Zbliżał się ciepły wieczór. Młoda obsługa płatnego kąpieliska za wysokim, metalowym płotem żegnała ostatniego klienta. Na pustej połaci piachu ktoś skrupulatnie zbierał śmieci i wrzucał do koszy. A po drugiej stronie ogrodzenia mimo późnej pory wciąż zabawiało się nad wodą kilkadziesiąt osób. Wśród papierów i plastikowych butelek, wysokich chwastów, wyrastających z niekoszonej trawy, koc przy kocu niczym na plaży w gdańskim Brzeźnie…
Po fajrancie uciąłem sobie pogawędkę z chłopakami z obsługi płatnego kąpieliska. Co poza czystym piaskiem oferują w cenie pięciu złotych od łebka? Na razie niewiele. Toaleta w toi-toiu. Wypożyczalnia sprzętu wodnego. Z dumą mówią, że oprócz kajaków mają do zaoferowania na przykład rower wodny z… silnikiem spalinowym. Ponoć wyciąga 45 km/h! Bar z piwem jest w planach, ale dopiero za kilka tygodni. Za plecami plażowicze mają plac budowy. Trwa tam remont zrujnowanego ośrodka wczasowego. Z boku plaży walący się pomost, przed nią tafla jeziora, na której nikt nie wygrodził bojkami bezpiecznego kąpieliska dla dzieci i dorosłych pływających siekierą.
Jestem jednak przekonany, że ludzie powoli będą przełamywać opory i wyciągać portmonetki, by przynajmniej wyciągnąć się wygodnie na piachu i nie patrzeć na chwasty czy śmieci. A im więcej ludzi wyciągnie portmonetki, tym więcej udogodnień pojawi się na kąpielisku. Taką mam nadzieję, bo nie brak przecież wakacyjnych biznesmenów, którzy do kasowania są pierwsi, a do inwestowania ostatni.
Jedna kwestia może budzić spore zastrzeżenia: formuła kąpieliska płatnego niestrzeżonego. Mamy długie i kiepskie doświadczenia z płatnymi i niestrzeżonymi parkingami. Kojarzą się z mrowiem aut ściśniętych za nierzadko symbolicznym ogrodzeniem i zasuszonym emerytem w budce, który udaje, że panuje nad tym miejscem. Oczywiście gdy samochód lub jego części znikają z takiego przybytku, poszkodowani pretensje mogą mieć tylko do siebie.
Różnica pomiędzy płatnym niestrzeżonym parkingiem i kąpieliskiem jest jednak zasadnicza. Na parkingu narażamy tylko swoje mienie, na kąpielisku - życie. Gdy moich rozmówców w Pieckach zapytałem o ratownika, wzruszyli ramionami. „Kto by się tutaj utopił?” - rzucił jeden. „W razie czego to ja jestem ratownikiem” - wypiął pierś drugi. W razie czego… to jestem przekonany, że nikt w takim miejscu nie weźmie odpowiedzialności za nieszczęście w wodzie. Natomiast piwo przy plaży będzie się lało szeroką strugą. Toczone przez barmana z czystym sumieniem – wszak sprzedawać je będzie wyłącznie pełnoletnim klientom.
Dla pełni obrazu – kąpielisko płatne niestrzeżone w Pieckach nie jest żadnym ewenementem. Kolega zameldował mi, że podobnie dzieje się na przykład w Samociążku. Tam drenaż kieszeni jest nawet głębszy, bo klienci nie tylko płacą piątaka za miejscówkę nad wodą, ale jeszcze muszą wyskrobać siedem złotych za parking. Naprawdę nie uzbiera się z tych danin pensja dla ratownika?
FLESZ - Nowy Kodeks Drogowy
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?