<!** Image 1 align=left alt="Image 151155" >Choć jeszcze trwa, to już jest to jeden z najsmutniejszych sezonów w historii kujawskiej piłki nożnej. Z kretesem z III ligi spadła inowrocławska Goplania. Klasę wyżej nie da rady się utrzymać janikowska Unia. Rzutem na taśmę pozostanie w III lidze zapewniła sobie pakoska Notecianka, a Cuiavia, mimo sporych aspiracji, znów grać będzie w IV lidze, przed spadkiem z której broni się jeszcze Unia Gniewkowo. Nie wspominam już o zespołach z Mogilna, Kruszwicy czy Strzelna, które błąkają się w piątej lidze, a ich kibice żyją chwilami świetności tak odległymi, że niektórym zacierającymi się już w pamięci.
Kiepskie wyniki dałoby się jeszcze przeżyć, bo przecież kibic narzeka, ale i tak jest wierny swojemu zespołowi. Problem polega na tym, że kluby nie mają w ogóle pomysłu, jak wyjść z dołka, który coraz bardziej zaczyna przypominać grobowiec. Jednostkami futbolowej egzystencji nie są już sezony, ale rundy. Jeśli uda się przetrwać jesienią, rusza akcja „przeżyjmy wiosnę”. Klubowe kasy nie mają pieniędzy i każdego sponsora chłoną niczym gąbka wodę. Tyle że region w sponsorów jest bogaty niczym Sahara w oazy.
<!** reklama>Wszystkim zespołom pozostaje więc kultywowanie hasła „Byle do jutra”. To jutro jest jednak tak zamglone zaległymi wypłatami dla zawodników, fakturami do spłacenia i rachunkami do uregulowania, że dla budujących kolejne boiska młodzieżowe włodarzy nadszedł czas zaprzestania obietnic, a rozpoczęcia konkretnych działań. Jeśli to nie nastąpi, nasze kluby zaczną po prostu upadać, a wtedy na ratunek będzie za późno.