Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Marią Tafelską, emerytowaną nauczycielką żnińskiego „Ekonomika"

Maria Warda
Maria Tafelska jest osobą bardzo życzliwą, co doceniali jej uczniowie
Maria Tafelska jest osobą bardzo życzliwą, co doceniali jej uczniowie Maria Warda
Nasza rozmówczyni uczyła ojczystej mowy kilka pokoleń mieszkańców powiatu żnińskiego. Cieszy ją to, że jej dawni podopieczni zawsze są dla niej serdeczni.

Pani nazwisko jest ściśle związane z obecnym Zespołem Szkół Ekonomiczno-Handlowych, gdzie przez lata uczyła pani języka polskiego. Praca nauczycielki była radością czy męką?
Nie mam wątpliwości, że urodziłam się nauczycielką. Już jako mała dziewczynka sadzałam moje rodzeństwo za stołem i ich uczyłam. Po ukończeniu szkoły podstawowej, wybrałam naukę w Liceum Pedagogicznym w Inowrocławiu. To była wspaniała szkoła, wypuszczająca w świat najlepszych nauczycieli. Po zdaniu matury wybrałam studia na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, gdzie studiowałam pedagogikę i polonistykę.

Który kierunek był pani bliższy
?
Na początku pedagogika. Odbyłam nawet staż asystencki w Katedrze Pedagogiki, niestety nie dostałam etatu, ponieważ nie miałam zaplecza w postaci przynależności do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Wróciłam do Żnina i otrzymałam posadę nauczycielki języka polskiego w Szkole Podstawowej nr 1, gdzie wówczas dyrektorem był Henryk Golec. Różnica w sposobie nauczania na uczelni, a w szkole podstawowej była dla mnie ogromną przepaścią, ale po roku przeniosłam się do tworzącego się właśnie Technikum Ekonomicznego, dziś jest to Zespół Szkół-Ekonomiczno-Handlowych.

W szkole zwanej przez wszystkich „ekonomikiem” pracowała pani do emerytury. Jakie zmiany zachodziły w ciągu kolejnych lat?
Kiedy zaczynałam pracę, były szkoły dzienne i wieczorowe oraz Średnie Studium Zawodowe, gdzie wykształcenie średnie zdobywali milicjanci. Swoją klasę mieli pracownicy urzędów. To było bardzo ciekawe zbiorowisko ludzi.

Już nie nękano pani, aby wstąpiła do partii?
Nie nękano, wstąpiłam dobrowolnie, z przekory. Rozumowałam w ten sposób, że teraz kiedy nikt nie uzależnia mojej pracy od przynależności do tej organizacji, wstąpię. Nie miałam z tego tytułu przykrości, ale też nie czerpałam korzyści. Nie wychodziłam nigdy przed szereg, zawsze byłam uczciwym człowiekiem.

Jednak była pani nietuzinkową nauczycielką, skoro dawni uczniowie do dziś panią kochają.
Nie ograniczałam się do nauki języka polskiego. Zależało mi, aby moi podopieczni rozwijali się intelektualnie. Organizowałam dla nich wyjazdy do opery, operetki, teatru. Uważałam, że te wyjazdy pomogą poszerzyć młodzieży postrzeganie świata przez pryzmat idei humanistycznych, tak ważnych dla rozwoju świata. Myślę, że to się udało, ponieważ do dziś moi dawni uczniowie, starsi i młodsi, wspominają te wyjazdy. Jestem wzruszona, kiedy mówią, że dzięki mnie mieli pierwsze kontakty z wielką sztuką.

Zauważyłam, że nie tylko młodzież, ale także dorośli, nie mają świadomości jak często łamią Ustawę o Języku Polskim. Jaka może być tego przyczyna?
Nie mam wątpliwości, iż winne są nieprzemyślane reformy oświatowe. Forma egzaminów szkolnych w postaci testów i prezentacji, nie rozwija. Na szczęście odpowiedzialni za rozwój naszych dzieci też to zauważyli i chyba już od przyszłego roku chcą wprowadzić zmiany. Uczeń musi posiąść umiejętność rozmowy.

Jak pani skomentuje życzenie „Obyś cudze dzieci uczył”?
Jest ono negatywnie postrzegane przez osoby, które do szkoły trafiły przez przypadek i nie lubią swych podopiecznych. Moi uczniowie często przychodzili do mnie do domu, na pogawędki. Te spotkania dawały mi radość, bo ja kochałam młodzież. Prawdą jest jednak, że zawód nauczyciela nie był jakoś szczególnie doceniany. Świadczy o tym choćby postawa pewnego ojca, który mawiał z dumą, że syn pójdzie studiować na politechnikę, a córka niech chociaż zostanie nauczycielką. Trochę to smutne, że tak nisko ocenia się pracę osób, mających wpływ na ukształtowanie młodego człowieka.

Pewnie miała pani jakiś przydomek?
Kobra. Z tego co wiem, wymyślili to uczniowie szkół wieczorowych. Ten pseudonim nie był związany z cechą mojego charakteru, tylko z powodu dużych okularów, które wówczas nosiłam. Kobra mówili też na jedną nauczycielkę z ogólniaka. Taki był kiedyś zwyczaj, dziś chyba zanikający.

Niedługo Dzień Komisji Edukacji Narodowej, czyli popularny Dzień Nauczyciela. Jakie życzenia chciałaby pani usłyszeć?
Chyba tylko zdrowia, bo jestem trochę schorowaną osobą, ale staram się żyć aktywnie. Mam też powód do dumy z córki, syna i wnucząt. Otaczają mnie serdeczne osoby, cóż pragnąć więcej?

MARIA TAFELSKA:

- Mieszka w Żninie.

- Absolwentka UMK w Toruniu, gdzie studiowała pedagogikę i polonistykę.
Emerytowana nauczycielka języka polskiego w żnińskim „ekonomiku”, dziś zwanym Zespołem Szkół Ekonomiczno-Handlowych.

- Zasiada w Radzie Programowej Uniwersytetu Trzeciego Wieku.

- Uhonorowana wieloma nagrodami kuratoryjnymi oraz Nagrodą Ministra Oświaty (dawna nazwa obecnego Ministerstwa Edukacji).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!