Przez parę godzin agencje rozpisywały się o katastrofie airbusa w Moskwie. Jak się okazało rozbił się 15-miejscowy odrzutowiec.
Na szczęście nikt nie zginął w katastrofie prywatnego, pasażerskiego „Challengera-850”, który rozbił się wczoraj podczas startu na lotnisku Wnukowo.
<!** reklama left>Według Ministerstwa Transportu, na pokładzie maszyny, należącej do amerykańskiej kompanii Ford Aero, znajdowało się czterech amerykańskich pilotów; dwóch z nich odniosło obrażenia, a dwaj nie ucierpieli. Samolot bez pasażerów leciał do Berlina. Rosaeronawigacja podała, że do wypadku doszło w czasie startu. Gdy maszyna oderwała się od pasa startowego, zapaliła się, przechyliła na prawe skrzydło i runęła na ziemię. Przypuszcza się, że katastrofę mógł spowodować pożar silnika.
Wypadek wydarzył się ok. 16.50 czasu moskiewskiego (14.50 czasu polskiego) w czasie intensywnych opadów śniegu. Widzialność wynosiła tylko 1400 metrów.
Początkowo podawano, że na lotnisku w Moskwie rozbił się „Airbus-310” niemieckich linii lotniczych Germanwings. Te jednak natychmiast zdementowały tę informację.