedziałek) w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy trwała rozprawa Dominiki i Waldemara Matuszaków, byłych organizatorów Rzeki Muzyki, przeciwko jednej z urzędniczek bydgoskiego ratusza. Matuszakowie zarzucają jej przywłaszczenie ich pomysłu na cykl koncertów na wodzie. Dziś trwało przesłuchanie oskarżonej

Proces byłych organizatorów Rzeki Muzyki, Dominiki i Waldemara Matuszaków przeciwko jednej z bydgoskich urzędniczek, zaczął się w czerwcu tego roku. Przypomnijmy, Matuszakowie skierowali do sądu prywatny akt oskarżenia, w którym zarzucają kobiecie przywłaszczenie ich pomysłu na cykl koncertów na wodzie.

- Dokumenty jasno wskazują, że złożony przez nas w 2014 roku w biurze promocji urzędu miasta w Bydgoszczy scenariusz na cykl koncertów na wodzie został przerobiony z liczby mnogiej na liczbę pojedynczą rodzaju żeńskiego - mówili nam wówczas. - Dodatkowo z projektu zniknęły nasze podpisy, a zastąpił je podpis urzędniczki. Dokument w takiej formie trafił do prezydenta Bydgoszczy, co w naszym mniemaniu miało służyć przejęciu autorskiego cyklu i stworzeniu w urzędzie przekonania, że autorem i właścicielem Rzeki Muzyki jest pracowniczka urzędu, a więc sam ratusz.

Czerwcowa rozprawa trwała krótko - sędzia Katarzyna Skowron zaproponowała stronom polubowne rozwiązanie sprawy. - Proponuję spotkanie z mediatorem, osobą bezstronną, która być może pozwoli się Państwu spotkać w połowie drogi - mówiła. - Postępowanie mediacyjne trwa około miesiąca.

Czytaj także: Rzeka Muzyki na wokandzie. Matuszakowie pozwali bydgoską urzędniczkę - będą mediacje

Mediacje nie przyniosły jednak rezultatu. Jak podkreślała dzisiaj sędzia Skowron, mediator dwukrotnie spotkał się z oskarżycielami subsydiarnymi (Matuszakami) i raz z oskarżoną. Prowadził też liczne rozmowy telefoniczne. - Jak informował mediator, mediacje były bardzo trudne, obie strony odrzuciły ich wynik, w związku z czym nie ma podstaw, by były dalej prowadzone - tłumaczyła sędzia.

Przed rozpoczęciem dzisiejszej rozprawy Dominika Matuszak mówiła nam, że zarówno ona, jak jej ojciec, Waldemar Matuszak, z rozczarowaniem przyjęli wynik mediacji. - Nie byliśmy jednak zaskoczeni, ponieważ już wiele razy próbowaliśmy załatwić tę sprawę polubownie i to się nie udało - komentuje. - Mamy nadzieję, że teraz wreszcie, po 2,5 roku od złożenia przez nas sprawy do prokuratury ona się na dobre rozpocznie.

- Oskarżamy panią (...) zatrudnioną w Urzędzie Miasta Bydgoszczy, że w 2014 roku jako urzędnik miejski przywłaszczyła sobie autorstwo cudzego utworu, czyli programu, opracowanego przez pokrzywdzonych i tym samym wprowadziła w błąd prezydenta miasta, co do autorstwa programu, ponieważ naniosła w nim poprawki i podpisała własnym imieniem i nazwiskiem - odczytała pełnomocniczka Matuszaków. Oskarżona nie przyznała się do winy, odmówiła również składania wyjaśnień i oświadczyła, że będzie odpowiadała wyłącznie na pytania sądu i swojego pełnomocnika. Zaznaczyła również, że "nigdy nie przywłaszczyła sobie praw autorskich ani innych w zawiązku z wykonywaniem obowiązków służbowych".

Podczas przesłuchania urzędniczka wyszczególniła obowiązki, jakie należą do niej z racji zajmowanego stanowiska, opowiadała także jakie były początki organizowania letnich koncertów na wodzie. - Taka kwestia była rozważana od wielu lat. Koncerty na wodzie nie były pomysłem naszym, tylko architekta, który projektował Operę Nova oraz całe otoczenie, uznając, że Brda jest odpowiednim miejscem na organizację tzw. koncertów na wodzie - mówiła. - We wrześniu 2010 roku w związku ze staraniami miasta o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016 miasto gromadziło różnego rodzaju projekty kulturalno-artystyczne. Do ówczesnego wydziału kultury wpłynął m.in. projekt przygotowany przez pracowników Opery Nova dotyczący organizacji cyklicznych koncertów w amfiteatrze na pływającej scenie, które miałyby się odbywać w każdą niedzielę lipca i sierpnia nieodpłatnie. Można więc powiedzieć, że prekursorami pomysłu na koncerty na wodzie byli pracownicy Opery Nova.

Wybieraliśmy nazwę cyklu z dwóch pomysłów: "Rzeka Muzyki" oraz "Bydgoszcz-Muzyka-Woda" - odpowiadała. - Oba powstały w ramach tzw. burzy mózgów w urzędzie miasta. Autorem nazwy, która ostatecznie została wybrana był Mateusz Zwolak, ówczesny asystent prezydenta - Dominika Matuszak

Oskarżona opowiadała także, że pod koniec 2011 roku z inicjatywy prezydenta Bydgoszczy została opracowana koncepcja rewitalizacji przestrzeni w obrębie Starego Miasta. - Na jednej ze stron tego opracowania można przeczytać, że ciekawym, lecz dotąd niewykorzystanym miejscem do działań artystyczno-kulturalnych jest teren przy amfiteatrze Opery Nova, i że jego aktywizacja wymaga budowy pływającej sceny - mówiła oskarżona. - We wrześniu 2013 r. wydział promocji wpisał do planu budżetu projekt "Letnia scena - cykl koncertów na wodzie". Projekt został przyjęty do realizacji.

Podczas przesłuchania była także mowa o przygotowaniach do pierwszej edycji cyklu koncertów i jego nazwie. - W lutym 2014 r. do dyrektora wydziału spraw obywatelskich trafiło pismo o tym, że w 2014 r. miasto będzie realizowało nowy projekt pod nazwą "Muzyka na wodzie", obejmujący 12 koncertów wykonywanych na barce zacumowanej przy amfiteatrze - pierwszy miał się odbyć 14 czerwca w czasie Steru na Bydgoszcz. Koncerty miały się odbywać na zakupionej przez miasto i oddanej pod zarząd MCK barce Lemara - mówiła oskarżona. - A holować do amfiteatru miał ją statek MS Jantar należący do pana Matuszaka. Urząd żeglugi śródlądowej nie dał jednak zgody na to holowanie. Zwróciłam się więc z pismem do ówczesnego wiceprezydenta, pana Grzegorza Dołkowskiego z prośbą o możliwość zlecenia wykonania elementów cumowniczych dla barki Lemara zgodnie z wytycznymi urzędu żeglugi. W odpowiedzi dowiedziałam się, że inwestycja wymaga wielu zezwoleń i nie uda się jej zrealizować do 14 czerwca. Na tym etapie projektowania cyklu nie braliśmy pod uwagę współpracy z panem Matuszakiem w żaden inny sposób, jak tylko korzystając ze statku MS Jantar do przeholowania Lemary - tłumaczyła.

Skąd wzięła się zdaniem oskarżonej nazwa "Rzeka Muzyki"? - Wybieraliśmy nazwę cyklu z dwóch pomysłów: "Rzeka Muzyki" oraz "Bydgoszcz-Muzyka-Woda" - odpowiadała. - Oba powstały w ramach tzw. burzy mózgów w urzędzie miasta. Autorem nazwy, która ostatecznie została wybrana był Mateusz Zwolak, ówczesny asystent prezydenta. Słowno-graficzny znak "Rzeka Muzyki" został opracowany przez pracownika UMB i zarejestrowany w urzędzie patentowym.

- Pierwsze rozmowy na temat udziału państwa Matuszaków w projekcie "Rzeka Muzyki" zostały podjęte w kwietniu 2014, gdy dowiedzieliśmy się, że musimy zrezygnować z holowania barki Lemara - opowiadała oskarżona. - Wówczas padła propozycja, by jako estradę wykorzystać MS Jantar. W związku z tym, że znaliśmy pana Matuszaka ze wcześniejszej współpracy, a ponadto w tamtym czasie nie było w Bydgoszczy innej jednostki pływającej, która mogłaby służyć za estradę, podpisaliśmy umowę z PHU MAT Waldemar Matuszak Jerzy Matuszak na wynajęcie MS Jantar jako sceny koncertowej wraz z obsługą, na transport i rozstawienie ławek pod sceną oraz na sprzątanie po koncercie. Z Dominiką Matuszak została podpisana umowa na koordynację cyklu, organizację prób artystom i oprawę muzyczną podczas jednego z koncertów. Każda z tych umów opiewała na ok. 30 tys. zł brutto.

Jak tłumaczyła oskarżona, brak czasu, natłok obowiązków oraz problemy ze skompletowaniem artystów na cykl koncertów zadecydowały o poszerzeniu współpracy z Matuszakami. - Pan Matuszak zaproponował, że pani Dominika spróbuje przygotować propozycje wykonawców. Określiliśmy podział obowiązków, Matuszakowie nie mieli ponosić żadnych kosztów - mówiła. - 10 czerwca otrzymałam mail od pana Matuszaka zatytułowany "Oferta na spotkanie", który zawierał propozycje wykonawców, ale bez poszczególnych kosztów. 11 czerwca spotkaliśmy się w ratuszu, aby omówić wszystkie koszta. Na tej podstawie spisałam szacunkowy kosztorys koncertów, uszczegółowiłam zaproponowały zestaw wykonawców i przedłożyłam prezydentowi. To standardowe zachowanie w przypadku projektów promocyjnych, zwłaszcza takich jak ten, czyli w 100 proc. finansowanych przez miasto.

Oskarżona podkreśliła także, że gdy pod koniec czerwca 2014 r. odbyła się konferencja prasowa na temat "Rzeki Muzyki", Waldemar Matuszak nie zgłaszał żadnych uwag związanych z prawem autorskim.

Czy któreś z państwa Matuszaków przekroczyło kompetencje zawarte w umowach? - zapytał oskarżoną jej pełnomocnik. - Pani Dominika Matuszak zwróciła się do biura promocji z sugestią, że warto założyć fanpage wydarzenia - odpowiadała urzędniczka. - Wykraczało to poza jej obowiązki, ówczesny dyrektor wydziału promocji pan Piotr Kurek zdecydowanie zainterweniował w tej sprawie. W informacji zwrotnej dostał odpowiedź od pani Dominiki, że ona "chętnie odda miastu administrowanie fanpage'em Rzeki Muzyki".

Na tym dzisiejsza rozprawa się skończyła. Sędzia Katarzyna Skowron kolejną wyznaczyła na 22 października. W jej czasie będzie kontynuowane przesłuchanie oskarżonej, zacznie się też przesłuchanie oskarżycieli posiłkowych, czyli Matuszaków. Do sprawy wrócimy.

Wideo: Oddając krew ratujesz życie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rzeka Muzyki w sądzie. Mediacje nie dały rezultatu [relacja z rozprawy] - Gazeta Pomorska